Kick-Ass i Kick-Ass 2

Wydawnictwo Mucha Comics odbiło sobie w zeszłym roku wcześniejsze braki w publikacji tego tytułu i wykorzystało szum medialny związany z premierą filmowego „Kick-Ass 2”, aby w przeciągu sześciu miesięcy sprezentować polskim czytelnikom dwa spore zbiory wypełnione wszystkimi kompletnymi seriami rozgrywającymi się w świecie wykreowanym przez Millara.

Szkot jest obecnie jednym z najbardziej rozchwytywanych scenarzystów na rynku komiksowym. I nic dziwnego, ponieważ swoją markę buduje umiejętnie od lat. Zawsze wiedział, gdzie zacumować, jakie tematy podejmować i z kim warto się przyjaźnić. Najpierw nieśmiało ruszył – za plecami prowodyrów brytyjskiej inwazji – do Ameryki, gdzie mocno wpił się w ramię przebojowego Granta Morrisona, a po paru solidnych kooperacjach w końcu poszedł na swoje. Powolutku i sumiennie piął się w górę, aby wreszcie eksplodować pomysłami.

Pierwszy „Kick-Ass” pochodzi z najpłodniejszego okresu jego twórczości, czyli drugiej połowy ubiegłej dekady, kiedy jego gwiazda już mocno błyszczała w Wildstormie i Marvelu, a on sam rzucał pomysłami jak z rękawa. W pewnym momencie zachłysnął się własnymi umiejętnościami i dosyć wyraźnie zaczął chałturzyć poprzez sprzedawanie każdego kolejnego komiksu studiom filmowym – gdy na półkach sklepów próżno jeszcze było szukać debiutanckich numerów jego nowych serii. Jednak to właśnie „Kick-Ass” tak naprawdę zwrócił uwagę filmowców na niepozornego Szkota (wcześniejsze „Wanted” okazało się średnio udaną produkcją, która mocno wypaczała wersję komiksową). O tak, dziewicza część przygód Dave’a Lizewskiego jest naprawdę udana.

ZOSTAŃ TRYKOCIARZEM, MÓWILI…

Fabuła pierwszego tomu jest w założeniach bardzo prosta i prezentuje całkiem zgrabną wariację na temat genezy Spider-Mana – bez mocy i przez pryzmat pozornego realizmu: Dave Lizewski, szkolne popychadło i zapalony fan popkultury, zadaje sobie pewnego dnia pytanie: „Dlaczego w realnym świecie nie ma superbohaterów?”. Zaintrygowany mitem papierowych herosów, zamawia przez Internet fikuśny kostium i zaczyna patrolować ulice. Szybko zdobywa rozgłos i staje się ogólnokrajową sensacją. Życie jednak daje o sobie znać i szybko przynosi odpowiedź na postawione kilka linijek wcześniej pytanie. Jak najbardziej prawdziwi gangsterzy nie lubią, gdy ktoś zaczyna pajacować na ich podwórku. Szczególnie, gdy okazuje się, że Dave wcale nie jest pierwszą osobą, która założyła maskę…

Szkocki scenarzysta umiejętnie przenosi konwencję komiksu superbohaterskiego w ramy quasi-realnego świata i bawi się jej klasycznymi elementami. Dostajemy szkolne problemy wieku dorastania, wyraźny podział na dobrych i złych, obiekt westchnień głównego bohatera czy innych przebojowych ryzykantów. Wszystko to jednak podlane jest naprawdę zaskakującymi woltami fabularnymi, które bawią się naszymi utartymi założeniami. Całość – doprawiona dobrymi, naturalnymi dialogami, wartką akcją, dynamicznymi i mocno kreskówkowymi rysunkami Johna Romity Jr. oraz sporą ilością rozlewającej się na wszystkie strony posoki – naprawdę bawi. Jest solidną oraz świeżą lekturą, do której chce się wracać, a dodatkowo stoi w pewnej opozycji względem adaptacji Vaughna, ponieważ pewne wątki rozwiązuje w zupełnie inny (i moim zdaniem zdecydowanie ciekawszy) sposób. Jeśli zainteresował was film albo lubicie schemat „od zera do bohatera” i stawiacie na chłopców do bicia, to bez wahania możecie kupić pierwszą część sagi Millara – chociaż między bajki możecie włożyć slogany reklamowe, posługujące się nagminnie w stosunku do tego komiksu słowem „realistyczny”. To zabawa formą i treścią, której najbliżej do postmodernistycznych wariacji sygnowanych nazwiskiem Tarantino. Realizm kończy się w momencie, gdy główny bohater dostaje pierwszy cios w twarz.

