Dwa wcześniejsze tomy Paper Girls przedstawiają nam główne bohaterki i rzucają je na niespokojne wody przygody. Przypomnijmy, cztery nastolatki pochodzące z USA lat osiemdziesiątych XX wieku zostają wciągnięte w czasoprzestrzenny konflikt pomiędzy pokoleniami.
Problem w tym, że w trzecim tomie scenarzysta zupełnie odsuwa ten wątek na bok i wysyła dziewczyny w daleką przeszłość, gdzie muszą się zmagać z ludźmi pierwotnymi oraz niegościnną i nieokiełznaną naturą (gigantyczny naziemny leniwiec – megatherium). Spotykają kolejną podróżniczkę w czasie, która zdaje się być istotną postacią dla dalszej fabuły. Jednak większość trzeciego wydania zbiorczego zajmuje walka w obronie paleolitycznej matki przed jej trzema męskimi oprawcami, co poszerza feministyczny wydźwięk komiksu.
Już w przypadku poprzedniego tomu narzekałem na tempo, w jakim rozwijany jest podstawowy wątek fabularny. Niestety moje obawy okazały się słuszne i Brian Vaughan nie dostarcza czytelnikom wielu odpowiedzi, a w zamian mnoży pytania. Informacje, jakich udziela czytelnikowi, są na tyle skąpe i na tyle niepowiązane ze sobą, że ten nie jest w stanie ich połączyć i stopniowo samemu odkrywać sensu całej opowieści. Sądzę, że scenariusz dąży do jakiegoś wielkiego zwrotu, który połączy porozrzucane dotychczas poszlaki, ale do tego czasu lektura jest niesamowicie frustrująca. Można też odnieść wrażenie, że fabuła stoi w miejscu, a wszelki postęp jest jedynie pozorowany przez częste zmiany scenografii. Nie będzie wielkim spojlerem zdradzenie, że ten tom kończy się kolejnym przeskokiem w czasie i przestrzeni.
Problemem tej i kilku innych serii wydanych przez Image jest brak skupienia i ekonomii w prowadzeniu fabuły. Mam wrażenie, że im bardziej popularny staje się dany komiks, tym bardziej autorzy starają się go rozciągnąć poprzez mniej lub bardziej umiejętne wprowadzanie kolejnych wątków i postaci. Przykładowo Fatale miało mieć pierwotnie 12 zeszytów, a Ed Brubaker rozciągnął je do 24, dodając kilka o przygodach nieśmiertelnej bohaterki w różnych epokach i cały osobny wątek toczący się w latach siedemdziesiątych. Oczywiście to zawsze jakoś rozwija świat przedstawiony i dla mniej krytycznego czytelnika może nie mieć znaczenia albo może nawet być zaletą, bo pozwoli mu spędzić więcej czasu z ulubionymi bohaterami. Normalnie w takim momencie powinien zareagować redaktor z ramienia wydawnictwa i zasugerować zwarcie szeregów. Problem w tym, że w Image nie funkcjonuje taka instytucja i to autorzy są sobie kapitanem, sterem i okrętem. Rozumiem, że tworzenie komiksów to ciężki kawałek chleba i trzeba korzystać, póki seria się sprzedaje, ale kolejne wydania zbiorcze czytałoby się lepiej, gdyby fakty w nich przedstawione bardziej były ze sobą zespolone.
Uproszczony styl rysunku Cliffa Chianga dalej bardzo mi się podoba. Kolory również. Cieszy, że rysownik nie potrzebuje zastępstwa i całość jest spójna artystycznie. To pewnie zasługa nieregularnego trybu wydawniczego. Rocznie wydawanych jest 7-8 zeszytów, co stanowi chyba maksymalne tempo, w jakim może pracować ekipa odpowiedzialna za stronę wizualną. Podczas pracy nad Wonder Woman dla DC tryb miesięczny gonił nieubłaganie i luki wypełniał najczęściej Tony Akins. Odrobinę zmienił się styl rysowania okładek. Chiang odchodzi od jednolitego koloru z wyraźnym kontrastującym akcentem i rysuje bardziej klasyczne okładki, chociaż utrzymane w dotychczasowej neonowej kolorystyce.
Gdy po lekturze każdego nowego tomu powtarzam sobie poprzednie, większą całość czyta mi się dużo lepiej niż kolejne odsłony. Dlatego nie mam wątpliwości co do tego, że gdy za kilka lat będzie nam dane przeczytać całe Paper Girls, to złoży się to w sensowną i satysfakcjonującą całość. Problem w tym, że po drodze przeczytamy o dużej liczbie postaci i wątków, które w ostatecznym rozrachunku mogą nie mieć większego znaczenia dla fabuły.
Dziękujemy wydawcy za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Recenzje pozostałych tomów: pierwszego, drugiego, czwartego.
Konrad Dębowski
Tytuł: „Paper Girls tom 3”
Tytuł oryginału: „Paper Girls vol. 3”
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Cliff Chiang
Kolor: Matt Wilson
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Wydawca: Non Stop Comics
Data polskiego wydania: kwiecień 2018
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania oryginału: sierpień 2017
Objętość: 144 strony
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 42 złote