222x300

Twórczość Craiga Thompsona dotychczas stanowiła dla mnie terrae incognitae – bynajmniej nie z powodów jakichkolwiek uprzedzeń, po prostu najzwyczajniej w świecie zapora cenowa wydanych w naszym kraju pozycji tego znakomitego autora była dla mnie nie do przeskoczenia. Dlatego, kiedy tylko pojawiła się możliwość zapoznania się z „Habibi” i zrecenzowania jej, nie wahałem się zbyt długo.

Kultura Bliskiego Wschodu ma ostatnimi czasy bardzo złą renomę – kojarzy się przede wszystkim z fanatycznym islamem, międzynarodowym terroryzmem i problematycznymi dla krajów Europy Zachodniej mniejszościami etnicznymi. Tymczasem bliskowschodnia kultura, jeśli spojrzeć na nią chłodnym, wolnym od uprzedzeń i stereotypów okiem, okazuje się być fascynującym przedmiotem badań i obserwacji. Egzotyczna, odmienna, choć zaskakująco bliska nam, osobom wychowanym w kulturze chrześcijańskiej – Koran i Biblia mają wszak wiele punktów wspólnych, o czym wie stosunkowo mało osób.

Ambitne dzieło, ponadgatunkowe

Thompson postanowił zrealizować bardzo ambitne założenie – napisać historię silnie osadzoną w bliskowschodnim kręgu kulturowym, wyzbywając się zarazem charakterystycznego dla ludzi z Zachodu wartościowania tej kultury względem własnej. Pod piórem artysty mniej od Thompsona utalentowanego wyzwanie to niechybnie zakończyłoby się sromotną klęską, jednakże autor „Blankets” wyszedł z niego obronną ręką. Mało tego – ośmielę się stwierdzić, że stworzył komiks, który na zawsze wejdzie do kanonu powieści graficznych, które powinien mieć na półce każdy szanujący się intelektualista.

Forma dorównuje treści

Potężne, niemal 700-stronicowe dzieło opowiada historię dwójki dzieci, których losy splotły się ze sobą w dramatycznych okolicznościach. A wszystko to w na wpół baśniowym fikcyjnym arabskim państwie, gdzie opowieści Szeherezady i koraniczne przypowieści mieszają się z brutalną rzeczywistością – walką o przetrwanie kolejnego dnia, ukrywaniem się przed łowcami niewolników, poszukiwaniem wody… Główni bohaterowie „Habibi”,Zar i Dodola, dorastają opiekując się sobą nawzajem. Dzieciństwo jednak kończy się, młodzi ludzie zostają rozdzieleni i muszą radzić sobie sami. Fabuła prowadzona jest w sposób niechronologiczny – liczne retro- i futurospekcje wprowadzają pewien zamęt w ciągłość opowieści, jednakże dodają też swoisty efekt dramatyzmu. Brakujące elementy układanki drażnią ciekawość dopóty, dopóki w końcu nie będzie dane nam się z nimi zapoznać. Dodawszy do tego liczne intertekstualne wtręty i szkatułkową formę opowieści, śmiało możemy stwierdzić, że forma „Habibi” dorównuje ambitnej treści.

Nie można też nie zwrócić uwagi na ważny aspekt ludzkiej seksualności, któremu poświęca Thompson zaskakująco dużo miejsca. Właściwie jest to jedna z osi fabularnych – bohaterowie przechodzą zaskakujące, mniej lub bardziej oczywiste, transformacje pod tym względem. Nie chcę tu wyliczać frojdyzmów wychowanemu w ultrapurytańskim środowisku autorowi komiksu, szczególnie, że nie ma takiej potrzeby – na ogół dylematy związane z płciowością poruszane są w sposób inteligentny i kompleksowy. Uczynienie z tego kontrowersyjnego tematu jednego z motywów przewodnich „Habibi” z wielu względów było bardzo ryzykowne. I znów – mniej doświadczony twórca raczej by nie podołał, zaś Thompsonowi udało się uczynić z tego jeden z mocniejszych punktów całości.

Jest co podziwiać

Nie można też nie wspomnieć o warstwie graficznej komiksu – „Habibi” utrzymany jest w charakterystycznej dla Thompsona, cartoonowej stylistyce. Diabeł tkwi jednak w szczegółach – mistrzowskie operowanie kadrowaniem i charakterystyczna ornamentyka niejednokrotnie sprawiały, że zatrzymywałem się na dłużej przy którejś stronie, podziwiając oryginalną kompozycję całości. Thompson udowodnił, że znakomicie potrafi operować językiem komiksu. Splatanie ze sobą słowa i obrazu – niekiedy w jak najbardziej dosłownym sensie – przychodzi mu naturalnie i tę naturalność czuć w każdej sekundzie obcowania z niniejszą powieścią graficzną.

„Habibi” jest komiksem wielkim – nie tylko objętościowo. Najnowsze dzieło autora „Blankets” to opowieść hipnotyzująca, wielopłaszczyznowa i na wskroś przejmująca. Opowieść, którą zapamiętamy na długie lata, opowieść, która może nie odmieni oblicza komiksu – choć ma ku temu duży potencjał – ale której nieznajomość może być w pewnych kręgach intelektualnym faux pas. Ale, już bez snobistycznego zadęcia, jest to też znakomicie napisany komiks, który nie pozostawia czytelnika obojętnym. Najprościej rzecz ujmując – „Habibi” to rzecz, którą znać po prostu warto.

Więcej przykładowych stron z „Habibi” jest dostępnych na naszym facebookowym fanpage’u.

Michał Ochnik

„Habibi”
Tytuł oryginału: „Habibi”
Scenariusz: Craig Thompson
Rysunki: Craig Thompson
Tusz: Craig Thompson
Liternictwo: Robert Sienicki
Tłumaczenie: Łukasz Wróbel
Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
Data wydania: 12.07.2012
Wydawca oryginału: PantheonBooks
Data wydania oryginału: 20.09.2011
Objętość: 672 strony
Format: 168x240mm
Oprawa: HC (+ etui dla zamawiających w przedsprzedaży)
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena: 140 zł