Teenage Mutant Ninja Turtles

serial animowany 2012

O serialu opowiadają jego twórcy: Kevin Eastman i Ciro Nieli.

Radosław Swółł: Jak doszło między wami do współpracy?

Ciro Nieli: „Wojownicze żółwie ninja” fascynowały mnie, od kiedy tylko pojawiły się na rynku. Miałem wtedy 10 lat. Od tego czasu dużo się wydarzyło, ale kiedy nadarzyła się okazja stworzenia nowego serialu animowanego dla Nickelodeonu, wiedziałem, że muszę w tym uczestniczyć.

Kevin Eastman: Spodobało mi nowe spojrzenie Ciro na moich wychowanków. Od początku widać było, że ma konkretne i świeże pomysły.

C.N. To fakt. Kiedy tworzyłem pierwsze plansze prezentacyjne dla Nickelodeonu, miałem dokładną wizję tego, co chcę, żeby znalazło się w tej serii. Postawiłem na trzy elementy: chaos (mayhem), mutację wszystkiego, co możliwe, i obcych z innych planet. Chciałem też, żeby duży nacisk został położony na czynnik ninja – te wszystkie tajne techniki walki, ciężki trening, bezwzględną eksterminację nieprzyjaciół i tajemniczą aurę wojowników cienia, które fascynowały nastoletnich odbiorców popkultury w latach 80.

R.S. Jakie zmiany zaszły w tej wersji przygód Żółwi w stosunku do poprzednich komiksów i seriali animowanych?

C.N. Najbardziej odpowiada mi bardziej mroczny klimat zaprezentowany przez Kevina w pierwszych komiksach z 1984 r. Chciałem uchwycić właśnie tę atmosferę. Animowany serial z 1987 r. był jak dla mnie zbyt dziecinny. Miał być przede wszystkim zabawny, kosztem reszty elementów, o których wspominałem wcześniej. Jego twórcy poszli momentami wręcz w stronę karykatury, na czym straciły niektóre postaci, takie jak Shredder. Postanowiłem wziąć na warsztat bohaterów, których pierwotnie zaprezentował Kevin, i nadać im wyrazistego charakteru, charyzmy. Chciałem, żeby każdy bohater był niepowtarzalny.

R.S. Przy poprzednich wersjach złośliwi krytycy twierdzili, że poszczególne żółwie można odróżnić jedynie po kolorze opaski na oczy. Jaka była twoja metoda na zróżnicowanie głównych bohaterów?

C.N. Dla mnie od zawsze żółwie były inne. Przecież nawet wybór broni w pewien sposób definiuje podejście do przeciwnika i do walki. Nunczako Michelangelo i kij Donatello mogą tylko unieszkodliwić przeciwnika, podczas gdy jeśli ktoś się spotka z dwoma katanami Leonardo, to nie ma przebacz. Podobnie Raphael ze swoimi sai (japońska broń defensywna podobna do widełek – przyp. R.S.) ma wybór – albo połamać głownię miecza przeciwnika, a tym samym go unieszkodliwić, albo pójść na całość i pchnąć go ostrzem. To się odbija w charakterach. Szczególnie widać to właśnie po Raphaelu. Niby jest takim samym nastolatkiem jak reszta ekipy żółwi, ale jest dużo poważniejszy. Chciałem, żeby było widać, że już jako mały żółw doświadczył bólu i dlatego jest bardziej ostry niż reszta zielonych ninja. Dlatego jego skorupa ma pęknięcie. To pamiątka po bólu, którego doświadczył i który go ukształtował. Chciałem, żeby odmienne charaktery żółwi były widoczne już na pierwszy rzut oka, żeby odbijały się w ich wyglądzie. Dlatego też mają różny wzrost i poziom muskulatury.

K.E. Uwielbiam to, co Ciro zrobił z Donatello. Ta szpara między zębami to właśnie to, co mi idealnie do niego pasuje. To taki geek zafascynowany najnowszymi technologiami. Mikey stał się z kolei najdrobniejszym z żółwi. Na tle pozostałych wydaje się najmłodszy, dlatego wpada na zwariowane pomysły typowe dla nastolatków. Do tego ma świetne sztubackie poczucie humoru, które wyraża się np. w jednym z jego powiedzonek: „Chuck you later”.

R.S. Z tego, co widziałem, zmiany dotyczą nie tylko pierwszoplanowych postaci. Dlaczego Splinter i April tak bardzo różnią się od swoich pierwowzorów?

C.N. Musieliśmy dopasować resztę bohaterów do żółwi. Splinter to mentor i nauczyciel wojennego rzemiosła. Odmłodziłem go i nadałem bardziej wojowniczy wygląd, ponieważ chciałem, by był bardziej jak ojciec, który może aktywnie wspierać swoje dzieci, niż tylko stary doradca. Chciałem także upodobnić go z wyglądu do japońskiego samuraja, nadać mu bardziej dostojne i ostre oblicze. Za to April została odmłodzona, ponieważ chciałem, żeby była rówieśniczką żółwi. To ona ma wprowadzać młodych mutantów w życie, uczyć ich ludzkich zachowań typowych dla nastolatków. Ma być ich koleżanką, ale taką, w której każdy z nich mógłby się trochę podkochiwać. To April, która dopiero dorośnie do roli przebojowej reporterki w żółtym obcisłym kombinezonie, który tak wszyscy pokochaliśmy. Ups, może nie powinienem tego mówić (śmiech).

