Egmont już po raz trzeci wydaje po polsku cykl Enki Bilala. „Trylogia Nikopola” to tytuł słusznie legendarny, który swego czasu wytyczył nowe kierunki europejskiego komiksu. Jakże ciekawie czyta się u progu 2020 roku tę wizjonerską opowieść o ponurym, choć barwnym świecie przyszłości, rozpoczynającą się w roku 2023…

W 1980 roku Enki Bilal, pochodzący z Belgradu utalentowany francuski twórca, opublikował komiks, który okazał się jego opus magnum. „Targi nieśmiertelnych” wywarły wówczas ogromne wrażenie dojrzałą tematyką, śmiałością wizji, oryginalną fabułą oraz oczywiście unikatowym stylem graficznym.

Nieśmiertelni się targują

Komiks rozgrywa się w Europie przyszłości, która na skutek konfliktów politycznych rozpadła się na wiele nękanych totalitaryzmami miast-państewek. Niezależna Aglomeracja Paryska, która przetrwała dwie wojny nuklearne, rządzona jest przez faszystowskiego despotę Jeana-Ferdinanda Choublanca. Zmaga się on z typowymi problemami dyktatury: kontrolowanie środków masowego przekazu, eliminowanie nieprawomyślnej opozycji, zapobieganie zamachom na własne życie, umacnianie swojej władzy. Sytuację utrudnia nagłe pojawienie się gigantycznej latającej piramidy – statku kosmicznego. Jego mieszkańcy, stylizowani na staroegipskich bogów przybysze, żądają od Choublanca gigantycznych ilości paliwa, które pozwoli kontynuować im podróż po kosmosie. Choublanc próbuje przy tej okazji utargować coś dla siebie…

W samym środku tego bałaganu znienacka ląduje główny bohater opowieści, Alcyd Nikopol. Ląduje dosłownie: trzydzieści lat wcześniej został uznany winnym dezercji i skazany na banicję w kosmosie. Zahibernowany w kapsule spędza trzy dekady w przestrzeni kosmicznej, jednak na skutek buntu robota pokładowego kapsuła nieoczekiwanie wraca na Ziemię, rozbijając się o paryską ulicę. Okaleczony, zdezorientowany Nikopol dodatkowo pada ofiarą machinacji Horusa – zbuntowanego kosmity, który przejmując ciało protagonisty, realizuje swój własny plan zemsty na pobratymcach… Działania Nikopola/Horusa na zawsze zmienią rzeczywistość mieszkańców Paryża.

Wizja przyszłości

Największą siłą „Targów nieśmiertelnych”, obok warstwy graficznej, jest wykreowany świat przyszłości. Czas, w którym piszę tę recenzję, dzielą od momentu rozpoczęcia fabuły komiksu ledwie cztery lata. Można więc już śmiało stwierdzić, że wizja Bilala nie sprawdziła się. Europa nie tylko nie pogrążyła się w politycznym kryzysie, nie tylko nie została zniszczona wojnami, ale przeżywa bodaj najlepszy i najspokojniejszy okres w swojej historii. Moim zdaniem rzeczywistość rozminęła się z wyobraźnią Bilala, gdyż francuski artysta nie przewidział (bo nie mógł) jednej rzeczy. Sukcesu Unii Europejskiej.

Można zrozumieć, dlaczego Bilal w 1980 roku widział oczami wyobraźni Paryż po nuklearnym konflikcie. Wówczas to słynny Zegar Zagłady na skutek kryzysu w stosunkach USA – ZSRR został przesunięty do przodu i wskazywał godzinę 23:53. Narastający wyścig zbrojeń owocował autentycznym lękiem przed atomową apokalipsą, która obróci europejską cywilizację w ruiny.

