Aquarica - okładka

Aquarica – okładka

Wydawnictwo Lost in Time jak na razie wydaje same bardzo interesujące pozycje. To głównie komiksy przygodowe, chociaż nie ograniczają się do tego gatunku. Kolejną propozycją jest Aquarica François Schuitena i Benoit Sokala.

Doświadczona para autorów

Ten pierwszy powinien być bardzo dobrze znany fanom komiksu frankofońskiego. Ilustrował popularny również w Polsce cykl Mroczne miasta czy serię Snowpiercer. Sokal przynajmniej dla mnie był niewiadomą. Jak się okazuje, ma za sobą długą karierę, głównie związaną z serią kryminalną Inspector Canardo, w której śledzimy przygody prywatnego detektywa spod ciemnej gwiazdy. Akcja toczy się w świecie antropomorficznych zwierząt, więc główny bohater jest kaczorem. Wszystko zaczyna się jako pastisz noir, ale po kilku odcinkach wykracza poza poziom parodii. Rysownik ten był bardziej znany z pracy koncepcyjnej nad serią gier przygodowych Syberia.

Ksenofobiczni wielorybnicy

Charakterystyczne dla niego są świetnie narysowane zwierzęta. Dlatego natura odgrywa też kluczową rolę w Aquarice. Większość jego dzieł pachnie też steampunkiem, więc nie powinno dziwić, że chociaż akcja komiksu toczy się w 1930 roku, to zatęchła rybacka wioska Roodhaven zatrzymała się gdzieś w XIX wieku. Zarówno pod względem klimatu, jak i mentalności mieszkających tam wielorybników. Widać ją szczególnie wyraźnie, gdy pojawia się ogromny skorupiak na plaży i tajemnicza dziewczyna (tytułowa Aquarica). Mieszkańcy są nastawieni wrogo i podejrzliwie do wszelkich obcych, a natura służy im eksploatacji w celach zarobkowych. Nic więc dziwnego, że tak podchodzą do kraba. Zwłaszcza że odkrywają w jego pancerzu fragment swojego statku, który zatonął w trakcie polowania na wieloryby, a był podstawą ich zarobków oraz dumą. Prości zabobonni ludzie kierują się chęcią zemsty na stworzeniu za zniszczenie ich statku oraz śmierć towarzyszy.

Przeciwwagę dla nich stanowi postać Johna Greyforda, młodego naukowca, który przyjeżdża zbadać stworzenie. Jest on wolny od uprzedzeń i podchodzi z chłodną głową do całej sytuacji. Do czasu. Wkrótce pęd do odkryć i tajemnicza dziewczyna zawracają mu w głowie.

Aquarica - przykładowa strona

Aquarica – przykładowa strona

Obsesja

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że komiks sporo czerpie z Moby Dicka Hermana Melville’a. Nie chodzi mi o powierzchowne cechy takie jak pogoń za mitycznym wielorybem ani to, że część obsady to wielorybnicy. Mam na myśli raczej zatracenie się w pogoni. Szaleństwo w dążeniu do celu i rosnącą irracjonalność w postępowaniu postaci. Również młodego reportera, który, w szczytnym celu, ale daje się porwać szaleństwu. Nie na darmo Aquarica ma cechy i umiejętności mitologicznej syreny.

Jest to więc opowieść o obsesji, ale też o braku zrozumienia pomiędzy obcymi sobie kulturami. Nawet Greyford czy mniej negatywnie nastawiony wioskowy szeryf nie są w stanie do końca zrozumieć Aquariki i jej pobratymców. Znajdziemy tu też wątki kolonialne. Widać to w starciu kultury nastawionej na rabunkową eksploatację i tej bardziej harmonijnie współżyjącą z naturą. Praktycznie na tej dychotomii opiera się cała historia podboju Nowego Świata. Silnie wybrzmiewają też wątki ekologiczne.
Komiks powstawał przez 20 lat i pierwotnie był planowany jako film fabularny z taką niezbyt znaną aktorką Scarlett Johansson w tytułowej roli. O historii jego tworzenia można przeczytać w materiałach dodatkowych. Ostatecznie twórcy zdecydowali się zrobić ze swojego pomysłu komiks. Niestety Sokal nie dożył jego zakończenia, więc ostatnie strony na podstawie jego szkiców dorysował Schuiten.

Styl rysowania tego pierwszego przywodzi mi na myśl Bourgeona, który jest dobrze znany polskim czytelnikom (Towarzysze zmierzchu, Cyann, Pasażerowie wiatru). Niby jest to typowo frankofoński quasi-realistyczny rysunek, ale taki, który nie stracił indywidualności. Początkowo irytowały mnie szarobure kolory, ale potem okazało się, że to celowy zabieg, który ma odróżnić umierające Roodhaven od dalekiej rajskiej wyspy, która tętni życiem i kolorami.

Aquarica - przykładowa strona

Aquarica – przykładowa strona

Komiksowy Avatar

Sądzę, że nie tylko mnie tematyka, ale też treść komiksu kojarzy się z filmem Avatar. Niektóre pomysły są niemal identyczne, ale raczej stanowią wypadkową tego, że obie pozycje to fantastyczne produkcje toczące się w scenerii marynistycznej. Kontynuacja filmu Camerona w dużej części dzieje się na morzu i również dotyczy starcia miłujących naturę tubylców z nastawionymi na rabunek najeźdźcami. Opowiada o tym jednak typowo po amerykańsku, z dużą ilością eksplozji i pojedynków na pięści. Aquarica jest spokojniejsza, bardziej stonowana oraz melancholijna. Takie coś nie przeszłoby w blockbusterze, który musi zarobić miliard dolarów.

Komiks Schuitena i Sokala powinien spodobać się fanom frankofońskich komiksów przygodowych. Zwłaszcza tym znużonym schematami, które znajdziemy w wielu przedstawicielach tego rynku. Wydaje mi się, że dzięki temu, podobnej tematyce co Avatar (którego widział prawie każdy) oraz zamkniętej historii może to być dobry komiks na początek przygody z frankofonami.

Dziękujemy wydawcy za udostępnienie komiksu do recenzji.

Konrad Dębowski