BBPO. Piekło na ziemi, tom 4 - okładka

BBPO. Piekło na ziemi, tom 4 – okładka

Piekło na Ziemi jest drugim, po Pladze Żab, wielkim cyklem opowieści w ramach serii BBPO Mike’a Mignoli. Dzięki wydawnictwu Egmont polski czytelnik dostało w świetnym wydaniu wszystkie tomy tej historii.

Walka o przetrwanie

Świat opanowały potwory. Zwycięstwo nad złem było nie tyle niepełne czy pyrrusowe, ale w ogóle nie było zwycięstwem. Bardziej przetrwaniem i spowolnieniem procesu degeneracji planety. Oczywiście w takiej sytuacji Biuro Badań Paranormalnych i Obrony ma pełne ręce roboty. Organizacja dostała się pod kuratelę ONZ, a jej siły zostały znacznie przetrzebione, więc ledwo udaje im się rozwiązywać kolejne sprawy. Pierwszy tom Piekła na Ziemi pokazuje to, co opisałem powyżej, pokłosie Plagi żab.

Pomimo tego, że agenci Biura dwoją się i troją, mamy wrażenie, że wcale nie wygrywają ze złem. Praktycznie do trzeciego tomu serii panuje przygnębiający nastrój porażki. Nawet pojedyncze przebłyski nadziei szybko gasną. Walka toczy się o przetrwanie.

Szczerze mówiąc, już w czasach świetności serialu Z Archiwum X (który wydaje się jedną z inspiracji dla serii) zawsze wolałem samodzielne opowieści, które nie są powiązane z głównym wątkiem. Podobnie mam z BBPO i Hellboyem. Dlatego pierwszy tom, w którym najwięcej było tego typu odrębnych przygód (nawet pomimo luźnego związku z tym, co dzieje się na całym świecie), podobał mi się chyba najbardziej. Kolejne wymagają już zagłębienia w mythos serii, bo odniesień do dawnych dziejów jest coraz więcej.

BBPO - Piekło na Ziemi

BBPO – Piekło na Ziemi

Mało najważniejszych członków BBPO

Trochę szkoda, że najważniejsi członkowie Biura poszli w odstawkę. Abe, Liz i oczywiście Hellboy przez większość czasu znajdują się na marginesie opowieści. Trochę ich brakuje. Sam Johan, nawet z pomocą nowych członków i współpracowników, takich jak Iosif Nichayko (szef rosyjskiej wersji BBPO) czy Howards będący wcieleniem jaskiniowego szamana-wojownika, nie jest w stanie sam udźwignąć fabuły.

Trzeci tom jest przełomowy, bo w końcu Biuro przestaje walczyć o życie i odnosi pierwsze zwycięstwo. Jest pełen akcji i wydaje się kulminacją sagi. Czwarty tom po tak wybuchowej dawce jest trochę spokojniejszy. Nie wiem, czy przez ten kontrast odrobinę nie rozczarowuje. Z jednej strony zaczyna się nowy rozdział opowieści Piekło na Ziemi, a z drugiej poprzedni tom przyniósł jakieś zwieńczenie niektórych wątków. Tak mi się przynajmniej wydawało. Czwórka to dość dziwny tom. Wygląda na odrobinę oddechu przed finałem. Mamy w nim kilka odrębnych wątków i spraw. Coraz więcej jest Howardsa, który chyba ma zastąpić lukę po Hellboyu, bo w drużynie od jakiegoś czasu brakowało niezniszczalnego siepacza. Podobały mi się historie z agentką Strode, która zajmuje się egzorcyzmami. Ciężko mi powiedzieć, w jakim kierunku potoczy się główny wątek, po tym jak trzeci tom go w pewnym sensie zamknął.

Godni zastępcy Mignoli

Jednak najbardziej w BBPO brakuje rysunków Mike’a Mignoli. Podobnie jak twórcom Nastoletnich Żółwi Ninja najwidoczniej tak dużo czasu zajmuje mu administrowanie popkulturowym imperium, jakie stworzył, że na rysowanie zostaje go coraz mniej. Trochę szkoda. Za to daje zarobić sporej grupie twórców ze stajni Dark Horse. Plagę żab rysował głównie Guy Davis. Na początku Piekła na Ziemi zastępuje go Tyler Crook. Wkrótce jednak zaczął pracować nad własną serią Hrabstwo Harrow. Dlatego Piekło na Ziemi rysuje cała gromada rysowników. Jest to odrobinę niższa półka niż twórcy zaliczający gościnne występy w Hellboyu (m.in. Richard Corben), ale dają radę. Zresztą nad serią cały czas pieczę sprawuje Mignola, aktywnie biorący udział w projektowaniu postaci, potworów itp.

Można się tego dowiedzieć z licznych materiałów dodatkowych, które znajdujemy w każdym tomie. Szkice koncepcyjne, pierwsze wersje okładek, notatki oraz wymiana idei pomiędzy twórcami to nieocenione źródło informacji. Pokazują też ogrom pracy, której nie widać bezpośrednio na kartach komiksu, jaką muszą włożyć autorzy, żeby całość dobrze wyglądała i była koncepcyjnie spójna z całością. Wydaje mi się, że ciągła kolaboracja pomiędzy Mignolą i poszczególnymi twórcami oraz jeden kolorysta (Dave Stewart), który koloruje wszystkie zeszyty, sprawia, że całość pomimo dużego i różnorodnego zespołu sprawia wrażenie jednolitej całości. Tego czasem bardzo brakuje w komiksie superbohaterskim, gdzie wraz ze zmianą ekipy często seria zmienia się diametralnie.

Świetne wydanie świetnego komiksu

Myślę, że każdy miłośnik opowieści grozy, wątków okultystycznych, legend, zjawisk paranormalnych powinien sięgnąć najpierw po Hellboya, a potem po kolejne historie z uniwersum BBPO. Nie ma chyba lepszego komiksu w tym klimacie i nie jest to jedynie prostackie wykorzystanie np. prozy Lovecrafta czy wątków z Poego dla podbicia sprzedaży poprzez zainteresowanie fanów wspomnianych twórców. To prawdziwie twórcze i odkrywcze przetworzenie znanych motywów, z których wraz z nowatorskimi pomysłami Mignoli oraz jego współpracowników powstaje zupełnie nowa jakość. Wiadomo, że w ciągu trzydziestu lat na rynku trafiają się historie gorsze i lepsze, ale tych drugich jest zdecydowanie więcej.

Dodatkowo polskie wydanie przygód Hellboya jest fenomenalne. Odrobinę mniejsze od amerykańskiego Library Edition, ale dzięki temu trochę tańsze. Najważniejsze, że zawiera te same dodatki. Ich studiowanie może zająć długie godziny fanom bardziej zainteresowanym procesem twórczym. Wydanie BBPO czy Opowieści Hellboya jest wzorowane na pierwotnym. W USA nie istnieje w takiej formie jak u nas (ani w Library Edition). Jest równie dobre i pełne dodatkowych materiałów.

Dziękujemy wydawcy za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Konrad Dębowski