Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo

W październiku nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się „Oskar i Fabrycy. Dyliżans Widmo”. To druga część serii Mieczysława Fijała i Macieja Kura, która zabiera nas na plan hollywoodzkiej superprodukcji. Tytułowi bohaterowie muszą stawić czoła tajemniczym zjawiskom na Dzikim Zachodzie. Czy propozycję duchowych „spadkobierców” autora Kajko i Kokosza można polecić nie tylko docelowym odbiorcom, ale także dorosłym?

Jak najbardziej! Czasami nawet można odnieść wrażenie, że większość odniesień do kultury popularnej jest zarezerwowana wyłącznie dla bardziej dojrzałego czytelnika (naśmiewanie się z płytkości i „wybuchowości” filmów Michaela Baya jest jak najbardziej na plus). Duet laureatów trzeciej edycji konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci bardzo dobrze radzi sobie z wypośrodkowaniem ciężaru pomiędzy groteską i satyrą a przyjemną i wciągającą historią dla najmłodszych.

Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo

Czy fabuła to mocny punkt Dyliżansu widmo?

ówni bohaterowie „Dyliżansu widmo” w wyniku zbiegu okoliczności zostają zatrudnieni jako drugoplanowi aktorzy w westernie. Kręci go znany w Stanach Zjednoczonych reżyser polskiego pochodzenia. Na planie dochodzi do wypadków, o które ekipa filmowa obwinia Indian, mieszkających nieopodal. Oskar i Fabrycy postanawiają rozwiązać tę zagadkę. Właśnie od tego momentu opowieść zaskoczyła mnie najbardziej.

Fijał i Kura nie idą śladem klasycznych opowieści dla dzieci, takich jak Scooby Doo. Tam straszne zjawy i duchy okazywały się ludźmi, dbającymi tylko o swój interes. Tajemnicze postacie to naprawdę zew przeszłości, który nie jest pokojowo nastawiony do zwykłych śmiertelników. Co więcej, pokazuje mroczną stronę nawet najbardziej prawych osobistości, które przez swoje chwile słabości zostały skazane na tułaczkę po pustyniacDzikiegZachodu.

Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo

Świetna inspiracja klasyką

Warstwa wizualna i forma, którą posługuje się Fijał, jest wzorowana na klasycznych, europejskich seriach, takich jak „Asterix i Obelix” czy „Kajko i Kokosz”. Zaznaczam, że nie jest to w żadnym wypadku kopia. To czysta inspiracja, bardzo świadoma i sprytnie wykorzystywana. Zresztą Mieczysław Fijał i Maciej Kur nie ukrywają czerpania z wzorców, jakimi niewątpliwie byli Janusz Christa czy Albert Uderzo. Moim zdaniem ewidentnie jest to styl, w którym duet twórców przygód Oskara i Fabrycego czuje się najlepiej.

Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo

Warto?

„Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo” to doskonała opowieść dla młodych i starszych czytelników. Bawiłem się w trakcie lektury doskonale. Dostałem ciekawą fabułę, a sam tytuł ma dydaktyczny wydźwięk, który jest bliski krytyce społecznej. Pełno tutaj nawiązań do popkultury, a nawet zgrabnie wprowadzone zostały polskie akcenty. Dzięki nim wszystko wydaje się bardziej swojskie. To sprawia, że do dzisiaj m.in. dzieła Christy czy Chmiela są dla nas czymś niezwykle ważnym. Mam nadzieję, że Mieczysław Fijał i Maciej Kur również dołączą do grona najlepszych polskich twórców komiksowych. Nie odstają od wyżej wymienionych, czołowych artystów. Serdecznie im tego życzę.

Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Filip Chrzuszcz

Wydawnictwo: Egmont
Tytuł oryginalny: Oskar i Fabrycy. Dyliżans widmo
Rok wydania oryginału: 2018
Liczba stron: 40
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: miękka