Jednak dziesięć lat później runęła żelazna kurtyna, zaś powstała w 1993 roku Unia Europejska trwale zmieniła krajobraz polityczny Starego Kontynentu. Związek dwudziestu ośmiu (obecnie) państw, choć krytykowany i niepozbawiony mankamentów, wydatnie przyczynił się do integracji gospodarczej i politycznej krajów członkowskich, wyrównał poziom życia obywateli, a po upadku żelaznej kurtyny pozwolił zaskakująco szybko zintegrować państwa byłego bloku wschodniego, na długie lata oddalając widmo militarnego konfliktu.

Okrutny urok

Geopolityczna nietrafność wizji Bilala w żadnym wypadku nie wpływa jednak na jej atrakcyjność. Rzeczywistość Targów uwodzi swoim okrutnym urokiem i pomysłami tak nieludzkimi, że aż fascynującymi. Weźmy choćby obraz roli kobiet w społeczeństwie – faszystowski Paryż jest w zasadzie miastem mężczyzn, kobiety sprowadzone są tu do roli maszyn rozpłodowych. A już przegenialny jest koncept futurystycznego hokeja, zbrutalizowanego do tego stopnia, że jako wynik liczy się nie tylko zdobyte bramki, lecz także liczbę rannych i zabitych.

Bilal zawarł tu też wiele problemów, które wówczas dostrzegał w życiu społecznym, a których część jest aktualna nawet dziś. Mamy na przykład ukazany karykaturalnie, ale jakże trafnie mariaż ołtarza z tronem. Z jednej strony władza wykorzystuje religię do legitymizacji swoich działań i kreowania siebie jako bożego pomazańca. Z drugiej strony Kościół jako instytucja korzysta z prerogatyw władzy, aby zapewnić sobie przywileje i luksusy. Temat jakże aktualny w Polsce Anno Domini 2019…

„Targi” są jednocześnie przypowieścią o dyktaturze. Faszystowski reżim zostaje obalony, ale zastępuje go kolejny, który jako żywo przypomina system stalinowski. Tak jakby obalenie jednej dyktatury owocowało narodzinami kolejnej, wcale nie lepszej.

Jest jednak także w tym komiksie inna dyktatura – boga nad człowiekiem. Jak pisze Michał Błażejczyk w swojej analizie, choć „związek z Horusem ma dla bohatera [Nikopola] oczywiste zalety (przede wszystkim – umożliwił mu przeżycie), to jest on prowadzony jak po sznurku ku celowi, który jest mu obcy. Nikopol stwierdza: Jest pan gorszy niż Mussolini, Stalin i Hitler razem wzięci”.

Piękny świat korozji

Oddzielną kwestię stanowi warstwa wizualna „Targów”. Gdzieniegdzie można zobaczyć opinię, że Enki Bilal jest genialnym ilustratorem, ale marnym rysownikiem komiksów. To pogląd o tyle uzasadniony, że faktycznie mało tutaj opowiadania obrazem. Główny ciężar narracji spoczywa na rozbudowanych komentarzach narratora i dialogach. Kadry są statyczne, brakuje dynamizmu, ekspresji i typowych elementów języka komiksu, takich jak onomatopeje czy linie sugerujące tor ruchu (tzw. motion lines). Tyle że taki styl rysowania idealnie pasuje do atmosfery komiksu i ciężkiej, podniosłej, pełnej patosu narracji.

Pasuje także do świata przedstawionego „Targów”, który określiłbym światem powszechnej korozji. Degradacji uległo tu wszystko: polityka, struktury społeczne, relacje międzyludzkie, ideały i wartości. Wizualnym ekwiwalentem tej korozji jest oszpecona architektura Paryża, a w pokazywaniu brzydoty i zniszczenia Bilal jest prawdziwym mistrzem. Nie przypadkiem w komiksie obficie cytowany jest Charles Baudelaire. Francuski artysta zdecydowanie dzieli z poetą zamiłowanie do ukazywania rozkładu i brzydoty z takim pietyzmem i artyzmem, że nabierają one cech poetyckich. Oblepione brudem, obdrapane mury paryskich zabytków, obrócona w ruinę stacja metra, zdezelowane sprzęty… Wszystko to tworzy barwny i na swój szpetny sposób piękny świat. Nawet statek kosmiczny zaawansowanej zdawałoby się cywilizacji wygląda jak obskurny, przeżarty rdzą wrak…

