Rick and Morty - okładka 1 tomu

Rick and Morty – okładka 1 tomu

Po prawie trzech latach od premiery angielskiej wersji językowej, w swojej październikowej ofercie Egmont przedstawił polskie tłumaczenie zbioru pięciu pierwszych zeszytów komiksowej adaptacji „Rick and Morty”. Ten nietuzinkowy duet szybko podbił domowe ekrany swoją animowaną wersją. Bez zwłoki rozpoczął też wędrówkę po mediach równoległych, jak chociażby grach komputerowych czy tych „bez prądu”.

Dlatego ich odwiedziny w wymiarze, w którym świat stworzony jest z papieru i tuszu, nie wydają się niczym zaskakującym. Gdyby czytelnik zastanawiał się nad komiksem, lecz nie są mu (bądź jej) znane animowane przygody Ricka i Morty’ego, to już na wstępie zalecałbym zacząć właśnie od nich.

Komiks jest ściśle powiązany fabularnie z serialem. O ile nie nawiązuje bezpośrednio do żadnych przedstawianych tam wydarzeń ani nie zdradza żadnych serialowych rozwiązań, to zawiera jedynie zdawkowe wprowadzenie do świata zawarte na wewnętrznej stronie okładki. Przedstawia ono ogólny zarys sytuacyjny i w teorii powinno pozwolić na samodzielną lekturę.

Rick i Morty – Ucieczka z Drukarni

Przygody komiksowe są jednak przede wszystkim uzupełnieniem animowanego oryginału. Wydaje mi się, że wydawnictwo Egmontu będzie o wiele lepiej przyswajalne po zapoznaniu się z materiałem bazowym. Nie jest to jednak konieczne do cieszenia się oderwanymi od niejednej rzeczywistości przygodami przedstawionymi na papierze.

Komiks „Rick and Morty” pojawił się pół roku po premierze serialu. Był wydawany przez Oni Press w formie wychodzących raz na miesiąc zeszytów. Pierwowzór stworzyli scenarzysta Dan Harmon ‒ znany m.in. z serialu „Community” ‒ i grafik Justin Roiland, który pełni także rolę lektora, między innymi dla obydwu tytułowych postaci. Adaptacją papierową zajmują się natomiast scenarzysta Zac Gorman, rysownicy – CJ Cannon i Mark Ellerby oraz kolorysta Ryan Hill. Ponadto w ostatnim z pięciu zawartych w tomie zeszytów za tusz odpowiedzialna była Cat Farris. Polskie tłumaczenie przygotował dla Egmontu Jacek Drewnowski.

Co na kartkach piszczy

Przekład został przezeń wykonany bardzo dobrze. Materiał oryginalny nie przedstawiał na szczęście zbyt wielu  kłopotów z idiomami czy grą słów. Dzięki temu lektura nie nastręcza trudności i nie daje poczucia obcości. Często miało to miejsce na przykład w niektórych przekładach dzieł Terry’ego Pratchetta.

Prace brytyjskiego autora nasunęły mi się tu zresztą nieprzypadkowo. Poza dużą dozą samoświadomości i łamania czwartej ściany, podobnie jak w dziełach autora Świata Dysku, przygody Ricka i Morty’ego są w dużej mierze dekonstrukcją popularnych w kulturze konceptów i opowieści. Każdy odcinek zawiera odniesienia do znanych dzieł. Znajdziemy tu między innymi aluzje do „Doktora Who”, „Koszmaru z Ulicy Wiązów”, „Obcego” czy filmów Johna Carpentera. Analizując i korzystając z tych znanych kulturowo rozwiązań, scenarzysta buduje powoli autonomiczną fabułę, która pozwala na obrócenie dotychczasowej dynamiki. Dzięki temu obserwacje popularnych motywów będą mogły odbywać się przy okazji śledzenia przygód bohaterów, które będą już miały własne tempo.

Dla czytelników, którzy nie zapoznawali się wcześniej z serialem, wspomnę, że bohaterowie komiksu „Rick & Morty” posiadają technologię pozwalającą na podróże międzywymiarowe, dzięki czemu mogą przenosić się do równoległych rzeczywistości. Otwiera to olbrzymie pole do popisu, gdyż w praktyce umożliwia napisanie dowolnej fabuły, która będzie mogła być dla czytelnika wiarygodna – jak chociażby świat, w którym karierę muzyczną robi zespół złożony z czterech egzemplarzy matki Morty’ego.

„70 nowych przygód, Morty. Ty i ja.”

W warstwie fabularnej ukazuje się też pierwsza duża różnica między scenariuszami serialu i komiksów. Wersja papierowa zawiera wyraźną linię fabularną łączącą odcinki, rozwijającą się z zeszytu na zeszyt. Pierwowzór skupiał się raczej na przedstawianiu pojedynczych instancji z prowadzoną w tle ‒ bardzo niespiesznie ‒ metafabułą. Obydwa z tych podejść do konstrukcji scenariusza mają swoje wady i zalety. W przypadku komiksu główna oś fabularna raczej powinna pomóc w utrzymaniu zainteresowania czytelnika i pozwolić na wprowadzenie licznych ciekawych rozwiązań. Osobiście ucieszył mnie szerszy zamysł scenariusza i zachęcił do dalszej lektury.

Przy której warto być uważnym – na kartach ukryto liczne smaczki, nie tylko dla czytelników zaznajomionych z serialem. Czujny odbiorca z pewnością wypatrzy na początku drugiego albumu pewną charakterystyczną informację, wiele mówiącą o naszych bohaterach. Ponadto każdy z pięciu zeszytów oryginalnie kończył się dodatkową, krótką przygodą-gagiem. W zbiorczym wydaniu Egmontu zebrano je razem na końcu tomu. Warto ty miniaturom poświęcić chwilę uwagi, gdyż poza wartością humorystyczną zawierają też elementy rozwojowe dla przyszłej fabuły.

Rick and Morty / Facebook

 

Warstwa graficzna bazuje na animowanym źródle. Zasadniczo zawiera dobre odwzorowanie oryginalnych konceptów, w rękach doświadczonego zespołu zadowalający wynik nie powinien stanowić żadnego wyzwania. I o ile faktycznie na kartach pierwszego tomu „Rick and Morty” znaleźć można wiele bardzo cieszących oko grafik, to momentami uwagę przykuwają rysunki, które wydają się być wykonane z mniejszą starannością. W większości przypadków komiks raczej spełnia oczekiwania. Potrafi wiernie przedstawić intencje czy emocje postaci, których momentami groteskowa mimika jest jedyna w swoim rodzaju.

Podsumowanie

Komiks Egmontu z pewnością stanowić będzie bardzo dobre uzupełnienie fabuły serialowej czy zadowalającą samodzielną lekturę. Nie trzeba się też obawiać o materiał oryginalny. Wersja angielska to obecnie wydane 43 odcinki, kolejne trzy powinny pojawić się w ciągu nadchodzącego kwartału. Polska wersja językowa również ma się pojawiać regularnie. Zbiorczy tom 2 powinien pojawić się jeszcze w bieżącym roku, dwa kolejne zapowiadane są na rok 2019. „Rick and Morty” na pewno nie odkrywa koła na nowo. To po prostu dobra pozycja na półkę dla miłośników nieoczywistych opowieści i abstrakcyjnego humoru, który nie bierze jeńców.

Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 

  • Wydawca: Egmont
  • EAN: 9788328134768
  • Liczba stron: 132
  • Wymiary: 16.7×25.5cm