Dziewięć miesięcy przyszło nam czekać, aż Non Stop Comics wyda kolejny tom opowieści o pani detektyw Danie Cypress i jej śledztwie w sprawie Odrodzonych. Trzeba przyznać, że trochę długo, biorąc pod uwagę tempo narracji tego komiksu. Powolne i niespieszne w swojej wielowątkowości. Jednak warto było czekać, bo „Odrodzenie: Ucieczka do Wisconsin” jest wciąż satysfakcjonującą lekturą.
Pomimo tego, że główne wątki wciąż są rozwijane, to czwarty tom historii nie przybliża nas szczególnie ku jej zakończeniu. Nie tylko dlatego, że Tim Seeley prowadzi narrację powoli, lecz także dlatego, że cały czas dodaje nowe elementy. Co dla niektórych może być zarzutem, ja jednak widzę w tym plus. Głównie dlatego, że żaden z nich nie ciąży, nie wydaje się zbędny. Wszystkie rozwijają świat tego komiksu i jego postaci.
W najnowszych odcinkach
Dana Cypress nie ma łatwo. Nie widać żadnych postępów w sprawie Odrodzonych, ani jednego nowego tropu. Dla mieszkańców sennego Wausau kwarantanna staje się coraz bardziej uciążliwa, co nie ułatwia trudnej gry, w której kobieta bierze udział. Nie dość, że policjantka prowadzi oficjalne śledztwo, to jeszcze jest sprawa morderstwa jej siostry Em, która jest jedną z Odrodzonych. W konsekwencji wydarzeń związanych z obydwiema sprawami Dana trafia do Nowego Jorku jako konsultantka FBI.
W Wielkim Jabłku dzieje się sporo. Pojawia się tu polski wątek i dowiadujemy się, że Dana ma polskie korzenie. Od kiedy tylko w pierwszym tomie „Odrodzenia” stwierdzono, że akcja komiksu rozgrywa się w Wisconsin, zastanawiałem się, czy autorzy jakoś nawiążą do faktu, że stan ten ma największą liczbę obywateli o polskich korzeniach. Fajny akcent, wart odnotowania. Przy okazji śledztwa pani detektyw przekonuje się też, że coś może być na rzeczy w tym, co miała za bajania jej synka. Co więcej, dowiaduje się, że pogłoski o niezwykłych właściwościach ciał Odrodzonych nie były przesadzone.
Z wątków pobocznych warto wspomnieć o tym, że szeryf Wayne odkrywa sekret burmistrza miasteczka, a wraz z nim czytelnicy poznają też sekret szeryfa. Lester, ten starszy pan, który wciąż ćwiczy i podrywa młodsze dziewczyny, poluje na istotę, która pałęta się po lasach Wausau.
Wspomniana Em wchodzi w niezbyt zdrowy związek z nowo poznanym Odrodzonym. Ze szczególnie ciekawych nowości warto wspomnieć o „gościnnym występie” Tony’ego Chu z serii „Chew”. Jak widzicie, dzieje się sporo, jest pełno emocji, a to nie są nawet wszystkie elementy układanki.
Końca nie widać
Do finału serii wciąż daleko i to czuć w trakcie lektury. Ba, wydaje się, że jest to niemal taka sama odległość, jak przy końcówce tomu trzeciego. Jeśli ktoś liczył na przyspieszenie tempa historii, może poczuć się rozczarowany. Jednak osoby śledzące ją od początku wiedzą już raczej, czego można się spodziewać, jeśli chodzi o wartkość narracji.
„Odrodzenie: Ucieczka do Wisconsin” przynosi nam za to większy rozwój postaci, z którymi już zdążyliśmy się zżyć. Pomimo tego, że główny wątek zdaje się nieco stać w miejscu, to ich historie już nie. Np. dzięki wspomnianemu motywowi burmistrza i jego żony, który zdawał się stanowić jedynie wypełnienie, dostajemy dwa nieoczekiwane zwroty akcji. Nie tylko na temat samego włodarza miasta.
Najważniejsze jednak jest to, że w trakcie lektury nie czuć znużenia faktem, że jakby nie było, stoimy w miejscu, jeśli chodzi o temat tytułowych Odrodzonych. Na polu rozwoju postaci i pogłębiania ich historii dzieje się tyle, że czytelnik może na to spokojnie przymknąć oko. Co więcej, można nawet się nie zorientować, całość aż tak wciąga. Zwłaszcza że Seeley pisze bardzo dobrze i przemyślanie.
Chcemy więcej, tylko szybciej!
Ciężko powiedzieć coś nowego o stronie wizualnej serii, pisząc o niej po raz czwarty. Pozostaje mi jedynie powtórzyć pochwały dla duetu Mike Norton (rysunki) i Mark Englert (kolory). Pochwały za stałość, jeśli chodzi o poziom, na jakim tworzą. Twórczość Nortona w „Odrodzeniu” cechuje prostota, ale nie totalny minimalizm, taka w realistycznym wydaniu. Zaś dzięki palecie kolorystycznej, jaką zastosował Englert, mamy świetne rozłożenie akcentów i podkreślenie emocji niesionych przez kadry.
„Odrodzenie: Ucieczka do Wisconsin” to już czwarty tom serii opublikowany przez Non Stop Comics. Jesteśmy w połowie całej opowieści i szczerze, nic bym w samym komiksie nie zmieniał, za każdym razem świetnie się bawię w trakcie lektury. Tempo może jest powolne, ale nie nudne, nie rozciągnięte na siłę. Każdy z albumów to lepsze poznanie świata i postaci, które chcę odkrywać. Polskie wydanie, jak zawsze, stoi na bardzo dobrym poziomie. Tłumaczenie również. Jedyna uwaga, na którą nieśmiało raczę sobie pozwolić – ciut szybciej, szanowni państwo, jak się da, to ciut szybciej z kolejnym tomem!
Zawiera zeszyty #18-23 oraz Chew/Odrodzenie #1.
Scenariusz: Tim Seeley
Rysunek: Mike Norton
Tłumaczenie: Bartosz Musiał
Wydawnictwo: Non Stop Comics
1/2019
Tytuł oryginalny: Revival, Vol. 4: Escape To Wisconsin
Wydawca oryginalny: Image Comics
Rok wydania oryginału: 2014
Liczba stron: 128
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381106344
Wydanie: I
Cena z okładki: 42 zł