Z roku na rok pojawia się coraz więcej rodzimych komiksów gatunkowych, osadzonych mocno w krajowych realiach. Po nadwiślańskich superbohaterach, kryminałach, urban fantasy, postapo i cyberpunku, wciąż odczuwalny był niedosyt horrorów. W przypadku polskich opowieści z dreszczykiem bardziej niż one same zatrważała ich liczba. Inicjatywa Wydawnicza Celuloza uczyniła właśnie pierwszy krok w stronę zmiany tego stanu rzeczy.
W trzyczęściowej historii „Winda/Graniczna”, która ukazała się nakładem Celulozy tej jesieni, Tomasz Kontny (scenariusz) i Mikołaj Ratka (rysunki) postanowili zmierzyć się z ogranym motywem horrorowym, jakim jest wprowadzenie się nieświadomej zagrożenia ofiary do tajemniczego nowego domu. Według tradycji powinna być to stara, opuszczona przed laty willa na samotnym wzgórzu, rezydencja, której właściciel zginął w tajemniczych okolicznościach, lub przynajmniej oddalona od ludzkich siedzib chatka, zbudowana na indiańskim cmentarzysku. Twórcy postawili jednak na swojski klimat i niewystępujący w produkcjach zachodnich blok z wielkiej płyty. W wielu przypadkach mieszkanie w budynku tego typu może być straszne samo w sobie (zwłaszcza w okresie remontowym), autorzy zaś wykorzystali specyfikę funkcjonowania mrówkowca do zbudowania niepokojącego nastroju.
Na strukturę krótkiego, bo zaledwie 20-stronicowego zeszytu składają się aż trzy elementy. Dwa (pozornie) niezależne od siebie komiksy rozdzielone są opowiadaniem w formie listu jednego z lokatorów budynku. Pierwszy z komiksów skupia się na zagadkowej, niepsującej się nigdy (!) windzie, w której zdaniem doświadczonego stróża gnieździ się coś niedobrego. Krótkie opowiadanie zawiera odpowiedź na pytanie, skąd pochodzi specyficzny zapach rozchodzący się na klatce schodowej. Drugi komiks (używam liczebników umownie, jako że historie można czytać w dowolnej kolejności – zeszyt jest wydrukowany dwustronnie) zaczyna się niewinnie: jowialny ochroniarz oprowadza nową lokatorkę po bloku, dzieląc się z nią ploteczkami o poszczególnych mieszkańcach budynku i wspomnieniami o oglądanych pomieszczeniach. Wraz z każdym kolejnym przystankiem tej osobliwej wycieczki opowiadane od niechcenia dykteryjki stają się coraz mroczniejsze. Umieszczone pomiędzy nimi opowiadanie to formalnie najsłabsza część publikacji – z jednej strony Kontny operuje ciekawą trawestacją motywu opętania, z drugiej niepotrzebnie rozwleka pierwszoosobowy opis, odbierając mu moc.
Wszystkie trzy opowiastki (zwłaszcza „Winda”) są krótkie i zwarte. Właściwie nawet nazywanie ich horrorami stanowi tu pewne nadużycie, jako że wszystkie kończą się w momencie, w którym nie tylko daleko jeszcze do stanu przerażenia, ale i niepokój dopiero zaczyna narastać. Dodać jednak trzeba, że zeszyt „Winda/Graniczna” nie ma przerażać, zmuszać do krzyku i stawiać włosów na głowie. Autorzy bardzo umiejętnie wykorzystują sztafaż filmów i powieści grozy – niewyraźną postać na nagraniu, piwnicę z ponurą przeszłością czy zdziwaczałego sąsiada – by zasiać w umyśle czytelnika ziarno lęku, natrętną myśl z tyłu głowy, przez którą znajoma, oswojona przestrzeń bloku zacznie odsłaniać w rozbudzonej wyobraźni nowe oblicze.
Realistycznym pracom Ratki nie można nic zarzucić – rysownik rozmyślnie rezygnuje z typowych chwytów komiksowego horroru. Doskonała czytelność, tyle plam czerni, ile to konieczne i wyraziście oddana mimika postaci świetnie zgrywają się ze scenariuszami Kontnego, potęgując wrażenie niepokoju bez uciekania się do zbryzgiwania ścian krwią. Jedyny zarzut mogę mieć do kolorów, które są zdecydowanie zbyt mocno nasycone, i podejrzewam, że bez tak silnych barwnych kontrastów upragniony przez autorów efekt dałoby się osiągnąć znacznie wcześniej i z większą mocą.
Podsumowując: „Winda/Graniczna” nie jest przełomem w polskim horrorze komiksowym, ale cieszę się, że powstała jako umiejętnie poprowadzona narracja gatunkowa w swojskiej scenografii. Jest za krótka, by oferować choćby „chwile grozy” (w jej wypadku to raczej „sekundy lęku”), ale zdecydowanie daje dobre widoki na przyszłość.
Dziękujemy Inicjatywie Wydawniczej Celuloza za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Wydawnictwo: Celuloza
Liczba stron: 20
Format: 165 x 255 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Wydanie: I