TECZKA
Oczy szeroko otwarte
Siedzisz na peronie, czekając na jak zwykle spóźniony pociąg. Nagle dostrzegasz pozostawioną teczkę. Taką niczym nie wyróżniającą się skórzaną czarną aktówkę, w której zwykle nosi się dokumenty. Ale kto by zapomniał ważnych dokumentów? W takim razie co znajduje się w teczce stojącej na pustym peronie, po którą nikt nie wraca? O czym teraz myślisz? Czy czujesz się nadal bezpieczny? Co zrobisz? Myśl szybko. Być może zostało ci niewiele czasu.
W takiej sytuacji znaleźli się właśnie Chris i Sam, bohaterowie „Teczki”, krótkiego opowiadania komiksowego według scenariusza Toma Taylora z rysunkami Colina Wilsona. Jedenastostronicowa historia powstała na podstawie sztuki teatralnej napisanej przez Taylora w 2005 r. Dziesięciominutowe przedstawienie, w którym dwójka nieznajomych zastanawia się, co zrobić z pozostawioną na peronie teczką, spotkało się z uznaniem widzów i krytyki. Taylor postanowił przełożyć swój spektakl na język komiksu.
Komiks to nie teatr
Czy Taylor okazał się równie utalentowanym scenarzystą komiksowym co dramaturgiem? Jego krótki komiks czyta się dobrze, dialogi nie brzmią sztucznie, a historia wciąga. Sztuka teatralna ma jednak do zaoferowania pewne środki wyrazu, którymi komiks nie dysponuje. Brakuje odpowiedniego podkładu muzycznego, który potęgowałby napięcie. Nie ma możliwości gry świateł, która skupiałaby uwagę widza na wybranym elemencie. W teatrze to aktorzy poprzez odpowiednią intonację i rozłożenie pauz nadają pożądane tempo akcji. Nieobecność przytoczonych czynników działa na niekorzyść adaptacji komiksowej. Klasyczny dziewięciokadrowy układ strony sprawia, że żaden rysunek ani dialog nie jest wyróżniony w znaczący sposób. Mimo wszystko układ ten wydaje się najbardziej adekwatny do historii opartej praktycznie wyłącznie na dialogach. Właściwie jedynym zabiegiem graficznym, który buduje napięcie, jest umieszczenie na prawie każdej stronie w centralnym punkcie kadru z teczką. To za każdym razem ten sam rysunek, z tym że poddany kolejnym zbliżeniom. W ten sposób Wilsonowi udaje się pokazać czytelnikowi, w jaki sposób zwykły z pozoru przedmiot zagarnia stopniowo uwagę i myśli głównych bohaterów. Ogólnie jednak rysunkom brakuje dynamiki. Nie sprawiają, że fabuła oparta praktycznie wyłącznie na rozmowie dwóch osób nabiera tempa charakterystycznego dla niezwykłych czy sensacyjnych historii.
Czuły punkt
Komiks Taylora broni się jednak dzięki tym samym aspektom, za które ceniona była sztuka teatralna. Autor scenariusza w skondensowanej formie przeprowadza wiwisekcję społeczeństwa cywilizacji Zachodu. Wskazuje jego obsesje i lęki. Uderza w czuły punkt, poruszając od strony psychologicznej kwestię poczucia zagrożenia terroryzmem oraz związanych z tym uprzedzeń takich jak rasizm. Ukazuje przy tym istotną rolę mediów w kreowaniu negatywnego obrazu współczesnego świata. Dodatkowo Taylor w sprawny sposób gra na oczekiwaniach i przyzwyczajeniach czytelników. Niestandardowe zakończenie zmusza do analizy poglądów oraz wniosków wypracowanych na podstawie wypowiedzi bohaterów.
Rozmowy w cztery oczy
Taylor ma dobre ucho. Wymiana zdań, którą toczy para głównych bohaterów, brzmi naturalnie. Takiej rozmowy spodziewałbym się właśnie po dwójce nieznajomych postawionych w nietypowej sytuacji. Zwięzłe zdania, niedomówienia, lekki chaos, różne poglądy i perspektywy. Taylor wygrywa na zderzeniu ze sobą dwóch różnych charakterów i postaw życiowych. Sam jest „niedzielną” buntowniczką kontestującą „system”. Uważa, że przejrzała sztuczki, którymi posługują się „możni tego świata” w celu ogłupienia i zniewolenia mas. Jest zwolenniczką różnego typu teorii spiskowych. Natomiast Chris to typowy szary obywatel, szeregowy urzędnik, o przeciętnej twarzy, ubrany w niemodny, ale praktyczny prochowiec. Na głowie nosi sfatygowany kapelusz. Gdyby dołożyć do tego okulary, Chris wyglądałby jak Superman ukryty pod postacią gapowatego dziennikarza Clarka Kenta. Reprezentuje on postawę zdroworozsądkową. Pomimo tego, że obie postaci bagatelizują na początku sprawę i starają się znaleźć racjonalne wytłumaczenia dla zaistniałej sytuacji, z czasem górę biorą podejrzenia i lęk.
Niedosyt
Jeżeli chodzi o polskie wydanie, to zostało ono przygotowane profesjonalnie. Kolorowa, dość twarda okładka, komentarze odautorskie zamieszczone na końcu komiksu i szkice koncepcyjne – wszystko to sprawia, że lektura staje się przyjemniejsza. Mam jednak mieszane uczucia odnośnie ceny tego wydawnictwa. Osiem złotych za jedenaście stron historii to dużo. Ta krótka opowiastka mogłaby z powodzeniem zostać dołączona darmowo do jakiegoś magazynu komiksowego bądź czasopisma kulturalnego. Wolfgang Bylsma, wydawca australijskiego wydania „Teczki”, zapowiada włączenie tego komiksu do zbioru opowiadań graficznych, których motywem przewodnim będzie tajemnicza teczka. Zbiór „Brief Cases” ma zawierać prace najlepszych scenarzystów i rysowników australijskich. Jeżeli to dzieło zbiorcze będzie na tym samym poziomie co autorskie opowiadanie Taylora, wtedy warto będzie sięgnąć do kieszeni. Oczywiście jeżeli ktoś już przygotował się na zakup „Teczki” ze względu na świetny scenariusz i dialogi, nie powinien zmieniać tej decyzji. Przemyślenia, do których skłania lektura komiksu Taylora, będą trwały zapewne dużo dłużej niż dziesięć minut czytania tekstu, a być może przyczynią się w przyszłości również do szybszego rozwiązania dylematu, co zrobić z pozostawioną samotnie na peronie teczką czy torbą. A może przypadkiem już wiesz, co ty byś zrobił? Jeżeli nadal nie, to polecam lekturę komiksu australijskiego autora.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu.
Radosław Swółł
Teczka
Tytuł oryginalny: The Example
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunek: Colin Wilson
Wydawca oryginalny: Gestalt Comics
Wydawca polski: Wydawnictwo Komiksowe
Rok wydania oryginału: 2009
Data wydania: maj 2013
Tłumaczenie: Grzegorz Ciecieląg
Seria: Teczka
Liczba stron: 20
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 11 zł