Antybohater

Niewątpliwie o wyjątkowości „Targów” stanowi także oryginalna postać protagonisty. Alcyd Nikopol to typ antybohatera, w tym sensie, że jest raczej biernym przedmiotem niż sprawcą zdarzeń. To człowiek zagubiony w świecie, w którym znalazł się przypadkiem, zdezorientowany, niepewny tego, co ma robić. W tamtym czasie taka konstrukcja protagonisty mocno wyłamywała się z powszechnego kanonu.

Do tego Nikopol jest człowiekiem z pękniętą tożsamością. W jego umyśle zamieszkuje Horus, potężny egipski bóg, który często przejmuje nad nim kontrolę; czasem za zgodą, a czasem bez zgody nosiciela. Gdzie jednak kończy się świadome działanie Nikopola, a gdzie zaczyna wpływ Horusa? Jak sobie poradzić z obecnością potężnej obcej istoty, kierującej się własnymi, nieludzkimi motywami i własnymi zasadami? Nic dziwnego, że w finale, kiedy Horus opuszcza ciało Nikopola, ten wpada w stan katatonii. Jedyne, co jest w stanie robić, to cytować poezję Baudelaire’a.

Kobieta, która jest pułapką

„Targi nieśmiertelnych” stanowią zamkniętą opowieść, w zasadzie niewymagającą kontynuacji. A jednak sześć lat później świat ujrzał komiks „Kobieta pułapka”, który w zasadzie także można czytać jako odrębną historię, powiązaną jednak z „Targami”.

Tym razem fabuła przenosi się do Londynu. Główną bohaterką jest Jill Bioskop, angielska dziennikarka pisząca o konfliktach społecznych rozgrywających się w mieście. Kiedy jej tajemniczy narzeczony ginie w ulicznym zamachu, kobieta pogrąża się depresji, potęgowanej przez zażywane narkotyki. Jedynym wybawieniem wydaje się ucieczka do Berlina, gdzie Jill ma zrelacjonować powrót na Ziemię statku kosmicznego Europa I. Niestety, tutaj jest jeszcze gorzej. Dysocjacja jej psychiki postępuje, zaś jej szlak znaczą kolejne trupy mężczyzn, którzy za erotyczny pociąg do Jill płacą przypadkową (?) śmiercią z jej rąk…

„Kobieta pułapka” to komiks wyjątkowy z dwóch powodów. Pierwszym i najważniejszym, który ciągnie całą opowieść, jest tytułowa bohaterka. Jill jest postacią zjawiskową, wizualnie intrygującą od pierwszego wejrzenia. Nieskazitelnie biała skóra, niebieskie włosy, sutki i usta, pogrążona w smutku twarz, oryginalna uroda tworzą wizerunek kobiety, który trudno zapomnieć. Dodatkowo jej wygląd nabiera cech symbolicznych: w wielu kulturach kolor niebieski kojarzony jest ze smutkiem, nastrojem nostalgii, przygnębieniem.

Jill jest istotą zupełnie zagubioną, tracącą kontrolę nie tylko nad swoim życiem, ale nawet nad psychiką. Do tego jest prawdziwą kobietą pułapką – mężczyźni nie potrafią oprzeć się jej mrocznemu urokowi, ale ceną za pożądanie jest śmierć. Niewątpliwie Bilalowi udało się na kartach tego komiksu wykreować jedną z najbardziej ikonicznych bohaterek komiksu europejskiego.

