okladka-1200

Brian Michael Bendis należy obecnie do najważniejszych scenarzystów komiksowych na świecie, z kolei Jessica Jones przeżywa swoje dni chwały za sprawą świetnie przyjętego serialu telewizyjnego Netflixa (właśnie kręcony jest drugi sezon). A wszystko zaczęło się od tego komiksu…

Na przełomie tysiącleci Bendis był niezwykle obiecującym niezależnym twórcą komiksów kryminalnych. Takie tytuły jak „A.K.A. Goldfish”, „Fire”, „Jinx” czy „Torso” przyniosły mu uznanie koneserów, ale również nagrodę Eisnera dla najbardziej obiecującego talentu w branży.

Jednym z miłośników jego komiksów był Joe Quesada, prowadzący wówczas w Marvelu imprint Marvel Knights. To za jego sprawą powierzono Bendisowi realizację miniserii o Nicku Furym. Z projektu ostatecznie nic nie wyszło, jednak w zamian w 2000 roku Bendis dostał zadanie odświeżenia originu Spider-Mana i dostosowania go do realiów współczesnej młodzieży. Planowany pierwotnie jako siedmioczęściowa miniseria „UltimateSpider-Man” sprzedał się tak dobrze, że został ostatecznie wydłużony i dotarł aż do sto sześćdziesiątego numeru (wszystkie ze scenariuszami Bendisa), przede wszystkim jednak skłonił kierownictwo Marvela do powierzenia BMB regularnej serii „Daredevil” oraz włączenia zielonego światła dla autorskiej maxiserii „Jessica Jones: Alias”. Te dwa tytuły zaszokowały ówczesnych czytelników, wyznaczyły nowe standardy pisania o superbohaterach, zaś samemu Bendisowi zapewniły deszcz statuetek Eisnera, miano najlepszego amerykańskiego scenarzysty i wreszcie kontrakt marzeń w Marvelu oraz pozycję głównego kreatora uniwersum Domu Pomysłów.

skan4-1200

Seria „Jessica Jones: Alias” przeszła do historii z jeszcze jednego powodu: ponoć ówczesny szef wydawniczy Marvela Bill Jemas po lekturze scenariusza pierwszego zeszytu krzyknął: „dlaczego nie możemy tego opublikować?”. Otóż historia wyróżniała się znacznie poważniejszymi i bardziej dorosłymi treściami, zaś Bendis nie unikał w niej soczystego języka, przemocy i scen łóżkowych. I właśnie po to, aby stworzyć w Marvelu miejsce na tego typu dzieła, zrodził się wówczas pomysł specjalnego imprintu publikującego komiksy superbohaterskie, ale dla dorosłych odbiorców. Imprint MAX funkcjonuje do dzisiaj, ale to „Alias” był jego pierwszym tytułem i zarazem pierwszym przebojem.

Składająca się z dwudziestu ośmiu odcinków seria opowiada o perypetiach Jessiki Jones, wykreowanej przez Bendisa ekssuperbohaterki, która porzuca działalność w trykocie i postanawia otworzyć własne biuro detektywistyczne pod nazwą „Alias Investigations”. Tom pierwszy opowiada o dwóch sprawach, które Jessica dostaje do rozwiązania. Pierwsza dotyczy zaginionej kobiety, którą zresztą Jones szybko odnajduje, ale sprawa błyskawicznie przybiera nieoczekiwany obrót, zaś dla protagonistki staje się źródłem poważnych kłopotów. W drugiej sprawie Jessica Jones rusza na poszukiwania Ricka Jonesa (czyżby krewny?), czyli jednej ze znanych drugoplanowych postaci uniwersum Marvela.

Celowo zdecydowałem się na bardzo skąpy i pobieżny opis fabuły; rzecz w tym, że roi się w niej od zaskakujących zwrotów akcji i niespodzianek. Krótko mówiąc, im mniej wiemy, zasiadając do lektury, tym większe będą emocje w jej trakcie. Wyjściowy pomysł serii jest genialny w swojej prostocie: dzięki niemu Bendis w zasadzie pod płaszczykiem komiksu superbohaterskiego ukrył rasowy serial kryminalny, czyli to, na czym zna się najlepiej. Scenarzysta czuje się tutaj jak ryba w wodzie i czuć to od pierwszej do ostatniej strony. Historie są wciągające, zagadki intrygujące, zaś ich rozwiązania satysfakcjonujące. Wyśmienicie wypadają dialogi: są cięte, soczyste i brzmią bardzo naturalnie. W zasadzie jeśli się dobrze przyjrzeć, to seria stoi dialogami, jest ich dużo, są rozbudowane i mają istotne znaczenie. W każdym innym przypadku natłok gadających głów byłby mankamentem, ale nie u Bendisa. Spójrzcie choćby na dwunastostronicową (!) konwersację detektywa Halla z Jessicą Jones z trzeciego zeszytu; jest tak napisana i tak rozrysowana, że nie nudzi nawet przez sekundę, wręcz przeciwnie − napięcie sięga w niej zenitu. Podobnych pasjonujących wielostronicowych rozmów jest więcej.

