„Długa historia” jest bardzo krótka. Wąż ucieka, później się znajduje i cała nieco zwariowana rodzina żyje (zapewne) długo i szczęśliwie. Można odnieść wrażenie, że ta opowieść jest tylko pretekstem do graficznej zabawy z czytelnikiem. I jest to zabawa – dodajmy – niezwykle ciekawa.
Wszystko zaczyna się od spektakularnej ucieczki węża Dyzia. Podczas jednego z ciepłych dni wąż zostaje wypuszczony do ogrodu. Pod czujnym okiem mamy hasa sobie po podwórku (jak to wąż), ale niestety później sprawy toczą się nie tak, jak powinny. Zahipnotyzowana mama (autorka wprawdzie pozostawia tę kwestię nieco niedopowiedzianą, ale wiemy swoje – hej, w końcu to jest komiks, przecież to oczywiste, że wąż ją zahipnotyzował) zasypia, a przebiegły gad ucieka, korzystając z przygotowanego wcześniej przejścia pod siatką. Tak zaczyna się historia, która – gdyby opowiadali ją autorzy z Marvela – zmieniłaby w nieodwracalny sposób status quo panujące w całym uniwersum. Jednak z uwagi na to, że nie jest to komiks superbohaterski, ta historia zmienia jedynie status quo panujące w jednej nieco zwariowanej rodzinie.
Ucieczka węża jest dla autorki okazją do zaprezentowania retrospekcji, w ramach których poznajemy relacje członków rodziny (także tych czworonożnych) z – jak się okazuje – bardzo przyjacielsko nastawionym do świata zwierzęciem. Mama – jak to kobieta – darzy Dyzia miłością, tata – jak to mężczyzna (i w dodatku biolog) – podchodzi do niego w bardziej zdystansowany, racjonalny i naukowy sposób; babcia – jak to babcia – nie jest w stanie przemóc swej zdeterminowanej tradycją niechęci wobec gada. Relacje innych zwierząt z wężem są równie stereotypowe: kot jest wobec niego złośliwy, a pies raczej się boi. Tylko relacje Dyzia ze szczurem, który miał być jego pożywieniem, odbiegają radykalnie od stereotypów. Nasz bohater zamiast bowiem szczura skonsumować, pozwala mu mieszkać w swoim akwarium.
Zniknięcie Dyzia uświadamia wszystkim, jak ważną był on częścią rodziny. Ta podstawowa komórka życia społecznego staje się teraz niepełna, czegoś ważnego zaczyna w niej brakować. Oczywiście, jak to zwykle w życiu bywa, wszyscy uświadamiają to sobie dopiero wtedy, gdy wąż ucieka. Domowników ogarnia smutek i przygnębienie (najmniej przygnębiona jest pewnie babcia). Znając te bardzo specyficzne więzi łączące ludzi z wężem, potrafimy lepiej zrozumieć wytrwałość, z jaką poszukują oni swego przyjaciela. Rozumiemy także smutek i frustrację wynikającą z braku sukcesów w tych poszukiwaniach oraz obawy dotyczące tego, jak na węża zareagują inni ludzie. Chociaż to zrozumienie nie przychodzi łatwo. W końcu to jest wąż. Dla większości osób wąż nie jest przecież zwierzęciem, które można byłoby trzymać w domu, przytulać i się z nim bawić.
Gdyby jednak chodziło tylko o tę fabułę, można byłoby powiedzieć, że nie ma tu nic nadzwyczajnego ani odkrywczego. Jest to kolejna opowieść o stracie i zbyt późnym docenianiu tego, co posiadamy. Jednak wszystkie ukryte w tej historii treści i znaczenia, które można z komiksu wyławiać oraz spierać się o to, czy są banalne, czy głębokie, stanowią tu tylko pretekst do swoistej zabawy z czytelnikiem. Autorka – absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie – umiejętnie, intrygująco i w zgodzie z duchem snutej opowieści tworzy kadry, które są interesującymi przetworzeniami klasycznych dzieł malarskich. Na przykład naukowe podejście taty do węża ukazane jest za pomocą „Lekcji anatomii doktora Tulpa” Rembrandta a przewidywane reakcje ludzi na widok gada ilustruje „Krzyk” Edwarda Muncha.
Krótko mówiąc, do komiksu warto sięgnąć przede wszystkim ze względu na jego niezwykle atrakcyjną stronę graficzną. Oczywiście można także wczytywać się w historię, obudowywać ją rozmaitymi interpretacjami i doszukiwać się w niej nawiązań ideologicznych oraz gry ze stereotypami, ale wszystko to ma – moim zdaniem – drugorzędne znaczenie. Znacznie lepszą frajdę daje zabawa w wyszukiwanie malarskich źródeł, z których korzystała autorka, tworząc swoją opowieść.
Korzystając z nowych funkcji dostępnych na portalu KZ do tej zabawy w rozpoznawanie kadrów z komiksu zapraszamy wszystkich naszych czytelników. Być może zajrzy tu także autorka, by w razie potrzeby coś podpowiedzieć. Prosimy wpisywać w komentarzach tytuły rozpoznanych obrazów, nazwiska ich autorów i strony, na których się znajdują. Na dobry początek: „Dama z gronostajem”, Leonardo da Vinci (okładka); „Lekcja anatomii doktora Tulpa”, Renbrandt (strona 12); „Venus z lustrem”, Diego Velázquez (strona 17); „Adam i Ewa”, Lucas Cranach Starszy (strona 24); „Krzyk”, Edward Munch (strona 27); „Dwie kobiety w oknie”, Bartolomé Esteban Murillo (strona 31).
Dziękujemy wydawnictwu Centrala – Mądre Komiksy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Długa historia”
Scenariusz: Anna Karolina Kaczmarczyk
Rysunki: Anna Karolina Kaczmarczyk
Wydawca: Centrala – Mądre Komiksy
Data polskiego wydania: 2014
Objętość: 44 strony
Format: A4
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 34,90
Ja znajduję (;)) Johannessa Vermeera „Czytająca list” – w kadrze, w którym mama ogarnia skarpetki (nie mam już przy sobie komiksu, więc numeru strony nie mam możliwości sprawdzić)