ŻYWE TRUPY, t. 19 – „Marsz ku wojnie”

Zbierajcie, bracia, amunicję na święta…

222x300

Marsz ku wojnie. Zbieranie sił. Koalicje, układy. Wszystko po to, by wyeliminować groźnego wroga. Tak można by opisać dziewiętnasty tom „Żywych Trupów”, gdyby przeczytać połowę komiksu. Ale komiks czyta się do końca.

Końcowym aktem osiemnastej części serii było zawiązanie przymierza. Grupa Ricka, za pośrednictwem Jesusa, nawiązała kontakt z królestwem rządzonym przez Ezekiela. Razem – mając jeszcze do pomocy wtyczkę w obozie wroga – planują pozbyć się Negana, który panoszy się wszem i wobec. Skoro zawiązała się koalicja, trzeba uknuć plan. Z obawy przed zdradą koalicjanci naradzają się i zbierają siły po cichu. Wszelkie ruchy są ostrożne i dyskretne. Ale – jak to zwykle bywa – coś idzie nie tak. Paradoksalnie owym „nie tak” jest nagła szansa na zabicie Negana bez atakowania jego bazy. Co z tego wyniknie? Trzeba przeczytać, żeby się dowiedzieć.

Po lekturze poprzedniego tomu zapałałem sympatią do najnowszego szwarccharakteru serii. Negan – owszem – jest bezlitosny, bezwzględny i okrutny, ale trzeba też przyznać, że jego kwestie są naprawdę świetne. Tym razem, oprócz sympatii, w stronę faceta kieruję także niekłamany podziw. Negan to wybitny strateg. W jego poczynaniach – pozornie niedbałych i przepełnionych nadmierną pewnością siebie – czai się precyzja. Tam nie ma miejsca na przypadek. Wszystko jest zaplanowane. Ponadto ma swój kodeks, którego się trzyma. Dowodzi tego rozpruwając kogoś, komu nie podoba się Rick i jego sposób rządzenia grupą. Jak na tle takiego gracza wypadnie Rick? Dość blado. Zamiast dalej spokojnie planować skoordynowany atak, Grimes próbuje wykorzystać nadarzającą się – wedle niego bardzo dobrą – okazję do załatwienia problemu „od ręki”. Popełnia fatalny błąd. Źle ocenia przeciwnika, przez co cierpią jego ludzie. Od strony scenariusza „Marsz ku wojnie” to prawdziwy majstersztyk. Dawno już nie czytałem komiksu z takimi wypiekami na twarzy, drżąc w oczekiwaniu na przewrócenie kolejnej kartki. Oczywiście zachwyca Negan i jego kolejne genialne teksty. Zwłaszcza ten o seksualnych kontaktach z jego bejsbolowym kijem, Lucille. Na kolana rzuca też ostatnia strona, na której opowiada o wielkim, kołyszącym się penisie tego świata. Nie sposób go nie lubić (nawet mimo tego, co zrobił wcześniej z Glennem).

Innym ciekawym wydarzeniem, pozostającym nieco w cieniu, ale istotnym, jest zmiana nastawienia Ricka do swojego syna Carla. Rick ufa mu i wciela go w swój plan. To już nie jest chłopiec, którego trzyma się pod kloszem, z dala od strzałów i śmierci. Carl zostaje pełnoprawnym członkiem grupy, mężczyzną.

Przy okazji recenzowania dwóch poprzednich tomów, podniosłem apel do wydawnictwa Taurus Media o trochę większą dbałość o interpunkcję. W tej kwestii niestety nic się nie zmienia. Dziś apeluję po raz kolejny. Drogi wydawco – błagam, niech ktoś, kto ma choć mgliste pojęcie o zasadach stawiania przecinków, przeczyta komiks ze dwa razy, nim ten trafi do druku. Wiem, że są tacy, co gdzieś mają interpunkcję. Ale na Was spoczywa pewna odpowiedzialność. Jeśli nie chcecie polepszać stanu języka polskiego, to chociaż go nie pogarszajcie.

Trochę ponarzekałem, czas na ocenę końcową. „Marsz ku wojnie” to jeden z najlepszych tomów w całej serii. Nie mogę się doczekać kolejnej części, bo tam z pewnością będzie się działo. Kolejne kilka miesięcy będzie pod tym względem straszne.

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.

Dawid Kukła

Tytuł: „Żywe Trupy”, tom 19: „Marsz ku wojnie”
Tytuł oryginału: „The Walking Dead”, vol. 19: „March to War”
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Charlie Adlard
Współpraca graficzna: Cliff Rathburn
Okładka: Tony Moore
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: luty 2014
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania oryginału: 2013
Objętość: 136 stron
Format: 17 X 26 cm
Oprawa: SC
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały
Cena: 43 zł