1403590184_66961262

Junji Ito, japoński mistrz makabry, zadomowił się na polskim rynku mangowym już na dobre. J.P.Fantastica konsekwentnie wydaje jego dzieła i niedawno trafiła do nas „Remina – Gwiazda piekieł”, gdzie główne skrzypce grają dwie kobiety, które łączy wspólne imię, a dzieli fakt, że jedna z nich to młoda Azjatka, a druga… ma kształt morderczej planety.

Po przygodach z horrorem biotechnologicznym („Gyo – Odór śmierci”), parapsychologicznym („Black Paradox”) i wybitnie trudnym do określenia (świetne „Uzumaki – Spirala”), Ito kieruje swój wzrok w stronę gwiazd i ostatniej granicy. Kosmiczna groza jest idealnym tworzywem dla artysty tak bardzo zafascynowanego pracami H.P. Lovecrafta. Proza samotnika z Providence jest zresztą styczną wszystkich mang Ito. Niepojęta groza, przerażające deformacje cielesne, bohaterowie zaszczuci przez własną psychikę, to podstawowe wyznaczniki dzieł obu wielkich autorów. Ten wpływ wyraźnie widać na przykładzie „Gyo”, które jest technowariacją na temat Lovecraftowskiego „Widma nad Innsmouth”. W „Reminie” Japończyk idzie jednak o krok dalej i w bezceremonialnym stylu włącza do gry swoją Wielką Przedwieczną.

Na początku opowieści doktor Ooguro dokonuje przełomowego odkrycia – znajduje w kosmosie nowe ciało niebieskie, wyłaniające się z tunelu czasoprzestrzennego, które nazywa imieniem swojej 16-letniej córki. Dziewczyna, początkowo niechętna, staje się niesamowicie popularną gwiazdą, bożyszczem tłumów. Sytuacja zmienia się jednak jak w kalejdoskopie, gdy wychodzi na jaw, że wisząca w bezpiecznej odległości planetarna Remina obrała nagle kurs na Ziemię i sunąc w jej stronę doszczętnie dewastuje kolejne ciała niebieskie. Przerażone japońskie społeczeństwo obiera sobie za cel swego gniewu niepozorną dziewczynę i poczciwego naukowca, winiąc ich za sprowadzenie morderczego globu. Zaczyna się brutalna pogoń za kozłami ofiarnymi, a gargantuiczne zagrożenie jest coraz bliżej.

Ito po raz kolejny miał świetny pomysł. Zapowiedź tragedii robi wielkie wrażenie, podobnie jak krucjata Reminy w stronę Ziemi. Stawki są postawione kosmicznie wysoko i narastająca panika społeczna dobrze normuje tempo opowieści. W okolicach połowy lektury całość zaczyna jednak wyraźnie tracić impet fabularny. Akcja gna na złamanie karku, planeta robi coraz dziwniejsze rzeczy, ludzka Remina wpada w łapska kolejnych osób niczym w komedii Benny’ego Hilla, a sens gdzieś zanika i nawet wybitne obrazy grozy (projekt kosmicznej egzekutorki na długo zostaje w pamięci) nie są w stanie uratować spłyconej fabuły. Ito ma czasami wyraźny problem z zakończeniami swoich mang, gdyż świetne pomysły początkowe wydają się wysysać z niego energię coraz bardziej, przez co w finale domyka je trochę z przymusu. „Remina” chyba najbardziej na tym cierpi, ponieważ końcówka wzbudza niewiele emocji i jest festiwalem absurdalnego slapsticku (cały czas jednak w akompaniamencie naprawdę dobrej warstwy wizualnego horroru, trzeba to podkreślać).

Nawet jeśli historia nie wywołuje zdecydowanego efektu emocjonalnego (jak na przykład „Uzumaki”), to zaskakująco dobrze sprawdza się na całkiem innej płaszczyźnie. Ito zawsze potrafił przemycić sporą dozę czarnego humoru nawet w najbardziej nihilistycznych opowieściach, a paliwem „Reminy” stają się bezceremonialna makabreska i zgryźliwy komentarz społeczny. To właśnie historia przeobrażenia dziewczyny w gwiazdę, zupełnie bez powodu, a także idący z tym w parze lincz, mówią sporo o współczesnych dzieciach konsumpcjonizmu – swoistej religii nadmiaru – które niszczą swoich bogów. Niewinna Azjatka (połączona z przerażającą planetą imieniem i nadludzkim statusem) jest łatwym celem dla wystraszonych ludzi odwołujących się do zasad magii sympatycznej. Staje się idealną ofiarą czasów ostatecznych, co podkreśla surrealistyczny pościg wieńczący dzieło oraz otaczające ją postacie (pewna bogata rodzina, fankluby). Ito naprawdę zaskoczył mnie tak zuchwałym komentarzem, który zdecydowanie wspomaga wyraźnie kulejącą fabułę.

Nie jest to na pewno najlepsza manga japońskiego wirtuoza grozy i od połowy trochę goni własny ogon. Na szczęście kontekst społeczny oraz umiejętnie zakamuflowany czarny humor nasycają historię oryginalnością, co daje ostatecznie kolejną solidną pozycję w bibliografii pisarza, który znów serwuje ciekawą wariację na temat lovecraftowskiego horroru (którego nigdy za wiele). Ludzkość nie ma najmniejszego znaczenia wobec ogromu Wszechświata, a bratobójcze konflikty są po prostu wyrazem tej bezsilności, czego autor nie poskąpił nam w warstwie fabularnej i wizualnej. Ito nawet w słabszej formie jest wart uwagi.

 

„Remina – Gwiazda piekieł”
Scenariusz i rysunki: Junji Ito
Wydawnictwo: Japonica Polonica Fantastica
Rok wydania: 2014
Tytuł oryginalny: „Jigokusei Remina”
Liczba stron: 290
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 33,99 zł