„Łauma” Karola „KRL-a” Kalinowskiego była absolutnym przebojem. Diablo zdolny twórca, który zyskał ogólnopolską sławę dzięki swoim krótkim formom w nieodżałowanym „Produkcie”, pełną magii historią dla dzieci wspiął się na szczyt, wzbudzając zachwyt krytyków (w tym także niżej podpisanego) i, co ważniejsze, czytelników w każdym wieku . Opowieść o dziewczynce odkrywającej świat słowiańskich bóstw i demonów rychło została zaadaptowana na spektakl teatralny, a aktualnie trwają prace nad opartym na niej aktorskim filmem pełnometrażowym. „Łauma” stała się jednym z kamieni milowych na drodze do aktualnego renesansu polskiego komiksu dla dzieci, a z ukutym przez Bartka Biedrzyckiego bon motem „Kiedyś był PRL, a teraz KRL” zgodzić się musiało całe środowisko twórcze. Nic więc dziwnego, że pytania o kontynuację zaczęły padać już kilka miesięcy po premierze albumu.
„Łauma 2” jednak nie powstała. Co więcej, Kalinowski zapowiedział, że kolejny komiks będzie jego pożegnaniem z medium, ponieważ po nim zajmie się wyłącznie tworzeniem ilustracji i książek dla dzieci. Emocje sięgnęły zenitu. Wszyscy miłośnicy jego twórczości i entuzjaści krajowego komiksu wyglądali miesiącami wieści o tajemniczym pożegnalnym projekcie. Czekali cierpliwie, bo prace zajęły siedem lat. Ich owocem jest „Kościsko”.
Fani „Łaumy”, liczący na bliźniaczo podobną opowieść, mogą poczuć się rozczarowani. Chociaż na pierwszy rzut oka to właściwie ta sama historia z kosmetycznymi modyfikacjami: do małego, tajemniczego miasteczka przybywa kilkuletni chłopiec i jego tata z zamiarem osiedlenia się, a prowincjonalna rzeczywistość szybko okazuje swoje drugie, mistyczne oblicze. Kościsko jest bowiem miejscem pełnym duchów, demonów i bóstw ze słowiańskich wierzeń, które – w przeciwieństwie do tych z „Łaumy” – nie muszą żyć w ukryciu, ponieważ są absolutnie u siebie. To właśnie one wzniosły tytułowe miasteczko, aby móc tu mieszkać w spokoju w burzliwych czasach rozwoju gatunku ludzkiego. I to by właściwie wystarczyło jako solidna podstawa fantastycznej narracji o koegzystencji ludzi i istot nadnaturalnych, jednak Kalinowski na tym nie poprzestaje. Tym razem do zabaw z ludowymi wierzeniami niespodziewanie dorzuca jeszcze szczyptę science-ficiton i historii alternatywnej.
Pozostając przy kulinarnej metaforyce, muszę przyznać, że „Kościsko” świetnie się sprawdza jako pożegnalny album komiksowy Kalinowskiego. W pewien sposób udało mu się zawrzeć w nim nawiązania i chwyty z niemal wszystkich swoich poprzednich komiksów. Na smakowitej, rozgrzewającej serce bazie z „Łaumy” twórca przyrządza pobudzający apetyt gulasz, mieszając popkulturowe dekonstrukcje z „Yoela” z czarnym humorem „Cichego Piątku KRL-a”, doprawiając lekkimi inspiracjami najnowszą twórczością Jacka Świdzińskiego i historyczną teorią spiskową w stylu „New Kids on the Block”. Właściwie jedynym zarzutem, jaki można postawić gotowemu daniu, jest jego niewielka esencjonalność – wątki nie są w pełni nasycone, niektóre składniki nie zdążyły rozwinąć pełni smaku, w fabule zostało kilka nierozmieszanych grudek. „Kościsko” wywołuje chęć na więcej, ale nim pozwoli nam nacieszyć się swoim wyjątkowym smakiem, gwałtownie się kończy, pozostawiając uczucie niedosytu.
Pod względem technicznym Kalinowski to wirtuoz – jego narracja jest prowadzona elegancko i pewnie, rysunki cieszą oko, a ze stron czuć werwę i radość tworzenia. To jedna z jego najlepszych prac, ponownie jak w warstwie fabularnej pełna odwołań do technik stosowanych przez niego w komiksach tworzonych przed „Łaumą”. Wysoka jakość wydania sprawia, że ten pomnik rysunkowej drogi wyjątkowego autora może dostarczyć wielu wizualnych wzruszeń.
„Kościsko” to historia dla dzieci, ale zdecydowanie starszych niż w przypadku „Łaumy”. Użyte techniki narracyjne i zaskakująco poważna tematyka (pełna też czarnego humoru) czynią z komiksu lekturę dla obytych z medium młodych czytelników. Najbardziej jednak ucieszą się dorośli. Zwłaszcza ci pamiętający jeszcze numer „Produktu”, w którym zadebiutowały „kaerelki”.
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Liczba stron: 192
Format: 165×165 mm
Oprawa: twarda
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 44,90 zł