Poszarpana narracja

Drugim niezwykłym elementem „Kobiety pułapki” jest nietypowy sposób narracji. Ma ona wielopoziomowy charakter: mamy tu klasyczną narrację trzecioosobową, ale także narrację Nikopola, zawierającą mroczne wizje powrotu Horusa. Główny ciężar opowieści spoczywa jednak na Jill Bioskop. Świat przedstawiony widzimy jej oczami, przefiltrowany przez jej emocje, doznania, obserwacje. Rzecz w tym, że Jill stopniowo osuwa się w szaleństwo, jej osobowość się rozpada, a co za tym idzie, rozpada się jej tok myślenia. Narracja doskonale to odzwierciedla: jej komentarze stopniowo stają się coraz bardziej chaotyczne. Coraz więcej w nich urywania wątków i powtarzania tych samych informacji, aż wreszcie opowieść zmienia się w zupełny bełkot. Być może dziś taki zabieg narracyjny nie robi specjalnego wrażenia, ale w czasie powstania tego komiksu był niezwykle nowatorski. Pamiętam, że kiedy czytałem „Kobietę pułapkę” po raz pierwszy w połowie lat 90., wywołała we mnie mieszaninę konsternacji i zafascynowania.

Drugi tom trylogii to zarazem kolejny etap rozwoju stylu graficznego Enki Bilala. Kreska jest jeszcze bardziej dopracowana, jeszcze lepiej tworzy wrażenie głębi przestrzeni i trójwymiarowości obiektów. Przede wszystkim widać, że Bilal wzbogacił swój warsztat: więcej różnego typu wizualnych efektów, gdzieniegdzie pojawiają się na przykład pojedyncze, nietuszowane kreski, mające na celu zwiększenie ekspresji rysunku. Efekt ten został później mocno rozwinięty przez rysownika w kolejnych dziełach.

A na równiku zimno

Opublikowany po kolejnych sześciu latach „Zimny równik” to dalszy etap graficznej ewolucji Bilala. Rysunki są tu jeszcze gęstsze, jeszcze bardziej dopieszczone, więcej w nich ekspresji.

Domykając „Trylogię Nikopola”, Bilal proponuje nam (przynajmniej w pierwszej połowie) coś w rodzaju opowieści drogi. W połączeniu ze zmianą lokalizacji wydatnie urozmaica to świat przedstawiony. Na pierwszy plan wysuwa się syn Alcyda Nikopola, który nie tylko nosi to samo imię i nazwisko, ale z racji 30-letniej hibernacji protagonisty jest dokładnie w tym samym wieku co on i wygląda jak jego sobowtór. Nikopol syn (nazywany tutaj Niko) kilka lat po wydarzeniach z „Kobiety pułapki” wyrusza do Afryki tropem swojego ojca. W drodze spotyka Yelenę, która z kolei do naukowych celów szuka Jill Bioskop i jej tajemniczego dziecka. Razem trafiają do unikatowego miejsca – afrykańskiej metropolii KKDZO, charakteryzującej się niezwykłą klimatyczną anomalią – mimo położenia na równiku panuje tu wieczna zima.

Szachoboks

„Zimny równik” jest gęstszy fabularnie niż poprzednie części. Bilal splata tutaj wiele wątków zapoczątkowanych w poprzednich albumach, ponownie też kreuje intrygujący, pełen zaskakujących elementów świat. W jego Afryce najwyraźniej zwierzęta egzystują na podobnych zasadach jak ludzie. Widok nosorożca podróżującego pociągiem, goryla pijącego piwo czy żyraf oglądających walkę bokserską nikogo tu nie zdziwi. Z kolei w KKDZO absolutnie wszystko mierzone jest w zobiektywizowanych skalach od zera do dziesięciu: ludzkie atrybuty takie jak zdrowie czy kondycja fizyczna, ale także zapach, pogodę, czy polityczną skuteczność.

