DAWNY KOMIKS POLSKI TOM 1

Dyskretny urok „filmów rysunkowych”

222x300

Antologie komiksów podzielić można na dwie kategorie: te, które stanowią mniej lub bardziej przypadkowy zlepek pasków bądź zeszytów oraz te, z których przebija myśl głębsza, dająca poważniejszy powód do odkurzenia dawniejszej twórczości. Pierwszy tom antologii „Dawny komiks polski”, przygotowany pod redakcją wybitnego znawcy rodzimego komiksu – Adama Ruska – z pewnością zaliczyć należy do drugiej z wymienionych odmian opracowań zbiorowych. O ile jednak wartość poznawcza wskazanej pozycji nie ulega wątpliwości, o tyle zasadne może wydawać się pytanie o atrakcyjność przygotowanych przez Ruska historyjek dla dzisiejszego odbiorcy kultury obrazkowej.

Na pierwszy tom „Dawnego komiksu polskiego” składają się przede wszystkim dwie historie, pierwotnie ukazujące się na łamach polskiej prasy na początku XX wieku: „Warszawa w roku 2025” Benedykta Hertza i Aleksandra Świdwińskiego oraz „Pan Hilary i jego przygody” Antoniego Bogusławskiego i Kamila Mackiewicza. Jak czytamy we wstępie Ruska do zebranych w tomiku komiksów, są to pomnikowe (ale jednak dość nietypowe) przykłady wczesnych gazetowych „filmów rysunkowych”, tzn. komiksów humorystycznych masowo rozpowszechnianych w latach 20. czy 30. ubiegłego stulecia. Choć znaczącą ilość oferowanych w tamtym czasie tytułów stanowiły proste opowiastki humorystyczne, przetwarzające najczęściej ograne gagi znane już z kinowego ekranu lub innych ilustrowanych historyjek, to wybrane tytuły Hertza i Świdwińskiego oraz Bogusławskiego i Mackiewicza wybijają się ponad przeciętny wzorzec masowej twórczości swoich czasów, zyskując w ten sposób unikalną (również z dzisiejszej perspektywy) wartość.

„Warszawa w roku 2025” to zabawna historia pana Piotra, bezrobotnego inteligenta, oraz jego małżonki, którym przychodzi zmierzyć się z czasem kryzysu gospodarczego II Rzeczpospolitej. Pan Piotr, nie widząc innego wyjścia z fatalnej sytuacji finansowej, decyduje się na niezwykły eksperyment – postanawia wraz z żoną przespać smutny okres dzięki specjalnemu gazowi, o którym bohater dowiaduje się z lektury stołecznej gazety. Małżonkowie budzą się w roku 2025 jako element muzealnej ekspozycji i z przerażeniem stwierdzają, iż oto znajdują się w Polsce politycznie i kulturowo podporządkowanej Chinom, będącym teraz światowym mocarstwem. W towarzystwie pary dalekowschodnich towarzyszy nietypowi podróżnicy w czasie przemierzają ulice i lokale Warszawy przyszłości, co i rusz napotykając liczne nawiązania do swojej epoki, a nawet na ostatnich żyjących uczestników wydarzeń sprzed stu lat, jak Franciszek Fiszer – znany w Polsce międzywojennej filozof i utracjusz, który twierdzi, iż odkrył eliksir młodości. Radosna podróż kończy się, kiedy chińscy „przyjaciele” zaczynają domagać się od Piotra i jego żony spłaty zaciągniętych na poczet licznych atrakcji długów, zaś sami nieszczęśnicy lądują w jednym z cyrków jako jarmarczna atrakcja będąca elementem wystawy poświęconej dawnej Polsce.

Inne, aczkolwiek nie mniej zabawne, perypetie opisuje komiks Bogusławskiego i Mackiewicza „Pan Hilary i jego przygody”. Tym razem śledzimy losy tytułowego bohatera – dumnego, lecz borykającego się z licznymi przeciwieństwami losu ziemianina – który w obliczu nędzy decyduje się na podróż do Warszawy w celu otrzymania pożyczki stabilizacyjnej (przyznawanej od 1927 r., by ożywić rozwój ekonomiczny kraju). Jednak od początku wyprawy Hilary trafia na szereg komplikacji – aby zdobyć pieniądze na wyprawę, zaciąga pożyczkę u znajomego Żyda, a w drodze łamie się oś w jego bryczce. Po dotarciu do stolicy Hilary nie potrafi oprzeć się pokusie wypróbowania wielkomiejskiego życia – pełnymi garściami czerpie z atrakcji stolicy: wybiera się do fryzjera, baluje w najmodniejszych lokalach, wiedzie życie bawidamka i duszy towarzystwa. Cel wyprawy pozostaje jednak nieosiągnięty, gdyż bank odmawia udzielenia pożyczki. Bohater rusza zatem na Powszechną Wystawę Krajową do Poznania, a tam zastaje go radosna wieść, iż wygrał na loterii dolarowej. Po powrocie do domu Hilarego nie cieszy już wiejskie życie, tęskni do romansów (stąd postanawia uwieść opiekunkę swojego nowo narodzonego synka) i wystawnych zabaw (huczne obchody imienin kończą się towarzyskim skandalem). Ostatecznie bohater postanawia wrócić do Warszawy – tu jednak spotyka go wyjątkowo smutna przygoda, kiedy zostaje okradziony przez poznaną przypadkowo dziewczynę, co w rezultacie doprowadza niedoszłego amanta do ataku wściekłości i kończy się jego śmiercią.