R.S. A co z negatywnymi postaciami? Przez te wszystkie lata one przecież także się zmieniały, pojawiały się i znikały. Żółwie w trakcie swojej kariery dopracowały się pokaźnej galerii przeciwników.

K.E. To prawda. To zabawne, ale kiedy wykreowałem Shreddera, a potem go uśmierciłem, obiecywałem sobie, że nie będzie z nim tak, jak ze wszystkimi przeciwnikami z komiksów o superbohaterach, którzy powstają ze zmarłych po piętnaście razy. Jednak japoński siepacz momentalnie zaczął żyć własnym życiem. Był niezłym draniem i miał tyle charyzmy, że fani od razu go pokochali. Dlatego także w nowej serii nie mogło go zabraknąć.

C.N. Seria animowana z 1987 r. zrobiła wielką krzywdę Shredderowi. Zamiast twardego, bezwzględnego przywódcy klanu ninja dostaliśmy jakiegoś nieudacznika, przygłupiego klauna. W naszej serii postanowiliśmy przywrócić Siekaczowi jego godność i uczynić z niego niezłego badassa. Poza tym teraz Shredder ma komu przewodzić, bo klan wojowników Stopy (Footclan) to teraz grupa dobrze wyszkolonych, skutecznych ninja.

R.S. Dlaczego wprowadziliście do serialu Karai? Co ją łączy ze Shredderem?

C.N. Karai jest córką Shreddera i jego uczennicą. Chcieliśmy pokazać, że nie wszystkie dziewczynki są grzeczne (śmiech). Poza tym sam nie mogę się już doczekać pierwszego pojedynku Karai z April. O, chyba właśnie się wygadałem (śmiech).

R.S. Zupełnie zmieniliście także postać Kranga w stosunku do wersji z 1987 r.

C.N. Jestem fanem filmów Johna Carpentera („Coś”, „Oni żyją”). Fascynowała mnie idea obcych poruszających się swobodnie między nami, ukrytych w ludzkich ciałach. Tylko ktoś taki jak żółwie mutanty żyjące w kanale mogą rozpoznać, że „z tym facetem jest coś nie tak”. Poza tym teraz Krang dysponuje szybkim, mocnym egzoszkieletem, który pozwala mu na równą walkę z mutantami ninja.

R.S. A co z innymi czarnymi charakterami i postaciami drugoplanowymi?

C.N. Mnie osobiście najbardziej cieszy powrót Mouserów (robotów myszołapaczy). Chciałem, żeby było widać, że są chromowane, tak samo na zewnątrz, jak i wewnątrz. Chciałem też, żeby było widać, że ich zęby są ostre jak brzytwy. Dodatkowo wewnątrz paszczy miały biec laserowe promienie. Kiedy graficy komputerowi dowiedzieli się o moim koncepcie, miałem wrażenie, że sami z chęcią wrzuciliby mi kilka tych maszyn zabójców do łóżka (śmiech). Poza tym powróci w wielkim stylu Leatherhead. Jako nastolatek uwielbiałem te miejskie legendy o aligatorach krążących w kanałach ściekowych Nowego Jorku. Oprócz niego pojawi się jeszcze kilka starych postaci oraz kilka nowych, ale nie chcę już zdradzać za dużo. Powiem tylko, że nową postacią będzie Fishdog, połączenie groźnego psa z Chuckiem Norrisem (śmiech).

R.S. Ciro, z tego, co mówisz, wynika, że ta wersja przygód nastoletnich zielonych ninja będzie dużo mroczniejsza i brutalniejsza od swojego poprzednika z lat 90 XX w. A jednak twój serial trafił na antenę kanału skierowanego do młodszej widowni.

C.N. To prawda, że jest dużo akcji i przeciwnicy żółwi nie są już takimi niedołęgami, jak miało to miejsce wcześniej. Potrafią dać im się mocno we znaki. Z drugiej strony jednak w serii jest mnóstwo humoru. To głównie humor sytuacyjny. Oczywiście słowny także występuje w sporej ilości za sprawą Mikeya. Dodatkowo momenty humorystyczne podkreśliliśmy śmiesznymi, przerysowanymi minami, jakie robią żółwie, rysowanymi w stylu znanym przede wszystkim z japońskich anime i mangowych komiksów. Mam nadzieję, że widzom przypadnie do gustu takie połączenie.

R.S. Wydaje się, że już przypadło. W USA serial ogląda średnio 3,9 miliona widzów, a w branżowych magazynach wasza animacja zbiera bardzo dobre noty w granicach ośmiu, dziewięciu punktów.

C.N. Bardzo nas to cieszy, ponieważ mamy w zanadrzu jeszcze dużo pomysłów na przygody…

R.S. …z których żółwie wyjdą obronną ręką…

C.N. To się jeszcze okaże. Pewnie Shredder zrobi wszystko, żeby było inaczej (śmiech).