Bodaj najbardziej niezwykłym konceptem „Zimnego równika” – który zapewnił mu poczesne miejsce w popkulturze – jest wymyślenie dyscypliny sportowej o nazwie szachoboks. Zawodnicy najpierw rywalizują na ringu, a następnie kontynuują walkę przy szachownicy. Niezwykłość pomysłu polega na tym, że Bilal okazał się prorokiem: jedenaście lat później dyscyplina faktycznie powstała, powołana została do życia Światowa Organizacja Szachowego Boksu i do dziś rozgrywane są w niej mistrzostwa świata…

Centralnym tematem „Zimnego równika” jest pamięć oraz percepcja przeszłości. Kiedy Nikopol i Jill spotykają się tu ponownie, żadne z nich nie pamięta wspólnej przeszłości. Jill zażyła pigułkę czyszczącą pamięć, Nikopol stracił pamięć w chwili ostatecznego rozstania z Horusem. Unicestwienie pamięci o przeszłości to także unicestwienie miłości, która ich połączyła. Wspomnienie o tym niezwykłym uczuciu nie ginie jednak całkowicie. W komiksie niczym refren powraca wątek reżysera, który za wszelką cenę próbuje ukończyć film o przygodach Nikopola i Jill. Im dłużej trwa praca nad obrazem, tym przedstawia on bardziej zdeformowany zapis przeszłości. Pierwotnie rolę głównych bohaterów w filmie grają oni sami, potem zostają zastąpieni przez czarnoskórych aktorów. Wreszcie film ze względów finansowych staje się czarno-biały. A jednak, świadectwo ich związku, choć ułomne, zostaje utrwalone na zawsze.

„Trylogia Nikopola” w nowej odsłonie

Najnowsze wydanie „Trylogii Nikopola” zawiera ciekawe dodatki. Po otwarciu albumu znajdujemy wycinek gazetowy z artykułami Jill Bioskop przesłanymi z przyszłości. Ich treść bezpośrednio wiąże się z fabułą „Kobiety pułapki”. Z kolei album zamyka esej Serge’a Lehmana, czyli popularnego francuskiego pisarza s.f, z doświadczeniem także w pisaniu scenariuszy do komiksów (m.in. popularna seria „The Chimera Brigade”) i do filmów (np. „Immortel” Enki Bilala, będący luźną adaptacją „Targów nieśmiertelnych”). Tekst analizuje pierwszy tom trylogii w kontekście francuskiej i europejskiej literatury science-fiction, a także ówczesnych komiksów wydawnictwa Les Humanoïdes Associés, czy wreszcie mitologii greckiej. Esej jest ilustrowany grafikami przygotowanymi przez samego Bilala.

Nie będę ukrywał, „Trylogia Nikopola” to moim zdaniem absolutne arcydzieło europejskiego komiksu i rzecz, którą każdy miłośnik opowieści obrazkowych przeczytać powinien. Jest także fantastycznym wstępem do twórczości Enki Bilala. Znajdziemy tutaj wiele charakterystycznych dla niego tematów: kwestię ludzkiej pamięci i mechanizmów wypierania traumy, pękniętej tożsamości bohaterów, absurdalności konfliktów opartych na ideologicznym zacietrzewieniu czy dewastacji środowiska naturalnego. Jeśli tematyka tego typu trafi do was, jeśli przypadnie wam do gustu specyficzny ton opowieści, jest wysoce prawdopodobne, że spodobają wam się kolejne komiksy francuskiego Serba. Jednak nawet w przeciwnym wypadku nadal możecie rozkoszować się wizualną oprawą tej opowieści. Wizerunki tajemniczej piramidy unoszącej się nad Paryżem, nagiej Jill próbującej desperacko zmyć krew ze swojego nieskazitelnie białego ciała czy widok Tamizy zanieczyszczonej tak bardzo, że jej wody mają kolor krwistej czerwieni – te obrazy pozostaną w waszej pamięci na długo.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Michał Siromski

„Trylogia Nikopola (II wydanie)”
Scenariusz: Enki Bilal
Rysunki: Enki Bilal
Okładka: Enki Bilal
Wydawca: Egmont
Tłumacz: Wojciech Birek
Data wydania: 2019
Tytuł oryginalny: „La Trilogie Nikopol”
Wydawca oryginalny: Les Humanoïdes Associés
Rok wydania oryginału: 1995
Liczba stron: 192
Format: 234 x 312 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena: 99,99 zł