Recenzja, podobnie jak komiks 18+. Bo Chłopaki brzydko mówią. O brzydkich rzeczach.
Link do recenzji pozostałych tomów
Czy myślicie czasem o analnym fistingu? Mnie się to raczej nie zdarza. Może jedynie w trakcie lektury którejś części Klik Manary, gdy bohater przedstawiający się jako Faust oznajmia, że pięść może być też czasownikiem, przeszła mi przez głowę myśl dotycząca genezy tego zjawiska. Bo czy nie jest zastanawiające, kto pierwszy wpadł na to, żeby prostokątny klocek umieścić w okrągłym otworze? Zapewne jest do tego potrzebne prawdziwie nieszablonowe podejście do życia, jakaś iskra geniuszu. Co bardziej prawdopodobne, ktoś kiedyś przeczytał Markiza de Sade i pomyślał, że pisał to wszystko na serio i że jego pomysły należy wprowadzić w życie.
Chory umysł szalonego Irlandczyka
Po przeczytaniu kolejnego tomu Chłopaków dochodzę do wniosku, że Garth Ennis musi nieustannie miewać podobne przemyślenia. To dość dziwne, bo wydaje się być całkiem przeciętnym gościem. Widocznie rację miał Gustave Flaubert, mówiąc: „Bądź uporządkowany i regularny w swoim życiu, abyś mógł być gwałtowny i oryginalny w swoich dziełach”. Socjologowie zakładają, że jedynie kilka procent społeczeństwa to dewianci (w sensie ludzie, których zachowanie odbiega od normy). U Ennisa proporcje są odwrócone. Jedynie Tyci Hughie zdaje się zachowywać resztki przyzwoitości, a, jeśli pamiętacie tom pierwszy, został on wciągnięty w wir wydarzeń nie do końca z własnej woli. Pozostałe postacie to zboczeńcy, mordercy, szaleńcy lub tylko karlice-nimfomanki.
Drugi tom komiksu, który ukazał się w grudniu, zawiera dwie historie. Pierwsza jest spełnieniem mokrych snów doktora Werthama, który w latach 50. XX wieku w Seduction of the Innocents doszukiwał się między innymi homoerotycznych relacji wśród superbohaterów. Historia toczy się wokół niejakiego Technorycerza, który chce spenetrować swojego kolegę z drużyny, swojego młodocianego pomocnika (zwanego Trzepkiem), swojego lokaja, a ostatecznie zaczyna się kierować starożytną zasadą „potwór nie potwór, ważne, by miał otwór, a właściwie to nawet nie musi być potwora, wystarczy otwór”. Bohater jest dość czytelnym nawiązaniem do Batmana. W tle jego problemów pojawia się tajemnica śmierci młodego geja. Przy okazji prześlizgujemy się przez tematykę relacji środowisk LGBT i show-biznesu. Trochę szkoda, że scenarzysta nie wszedł w wątek głębiej. Z drugiej strony, nie powinno to dziwić, bo Chłopaki nie mają celu moralizatorskiego. Liczy się głównie zabawa, obleśność, a jeśli wkracza w poważniejsze tony, to raczej mimochodem.
Chłopaki w Rosji
Tytułowy Chwalebny plan pięcioletni zajmuje drugą część tomu i jest nazwą dawnej rosyjskiej supergrupy. Bohaterowie lecą bowiem do Moskwy zbadać niepokojącą aktywność superbohaterską w regionie. Garth Ennis raz po raz zaskakuje kolejnymi porąbanymi postaciami. Chociaż biorąc pod uwagę to, co wcześniej pisałem o liczbie odchyłów w przedstawionym świecie, chyba nie można mówić o zaskoczeniach. Jestem jednak pod wrażeniem bogactwa wyobraźni autora. Niby wszystko obraca się w okolicach kloaczno-genitalnych, ale każda kolejna postać jest nową wariacją na temat.
Warto wspomnieć, że ten tom jest też pierwszym wydanym pod szyldem Dynamite Entertainment. DC, najwyraźniej przestraszone tak silnie antybohaterską i wulgarną wymową komiksu, zdecydowało się zawiesić serię, której pierwsze zeszyty wydano w linii wydawniczej Wildstorm. Na szczęście wydawca nie robił problemów przy przenosinach, a Darick Robertson związany wówczas umową na wyłączność z DC dostał specjalne zezwolenie na pracę przy komiksie. Obaj twórcy w wywiadach przyznają, że wyszło to serii na dobre, bo pierwotny wydawca raczej nie zapewniłby im swobody twórczej, którą mieli w Dynamite.
Kontynuacja obrazoburczych zmagań
Cieszy mnie zmiana okładki wydania zbiorczego. Krwista i soczysta z polskiej edycji wygląda dużo lepiej niż nijaka z amerykańskiej. Jeśli zaś chodzi o rysunki, Robertson ciągle jest w niezłej formie. Towarzyszy mu Peter Snjebjerg, który jest jednym ze stałych współpracowników Gartha Ennisa i dotrzymuje mu kroku. To wciąż ta sama solidna komiksowa robota, do której nie sposób się przyczepić i która sprawia, że komiks czyta się z przyjemnością.
Chwalebny plan pięcioletni jest więc kolejnym pełnym bezeceństw i wszeteczności tomem przygód Rzeźnika, Hughiego i wesołej gromadki zakapiorów. Wydaje mi się, że zmiana wydawcy pomiędzy tomami spowodowała, że jest to dalej ugruntowywanie pomysłu na serię i więcej tu radosnej rozwałki niż budowania szerzej zakrojonej narracji. Z tego co mi wiadomo, na tym skoncentrują się kolejne tomy, które, jak ćwierkają ptaszki, mają pojawiać się na rynku w krótszych odstępach. W oczekiwaniu polecam więc zakup wazeliny i rozluźnienie zwieraczy, bo Chłopaki nie biorą jeńców.
Konrad Dębowski
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
„Chłopaki tom 2: Chwalebny plan pięcioletni”
Tytuł oryginalny: „The Boys vol. 1: Get Some”
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Darick Robertson, Peter Snejbjerg
Kolory: Tony Avina
Okładka: Darick Robertson i Tony Avina
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Planeta Komiksów
Data wydania: 2016
Liczba stron: 198
Format: 17 x 26 cm
Cena okładkowa: 59,90 zł
Oprawa: miękka
Druk: kolor