„Favela” to potoczna portugalska nazwa endemicznego gatunku rośliny porastającej brazylijskie wzgórza. Na jednym z nich, w środku Rio de Janeiro, w 1897 powstało nielegalne osiedle mieszkalne, wzniesione rękami żołnierzy powracających z tzw. wojny w Canudos. Oszukani przez władze weterani – przed wojną obiecano im nowe kwatery, po czym po jej zakończeniu zostawiono samym sobie – w akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa zastawili wolny teren prowizorycznymi barakami, używając do budowy wszystkiego, co znalazło się pod ręką. Tak powstała pierwsza brazylijska dzielnica nędzy. Pierwsza favela na świecie.

Adres w brazylijskiej faveli brzmi jak wyrok: życie naznaczone wstydem, przemocą i ponurymi perspektywami na przyszłość. Nieusuwalna plama na CV. Lata spędzone w postawionych z byle czego i byle jak domach, często bez prądu i bieżącej wody, wszechobecna broń, strzelaniny na ulicach, dilerzy narkotyków i policyjne naloty. Naturalna droga kariery? Kiepsko-płatna praca fizyczna, wstąpienie do gangu i/lub handel nielegalnymi substancjami. Ryzyko śmierci od zbłąkanej kuli? Ogromne. Ryzyko aresztowania lub aresztowania z pobiciem bez podania przyczyny? Jeszcze większe. Ciężko się stamtąd wyrwać, a jeszcze ciężej zostać i być dumnym z takiego pochodzenia.

A jednak Mauricio Hora udowadnia, że to możliwe. Znany na całym świecie brazylijski fotograf urodził się, wychował i stawiał pierwsze artystyczne kroki właśnie na wzgórzu Providência, najstarszej faveli na świecie. Dorastając z piętnem syna kryminalisty obserwował otaczającą go rzeczywistość, zgłębiając tajniki uwieczniania jej na filmie. Dzięki swoim fotografiom, prezentującym codzienne życie dzielnicy, zyskuje rozgłos i poklask. Poświęcenie się pasji staje się dla niego nie tylko odskocznią od problemów, ale przede wszystkim szansą na uniknięcie losu ojca-recydywisty i brata – pośledniego dilera, zamordowanego w porachunkach narkotykowych band. Hora swoimi zdjęciami opowiada o favelach z nowej perspektywy – z samego ich serca.

Komiks na podstawie wspomnień Hory, wydany właśnie w Polsce dzięki wydawnictwu Mandioca, stworzył jego krajan André Diniz. „Favela w kadrze” skupia się na dzieciństwie i etapie dorastania fotografa oraz historii jego najbliższej rodziny, a zwłaszcza ojca. Wspominałem już o trudach dorastania z piętnem syna kryminalisty, jednak głowa rodziny Hora nie był przeciętnym handlarzem narkotykami. Mały Mauricio idealizuje go, widząc w rodzicu figurę mafioza w starym stylu: pilnującego porządku w dzielnicowym półświatku, budzącego respekt, a przede wszystkim pomagającego ludziom w rozwiązywaniu problemów, które nie interesują służb porządkowych. Skomplikowana relacja z cierpiącą na schizofrenię matką i ojcem, balansującym latami na granicy moralności i stopniowo dorastającym do wzięcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo swojej rodziny, jest głównym wątkiem komiksu.

Komiks Diniza jest unikalny nie tylko ze względu na podjętą tematykę, ale przede wszystkim fenomenalną warstwę graficzną. Posługujący się na co dzień kreskówkowym, mocno kanciastym i zgeometryzowanym stylem rysownik na potrzeby „Faveli w kadrze” doprowadził własną technikę do ekstremum, opowiadając historię Hory rysunkami stylizowanymi na czarno-białe dziecięce wycinanki. Skrajnie kontrastowe plamy dwóch kolorów nadają narracji wymiar symboliczny – w takich miejscach jak favela granice między (rozmaicie rozumianym) światłem a cieniem są wyjątkowo niejasne i rozmyte. Mimo ograniczonych środków Diniz osiąga niesamowity efekt: kadry wypełnione mozaikami trójkątów i rombów wywołują hipnotyzujące wrażenie, zwłaszcza w dynamicznych scenach starć z brutalnymi siłami policyjnymi.

Polskie wydanie stoi na wysokim poziomie – czernie są idealnie nasycone, potęgując kontrast rysunków. Album zamykają wybrane fotografie Mauricia Hory z jego sławnego portfolio, przedstawiające rodzinne okolice autora. Ponieważ komiks miał swoją światową premierę w 2011 roku, do polskiej wersji – jako pierwszej na świecie – dołączono 12 stron dorysowanego w roku 2016 epilogu, podsumowującego zmiany, jakie zaszły w życiu fotografa i w samej faveli za sprawą jego happeningów podczas organizacji Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jedynym mankamentem jest tłumaczenie, wypełniające dialogi skrajnie współczesnymi potocyzmami. Daje to – zamiast zamierzonego autentyzmu – efekt komiczny, gdy małoletni Brazylijczycy w latach 80. posługują się polskimi odzywkami znanymi od stosunkowo niedawna. To jednak na szczęście jedyny zgrzyt.

„Favela w kadrze” to doskonała lektura dla każdego, kogo ciekawi inne spojrzenie na obcy, nieznany świat,ale również gratka dla miłośników komiksów autobiograficznych. Nie znajdziemy tutaj psychicznej wiwisekcji i emocjonalnych kopniaków w podbrzusze, ale opowieść o trudnej, lecz szczerej miłości do miejsca, którego ma się wszelkie powody nienawidzić.

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Rafał Kołsut

 

Wydawnictwo: Mandioca
Rok wydania oryginału: 2011
Liczba stron: 136
Format: 160×230 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b. z kolorową wkładką
Wydanie: I
Cena z okładki: 69 zł