skan5-1200

Wielkim atutem serii jest jej główna bohaterka. Jessica Jones nie ma w sobie nic z typowej, opiętej za ciasnym kostiumem, wyginającej się w niemożliwych pozach i świecącej biustem superbohaterki. Nie jest zbyt urodziwa (zwłaszcza pod ołówkiem Gaydosa), ubiera się w zasadzie jak facet. Nie zawsze postępuje rozsądnie, często daje się ponieść emocjom, nie za bardzo też radzi sobie w relacjach damsko-męskich (ciekawy wątkiem z Lukiem Cagem, który będzie miał niezwykle ważny ciąg dalszy). Jest za to do bólu poczciwa, ale właśnie ta cecha paradoksalnie często pakuje ją w kłopoty. Wszystkie te przymioty powodują, że Jones wydaje się postacią jakby wyciętą z jakiegoś niezależnego komiksu obyczajowego i wklejoną w barwny świat herosów Marvela. Czytając jej przygody, mamy wrażenie podglądania słynnych superbohaterów od kuchni, od strony zwyczajnego życia, które muszą przecież prowadzić w przerwach pomiędzy starciami z arcyłotrami. Dzięki temu miłośnicy Marvela znajdą tu mnóstwo ciekawych nawiązań do swoich ulubionych postaci, zaś Jessikę można zdecydowanie uznać za jedną z najciekawszych kobiecych bohaterek tego uniwersum.

Nie za bardzo podoba mi się kreska Michaela Gaydosa i trochę żałuję, że do zilustrowania tej serii nie wybrano bardziej utalentowanego rysownika (porównajcie to chociażby z robotą Alexa Maleeva w równoległym „Daredevilu”!). Z drugiej strony trzeba przyznać, że rysunki są bardzo czytelne i błyskawicznie przestaje się zwracać na nie uwagę, mają po prostu opowiedzieć fascynującą historię i z tego zadania wywiązują się bez zarzutu. Świetnie za to skonstruowane są poszczególne plansze −ujęcia, układ kadrów itp. (choć jestem pewien, że jest to raczej zasługa Bendisa niż Gaydosa). W ogóle myślę, że „Alias” jest znakomitym podręcznikiem dla początkujących twórców. Warto ten komiks przeczytać choćby tylko po to, aby podpatrzeć różne sztuczki, np. jak można wizualnie urozmaicić długi dialog, jak prostymi środkami oddać przestrzeń albo podkreślić emocje postaci.

Tym razem niestety nie można w pełni schlebiać polskiemu wydaniu komiksu. Tłumacza Marka Starostę można pochwalić (a przy Bbendisowych dialogach na pewno łatwo nie miał), za to osobie projektującej okładkę należy się upomnienie: grzbiet komiksu jest zbyt wąski (identycznej wielkości grzbiety mają np. inne komisy Muchy z mniejszą o połowę ilością liczbą stron!), przez co okładki nie dociskają się do komiksu tak, jak powinny; choćby dyskusja na Forum Gildii wskazuje, że jest to powszechny problem. do Do tego na moim egzemplarzu krzywo został nadrukowany napis na grzbiecie, choć akurat tutaj możliwe, że to jednorazowy defekt. W efekcie jednak komiks nie prezentuje się zbyt dobrze na półce i szczerze mówiąc, wydawało mi się, że Mucha takie problemy ma już dawno za sobą.

Edytorskie niedostatki nie powinny jednak w żadnym razie przesłonić faktu, że „Alias” to znakomity komiks, który na dodatek może spodobać się w zasadzie każdemu. Fanów Marvela ucieszą dziesiątki smaczków i nawiązań do uniwersum; miłośnicy komiksu obyczajowego docenią wyśmienite dialogi i ciekawie zbudowane postacie; z kolei amatorom kryminałów czy thrillerów spodoba się pasjonująca fabuła i zaskakujące zwroty akcji. Przede wszystkim „Alias” polecam jednak dość licznej grupie czytelników, którzy uważają Briana Michaela Bendisa za najbardziej przereklamowanego scenarzystę komiksowego na świecie. Jest okazja przekonać się, jak Bendis potrafi (potrafił?) pisać, będąc w szczytowej formie.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

P.S.: Łamiąca wieść z ostatniej chwili! Marvel właśnie zapowiedział powrót solowej serii z przygodami Jessiki Jones w oryginalnym składzie autorskim (Brian Michael Bendis i Michael Gaydos). Start jeszcze tej jesieni!

Michał Siromski

„Jessica Jones: Alias, tom 1”
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos
Okładka: David Mack
Wydawca: Mucha Comics
Tłumacz: Marek Starosta
Data wydania: 2016
Tytuł oryginalny: „Jessica Jones: Alias”
Wydawca oryginalny: Marvel Comics
Rok wydania oryginału: 2015
Liczba stron: 216
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Dystrybucja: Internet

Cena: 79 zł