DZIEWCZYNKA Z MIOTACZEM OGNIA

Prawdziwą perełką drugiego tomu jest, wrzucona jakby na doczepkę, miniseria „Hit-Girl”, która rozgrywa się pomiędzy dwiema częściami przygód Lizewskiego. Mindy od początku była najciekawszym elementem „Kick-Assa”, kradnąc show Dave’owi w pierwszej serii komiksu i filmie, a rozwinięcie jej historii jest zrobione naprawdę z klasą oraz wyczuciem. Oczywiście, nadal mamy do czynienia z ultrabrutalnymi jatkami, a czerepy spadają z karków niczym jesienne kasztany. Jednak nie ujmuje to niczego całkiem nieźle zarysowanym problemom dziecka, które szkolone na maszynę do zabijania, nigdy tak naprawdę nie nauczyło się po prostu żyć i cieszyć dzieciństwem.

Całość w ciekawy sposób pokazuje nam, co by się stało, gdyby Batman został nagle jedenastoletnią dziewczynką i próbował dostosować się do życia w świecie zdominowanym przez małoletnie fanki Miley Cyrus – które najczęściej są większymi potworami niż Joker.

W KUPIE RAŹNIEJ

Saga zaczyna się niestety dosyć wyraźnie sypać w kontynuacji, podczas lektury której zawieszać niewiarę trzeba naprawdę często. Widać momentami, że Millar nie spodziewał się aż takiego powodzenia oryginału i postanowił zintensyfikować elementy, które w jego mniemaniu przyczyniły się do sukcesu pierwszej części – komiks jest zdecydowanie brutalniejszy, a kilka sekwencji naprawdę uderza po głowie; bohaterów, tak jak i złoczyńców, jest kilkunastokrotnie więcej; sam wątek zasadności istnienia superherosów w realnym świecie schodzi w pewnym momencie na dalszy plan, a pierwsze skrzypce zaczyna grać klasyczny motyw zemsty.

Komiks staje się przez to jeszcze bardziej przerysowany oraz kiczowaty, a ironię zastępuje szok. Ciekawy styl Millara sprawia, że opowieść połyka się w kilkadziesiąt minut, jednak urok oryginału gdzieś zanika – całość jest bardziej mechaniczna, wyraźnie konstruowana z myślą o filmowym widowisku. Widać, że myśli scenarzysty orbitowały już po części wokół sutych czeków. Jest ciekawie, całkiem zabawnie, wątki z poprzednich serii znajdują swoje rozwiązania – ale tam, gdzie pierwsza część zaskakiwała, kontynuacja serwuje czytelnikowi dosyć wyświechtane rozwiązania. Szczególnie zawodzi rozbuchany finał, który zapowiada dużo, a daje w zamian niewiele, rażąc głupotami. Brakuje tutaj finezji i głębi – przełamania festiwalu obijania pysków i skupienia na tym, co dzieje się w głowach bohaterów.

Ostatecznie jednak warto zaopatrzyć się w oba tomy wydane przez Muchę. Pierwszy zaskakuje świeżością, w drugim Szkot prezentuje czytelnikom świetną opowieść o nieletnim ninja-terminatorze z podstawówki i kontynuuje historię Lizewskiego – która mimo pewnej zadyszki nadal potrafi zapewnić niezłą zabawę (i jest dużo bardziej bezkompromisowa niż filmowa adaptacja). Cały czas mamy do czynienia z jednym z najciekawszych projektów komiksowych XXI wieku, a dodając do tego wysoką jakość wydania, naprawdę trudno oprzeć się pokusie postawienia przygód młodego herosa na półce.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Radosław Pisula

Kick-Ass
Zawiera: Kick-Ass #1–8
Scenariusz: Mark Millar
Rysunek: John Romita Jr.
Wydawnictwo: Mucha Comics
Tłumaczenie: Robert Lipski
Rok wydania oryginału: 2010
Liczba stron: 208
Format: 175 × 265 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena z okładki: 79 zł

Kick-Ass 2
Zawiera: Hit-Girl #1–5, Kick-Ass 2 #1–7
Scenariusz: Mark Millar
Rysunek: John Romita Jr.
Wydawnictwo: Mucha Comics
Tłumaczenie: Robert Lipski
Rok wydania oryginału: 2010
Liczba stron: 308
Format: 175 × 265 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena z okładki: 89 zł