Z zaprezentowanych powyżej opisów obu historyjek tworzących pierwszy tom „Dawnego komiksu polskiego” przebijać może ton wyjątkowo infantylny, a nawet absurdalny dla dzisiejszego czytelnika. Cóż może być bowiem atrakcyjnego w nieśpiesznej narracji „Pana Hilarego” lub naiwnych wizjach „Warszawy w roku 2025”, przetykanych dodatkowo licznymi nawiązaniami do momentu powstania komiksu, które nie zawsze pozostają czytelne dla dzisiejszego odbiorcy? Paradoksalnie, we wskazanych słabościach tkwi największa siła komiksów zebranych przez Ruska. Pomimo upływu lat nie zatraciły one potencjału komicznego, co tym bardziej świadczy o trafności wyboru dokonanego przez redaktora. Trudno bowiem, nie znając nawet kontekstu historyczno-kulturowego, nie uśmiać się, śledząc losy pana Piotra w „mieście przyszłości”, w którym warszawiacy poruszają się wyłącznie samolotami przypominającymi nieznacznie jedynie ulepszone modele braci Wright. Równie zabawna jest wizja przerobienia warszawskiej Zachęty na sklep wędliniarski lub też, czytelne także i dzisiaj, prześmiewcze kalambury polityczne w stylu: „Z prawem nie ma żadnej krewy,/kto jest chociaż trochę… lewy”. Urokliwa jest również warstwa obyczajowa komiksu, w którym nie brakuje aluzji seksualnych, utrzymanych jednak w niespotykanym już dziś dobrotliwym tonie: „Przed letargiem żonko jeszcze/niech cię chociaż raz popieszczę./W klatce ptak zdziwiony zerka,/że im rusza się kołderka”. Wreszcie gratką dla miłośników historii okazać się mogą zabawne aluzje słowne oraz graficzne do wydarzeń sprzed stu lat oraz tamtejszych elit kulturalnych i politycznych (przez komiks przewijają się autentyczne postacie, takie jak malarz Wincenty Drabik czy znany w świecie sztuki antykwariusz Abe Gutnajer).

„Pan Hilary” to już inny typ humoru – mniej absurdalny, a bardziej nakierowany na krytykę społeczno-polityczną. Rysunki Mackiewicza są tu bardziej szczegółowe i „realistyczne” niż raczej umowne ilustracje Świdwińskiego, niemniej jednak oba komiksy nie odstają od siebie w żaden sposób pod względem dawki humoru. Bo i czy dzisiejszego czytelnika nie rozbawią komentarze do stanu polskich dróg w postaci: „Co tam Alpy, co tam fjordy/u nas lepsze są rekordy”? Znakomicie prezentuje się tu również krytyka ziemiańskiej obyczajowości, ze szczególnym zwróceniem uwagi na jowialność tytułowego bohatera czy jego uległość względem małżonki i teściowej. Nawet finałowy tragizm autorzy potrafią oddać w sposób przekomiczny: „Obłowiła się dziewica/a tu trafia szlag dziedzica”.

Z rekomendacją klasyki komiksu z początków XX wieku zawsze jest jeden podstawowy problem – na ile bowiem te, często staroświeckie, opowiastki mogą się wydać atrakcyjne dzisiejszym fanom Marvela czy Neila Gaimana? Otóż, jak sądzę, po antologię przygotowaną przez Ruska sięgnąć powinny zarówno osoby zadeklarowane jako miłośnicy komiksu współczesnego, jak i wszyscy pragnący poszerzyć swoją wiedzę o praźródłach dzisiejszej twórczości obrazkowej. Jeśli początkowo zrazić może forma czterowiersza lub prostota ilustracji, to należy pamiętać, iż podstawowy wymóg stawiany opowieściom – przyjemność lektury – wciąż jest tu realizowany z nawiązką. Ja w trakcie lektury bawiłem się znakomicie.

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za egzemplarz do recenzji.

Tomasz Żaglewski

Dawny komiks polski – tom 1. Warszawa w roku 2025. Pan Hilary i jego przygody
Scenariusz: Benedykt Hertz, Antoni Bogusławski
Rysunki: Aleksander Świdwiński, Kamil Mackiewicz
Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
Redaktor naczelny: Adam Rusek
Wydanie: I
Data wydania: kwiecień 2013
Format: 210×280 mm
Stron: 56
Cena: 39,90 zł