„Miecz Ardeńczyka” to efektowne wizualnie i pasjonujące narracyjnie połączenie „Gry o tron” z „Władcą pierścieni”, nad którym unosi się duch komiksu „W poszukiwaniu ptaka czasu”. Etienne Willem snuje pełną emocji i dramaturgii opowieść, ale jednocześnie – zarówno w warstwie narracyjnej, jak i graficznej – raz po raz puszcza do czytelnika oko, bawiąc się z konwencją opowieści fantasy.
W komiksie znajdziemy wszystkie elementy, które pozwalają zaliczyć tę opowieść do klasycznych historii z gatunku fantasy. Mamy tu walkę dobra ze złem, przepowiednię o wybrańcu z czystym sercem, magiczne artefakty, drużynę szlachetnych rycerzy, wyprawę, która ma zapobiec wielkiemu zagrożeniu, skomplikowaną intrygę opartą na licznych sojuszach i zdradach oraz kolejne zaskakujące zwroty akcji niepozwalające oderwać się od lektury. Całość wieńczy zaskakujące – naprawdę zaskakujące – zakończenie, które sprawia, że klasyczne podziały na dobro i zło tracą zupełnie rację bytu. W prawdziwym życiu granica pomiędzy światłem i cieniem, szlachetnością i zdradą czy też dobrem i złem nigdy nie istniała. Została wykreowana na potrzeby tych, którzy chcieli uprawomocnić swoją wersję zdarzeń.
Wszystko zaczyna się jak w monomicie opisanym przez Josepha Campbella. Oto niepozorny Garen, niczym mityczny bohater, zostaje wezwany do podjęcia niebezpiecznej wyprawy, od której mogą zależeć losy świata. Niepozorny królik trenuje walkę na miecze z legendarnym rycerzem Gotfrydem Ardeńczykiem, gdy dowodzony przez demonicznego Kozieła z Przeklętego Lasu oddział pali i plądruje ich rodzinną wioskę Chassenoix. Ardeńczyk biegnie na ratunek, lecz jest już za późno. Dzielny rycerz ginie w nierównej walce, ale na szczęście Garenowi udaje się uciec. Odnajduje go sędziwy mag, który postanawia wyruszyć do stolicy i powiadomić o wszystkim króla Bohanu Tankreda Młodszego. Sprawa wydaje się być elementem znacznie większej intrygi, bo śmierć Ardeńczyka zbiegła się w czasie z innymi incydentami, które łączy postać złowrogiego Nuhy’ego. A mówiąc dokładniej – jego zbroi. Otóż dwadzieścia lat wcześniej ten okrutny czarnoksiężnik został zabity, a jego zbroja została podzielona i wysłana w różne miejsca krainy tak, żeby nikt nie mógł jej znów połączyć. Przepowiednia mówi bowiem, że jeśli wszystkie elementy zbroi zostaną znów scalone, Nuhy wróci do życia i nad światem zapanuje mrok. Najwyraźniej zatem ktoś próbuje znów rozpocząć klasyczną walką światła z ciemnością, dobra ze złem.
Tak rozpoczyna się wielka przygoda, w której marzący o sławie i żyjący legendami Garen niejednokrotnie będzie musiał dowieść swego męstwa. Nie będzie to łatwe, bo dawni towarzysze zabitego Gotfryda – Arthus, Grimbret i Łasiczka – nie są zbyt ufni. Znani niegdyś jako Drużyna Brzasku walnie przyczynili się do pokonania Nuhy’ego i teraz nie chcą uwierzyć w to, że ten zabity dwadzieścia lat temu czarownik znów może stanowić zagrożenie. Tak czy inaczej kolejne wypadki toczą się bardzo szybko, a niebezpieczeństwo nastania czasów mroku staje się coraz bardziej prawdopodobne. Swoją misję Garen realizuje na tle skomplikowanych gier politycznych podejmowanych przez poszczególnych aktorów tego dramatu. Kolejne sojusze i zdrady, częste zmiany frontów są chwilami dość zawiłe, ale na szczęście nie aż tak, żeby popsuć przyjemność z lektury. Wydaje się, że Etienne Willem znalazł złoty środek pomiędzy dynamiczną akcją, ubarwioną efektownymi walkami, a interesującym tłem zawierającym liczne intrygi. Wszystko tu jest ze sobą ściśle powiązane i ostatecznie okazuje się być elementem niezwykle przebiegłego planu.
Graficzna strona komiksu prezentuje się fantastycznie. Rysunki Willema są efektowne i wiarygodne. Choć całość utrzymana jest w konwencji bajki zwierzęcej, a głównymi bohaterami są właśnie antropomorficzne zwierzaki, to komiks jest rysowany w realistyczny sposób. Szczególnie dotyczy to krajobrazów, budowli, wnętrz, które przedstawione są nie tylko bardzo precyzyjnie, ale zawsze też w odpowiedniej do danej sceny atmosferze. Postacie z natury rzeczy mają bardziej kreskówkowy, nieco satyryczny charakter, ale także i w tym przypadku z ogromną pieczołowitością zostały odtworzone wszystkie elementy ich strojów oraz broni. Co więcej – to akurat jest bardzo charakterystyczne dla tej konwencji – oblicza bohaterów doskonale współgrają z ich charakterami. Warto dodać, że jest coś w kresce oraz sposobie kadrowania, co przywołuje skojarzenia z serią „W poszukiwaniu ptaka czasu”, a to bez wątpienia stanowi komplement pod adresem rysunków Willema.
Wydanie zbiorcze czterotomowego cyklu tworzonego przez Etienne’a Willema w latach 2010-2015 jest godne polecenia. Lektura komiksu bez wątpienia będzie ucztą dla miłośników narracji fantasy snutych na solidnej podbudowie polityczno-społecznej. Autor nie tylko zadbał bowiem o pasjonującą historię, ale stworzył przemyślany w najdrobniejszych szczegółach świat wypełniony wiarygodnymi postaciami, społecznościami i królestwami. Co więcej, zdecydował się także na podjęcie z czytelnikiem pewnej gry, w której stawką stały się poszczególne elementy konwencji, na której oparty jest ten gatunek. Snując kolejną opowieść o wybrańcu, przepowiedni, magicznych artefaktach i walce dobra ze złem, jednocześnie pokazuje źródła, z których wynika siła tego typu narracji oraz wskazuje jej słabości. Natomiast główny bohater – a wraz z nim czytelnik – stopniowo przekonuje się, na czym polega różnica pomiędzy prawdziwym życiem a legendami.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Miecz Ardeńczyka”
Tytuł oryginału: „L’Épée d’Ardenois”
Scenariusz: Etienne Willem
Rysunki: Etienne Willem
Kolorystyka: Nicolas Imhof
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Wydawca: Egmont
Wydawca oryginału: Paquet
Data polskiego wydania: 2018
Objętość: 208 stron
Format: 215 x 285 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 99,99