W piątym tomie zbiorczym „Valeriana” mamy do czynienia z całkowicie nowymi okolicznościami, w jakich rozgrywa się akcja komiksu. Po tym jak naszym bohaterom udało się zapobiec katastrofie nuklearnej, przestało istnieć Galaxity i nie ma już służb czasoprzestrzennych. Jak w tych warunkach poradzą sobie Valerian i Laurelina?
Jak pamiętamy, w roku 1986 na Ziemi miała miejsce katastrofa nuklearna, która pośrednio doprowadziła do powstania Galaxity (zostało to opisane w opublikowanym w 1968 roku „Mieście wzburzonych wód”). Jednak podróżującym w czasie Valerianowi i Laurelinie udało się wspólnie tej katastrofie zapobiec i w ten sposób zmienili przyszłość Ziemi (tom 4). Po lekturze tomu piątego nie wiemy jeszcze, jaka jest nowa Ziemia przyszłości, na której nie doszło do kataklizmu, ale pewne jest jedno – nie powstało Galaxity i nie ma służby czasoprzestrzennej, w której służyli nasi bohaterowie. W ten sposób Valerian i Laurelina skazali samych siebie na swoiste bezrobocie.
Wyraźnie widać, że autorzy szukają teraz nowej formuły, która pozwoliłaby im dalej snuć opowieści o dzielnej parze intergalaktycznych agentów. W rezultacie Valerian i Laurelina również z trudem odnajdują się w nowej sytuacji. By jakoś przeżyć, przyjmują różne – zazwyczaj skrajnie niebezpieczne – zlecenia. I tak na początek, w opowieści zatytułowanej „Na granicach”, nasi bohaterowie prowadzą śledztwo dotyczące serii niepokojących incydentów z wykorzystaniem broni jądrowej. Podążając tropem kolejnych zdarzeń, trafiają do Związku Radzieckiego, Tunezji, Libii, USA i Hong Kongu, ostatecznie zaś lądują w znanym już z poprzednich tomów kosmicznym Punkcie Centralnym. Okazuje się, że zagrożenie nuklearne jest niezwykle poważne, a za wszystkimi aktami sabotażu stoi jeden człowiek. Ktoś dobrze znany Valerianowi.
W drugim albumie – „Żywa broń” – Valerian i Laurelina opuszczają Ziemię i trafiają na planetę Blopik. Głównym zmartwieniem naszych bohaterów pozostaje brak środków oraz sprzętu pozwalającego zachować sprawność dość już wysłużonego czasolotu. Doprowadzony do ostateczności Valerian postanawia zająć się – ku ogromnemu niezadowoleniu Laureliny – handlem bronią. Jednak sprawy na dziwnej planecie przybierają zaskakujący dla wszystkich obrót za sprawą dwóch żyjących tam w specyficznej – bo opartej na nieustannych walkach – symbiozie plemion. W ostatnim albumie – „Kręgi władzy” – para czasoprzestrzennych agentów nadal boryka się z problemami finansowo-technicznymi. Czasolot domaga się gruntownego remontu, który niestety kosztuje majątek. Na szczęście Valerian i Laurelina trafiają na planetę Rubanis, na której wszystko da się załatwić. Dzięki swoim dobrym znajomym – Shinguzom – dostają intratne zlecenie od szefa miejscowej policji, pułkownika Tloka. Oficer chce mianowicie dowiedzieć się, kto obecnie sprawuje władzę na tej całkowicie skorumpowanej planecie. Chodzi o ustalenie, kto zajmuje ostatni z pięciu kręgów – Krąg Władzy. Tym razem nasi bohaterowie mają wsparcie zawadiackiego kierowcy powietrznej taksówki – niejakiego Straksa, który całkowicie ulega urokowi Laureliny.
Piąty tom serii przynosi nie tylko zmianę położenia głównych bohaterów, lecz także modyfikację tonu oraz sposobu opowiadania. Po mrocznych i utrzymanych w atmosferze nieustannego zagrożenia historiach zawartych w tomie czwartym, przyszedł czas na bardziej swobodne, niemal rozrywkowe historyjki pełne oryginalnego poczucia humoru. We wszystkich trzech opowieściach daje o sobie znać umiejętność wplatania zabawnych zdarzeń do narracji, która mimo tego – na innym poziomie – nadal podejmuje przecież istotne kwestie. Problem zagrożenia nuklearnego, wojna i niemożność jej wyeliminowania oraz nieuchwytna istota władzy to trzy główne motywy, które są obecne w piątym tomie „Valeriana”. Szczególnie interesujące pod tym względem jest satyryczno-ironiczne spojrzenie na ścisłe zależności łączące władzę i media zawarte w trzeciej opowieści.
Czwarty tom przynosi także dalszą ewolucję relacji pomiędzy Valerianem i Laureliną. Ewolucję, którą nie tylko widać na planszach komiksu, lecz także stanowi przedmiot kolejnego tekstu Stana Baretsa. Tak jak pisałem w poprzednich recenzjach, Valerian nie jest typem bohatera, który mógłby poradzić sobie samodzielnie. Laurelina wraz z rozwojem serii wyrasta na postać, która w wielu sytuacjach zdecydowanie przewyższa pod każdym względem swojego partnera. Niemniej jednak, jak trafnie podkreśla autor, oboje doskonale nawzajem się uzupełniają.
Jeśli już o dodatkowych materiałach mowa, to poza esejem poświęconym ewolucji pary głównych bohaterów serii, otrzymujemy również bogato ilustrowane teksty o pozakomiksowej działalności Pierre’a Christina oraz współpracy Jeana-Claude’a Mézeriesa z Lukiem Bessonem. Choć ta kooperacja z reżyserem „Piątego elementu” nie zakończyła się może tak, jak tego oczekiwano, to nie sposób nie zauważyć, że przygody Corbena Dallasa wiele zawdzięczają – głównie pod względem wizualnym – albumowi „Kręgi władzy”. Zresztą trzeba podkreślić, że graficznie kolejne albumy niezmiennie utrzymują wysoki poziom. Mézeries nadal zachwyca swoją nieograniczoną wyobraźnią, tworząc kolejne gatunki istot zamieszkujących przestrzeń kosmiczną oraz zapierające dech w piersiach krajobrazy dziwnych planet i futurystyczną architekturę ogromnych miast.
Pomimo tego, że główni bohaterowie stracili swoje zaplecze w postaci Galaxity, nie zgubili nic z dawnego wigoru i pomysłowości. „Valerian” niezmiennie pozostaje serią, która nadal przynosi mądre, zabawne i świetnie narysowane historie. Paradoksalnie, nawet fakt, że autorzy muszą teraz jakoś poradzić sobie w nowej sytuacji, sprawił, że w trzech opowieściach zebranych w tomie piątym jest jakaś świeżość i lekkość, która pozwala znów odkrywać urok tej kosmicznej sagi.
Tytuł: „Valerian. Wydanie zbiorcze. Tom 5”
Tytuł oryginału: „Valérian Intégrale tome 5”
Scenariusz: Pierre Christin
Rysunki: Jean-Claude Mézeries
Kolorystyka: Evelyne Tranlé
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2016
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania oryginału: 2012
Objętość: 200 stron
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 105 złotych