MURENA, TOM 6: KREW BESTII
Lucjusz pokazuje pazury

Piąty tom „Mureny” (a drugi drugiego cyklu serii) zostawił Lucjusza Murenę w bardzo ciężkiej sytuacji. Oto cezar Neron odbiera mu ukochaną Akte i wydaje ją za mąż za centuriona Sardiusa Priskusa Agrykolę.

222x300

Władca Rzymu robi to z wyraźną satysfakcją, również ku zadowoleniu swojej kobiety, Poppei, która coraz bardziej zdaje się zatruwać mu umysł. Szósty tom serii obraca się wokół śledztwa Lucjusza i próby odzyskania ukochanej. I, muszę przyznać, że bohater nie przebiera w środkach. Pragnie ocalić Akte, ale chce też zranić cesarza i jego wybrankę, odegrać się na nich za wyrządzoną krzywdę. Nie cofnie się przed morderstwem, o czym przekonuje się pewna kobieta. Tej samej nocy Petroniusz napisze, że „miłość może was popchnąć na skraj piekieł. Prozerpina i Pluton igrają z naszymi uczuciami, gdyż wiedzą, że nasze ręce pieszczą tylko kości. Wszystko jest złudzeniem. Chodzi więc o to, aby nie kochać. Tylko pożądanie może nas poprowadzić”. Śledztwo Lucjusza kończy się sukcesem, choć finał jest bardzo zaskakujący. Oczywiście w komiksie są też inne wątki – nie mniej istotne. Do ciekawszych zaliczyć można pojedynek między Massamem a Balbą.

Rzym Jeana Dufaux nie jest miłym miejscem. To miasto pogrążone w korupcji i krwi. Wrogowie czają się dosłownie wszędzie, czyhając na twój najmniejszy błąd, by z zimną krwią wbić ci sztylet w plecy. Scenariusz to bardzo mocna strona komiksu, jak i całej serii. Dufaux spokojnie buduje całe sieci intryg, sprawnie lawirując między jedną a drugą. A wszystko łączy się w spójną całość. Scenarzysta doskonale też wprowadza nowe postacie. Jest ich całkiem sporo, ale przy lekturze nie czuć ich natłoku, zwłaszcza że większość z nich szybko znika z widnokręgu. Tak jest na przykład ze wspomnianym wyżej Sardiusem Priskusem Agrykolą. Początkowo można było odnieść wrażenie, że jego rola będzie w komiksie bardziej istotna. W końcu zostaje mężem ukochanej Lucjusza. Nic bardziej mylnego. Centurion znika z kart komiksu równie szybko, co się na nich pojawił.

W kwestii rysunków, w porównaniu z poprzednim tomem, nie zmieniło się w komiksie właściwie nic. Philippe Delaby nie schodzi poniżej poziomu, który wyznaczył sobie wcześniejszymi częściami. Jego rysunki są wyśmienite. Dbałość o szczegóły architektury, postacie, a zwłaszcza wspaniale rysowane twarze wprawiają w zachwyt. Mimika odwzorowana jest z fotograficzną niemal precyzją. Do tego świetne światłocienie, które nadają dodatkowej głębi i potęgują wrażenie realizmu. Rysownik jest u szczytu formy. Na szczególne uznanie zasługują sceny, których akcja dzieje się na zaśnieżonej północy, gdzie Lucjusz dociera w poszukiwaniu swej ukochanej. Delaby pokazuje tu swoją wszechstronność, której mieliśmy okazję doświadczyć wcześniej – w dwóch ostatnich tomach „Skargi Utraconych Ziem”.

Seria „Murena” z pewnością zainteresuje wszelkich miłośników starożytnego Rzymu. W końcu komiks przedstawia życie jednego z najbardziej znanych cesarzy Wiecznego Miasta – Nerona. Ale nie tylko ludzie interesujący się historią powinni sięgnąć po serię.„Murena” to przede wszystkim bardzo sprawnie opowiedziana historia. Pełna zwrotów akcji i doskonale skrojonych bohaterów (część to oczywiście postacie historyczne). A do tego wyśmienite rysunki. Taka mieszanka nie może zawieźć i bardzo się cieszę, że Taurus Media podjęło wyzwanie i zaczęło wydawać komiks dekadę po tym, jak został on porzucony przez Egmont. Drugi cykl „Mureny” został już zresztą zakończony, więc mam nadzieję, że na kolejne nie trzeba będzie długo czekać.

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.

Dawid Kukła

Murena, tom 6: „Krew bestii”
Tytuł oryginału: Murena: Le sang des bêtes
Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Philippe Delaby
Kolorystyka: Jeremy Petiqeux
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: czerwiec 2013
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania oryginału: 2007
Objętość: 52 strony
Format: 21,5 X 29 cm
Oprawa: SC
Papier: kreda
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie, Internet
Cena: 37 zł