Deadpool 2 - Okładka

Deadpool 2 – Okładka

Pierwszy tom „Deadpoola: Najlepszego komiksu świata” z nowej serii Marvel Now 2.0 był odrobinę rozczarowujący. Z dużą rezerwą podszedłem więc do kontynuacji przygód najemnika w czerwonym spandeksie. Czy zgodnie z podtytułem nadszedł „Koniec błędu” ze strony wydanego przez Wydawnictwo Egmont komiksu?

Wszyscy wiemy, jaki jest Deadpool. Niewychowany, wyszczekany, pełen sarkazmu i ironii, rzucający sucharami na prawo i lewo, z dużą dozą szaleństwa. I za to go kochamy. Wade Wilson w tomie „Nuworysz z nawijką” zszedł jednak nieco na drugi plan. Muszę przyznać, że nie bardzo mi to odpowiadało. Natomiast po przeczytaniu kontynuacji jego przygód dotarło do mnie, jaki pomysł na postać i opowiadane przez siebie przygody ma w końcu scenarzysta ‒ Gerry Duggan.

MARVEL NOW 2.0, czyli Deadpool i spółka

Biorąc każdy komiks z Deadpoolem do ręki, zawsze mam nadzieję (i oczekuję tego), że to właśnie Wade Wilson będzie głównym bohaterem tej opowieści. W pierwszym tomie byli nim jednak najemnicy, a sam dysfunkcyjny protagonista pojawiał się rzadziej. Mniej często rzucał też swoimi dowcipami i łamał czwartą ścianę.

W drugim tomie Duggan rozpoczyna mocno, dając nam esencję tego, za co kochamy ubranego na czerwono-czarno najpopularniejszego bohatera na świecie. Pierwsze dwadzieścia stron to budująca napięcie, pełna czarnego humoru, żartobliwych odwołań do Avengersów historia, która na każdym kroku emanuje Deadpoolem na 200 procent. Kiedy już myślałem, że opowieść rozkręci się na dobre, pojawił się cliffhanger w postaci informacji, że… ciąg dalszy nastąpi. Pierwszą moją myślą było: „Noż w mordę! Tak się nie robi!”, po czym… zacząłem się śmiać. Tak, taki jest właśnie komiks „Deadpool”.

Deadpool 2 - Plansza przykładowa

Deadpool 2 – Plansza przykładowa

Opowieści o najemnikach

Po przeczytaniu następnych kilkudziesięciu stron zmieniłem nieco swoje postrzeganie tomu poprzedniego, ponieważ… praktycznie nie było tutaj Wade’a Wilsona. Dostaliśmy za to segment na temat: Deadpool przedstawia historie najemników do wzięcia. To jego drużyna, czyli Terror, Slapstick, Foolkiller, Stingray, Masacre oraz Solo, gra pierwsze skrzypce. Każdy dostał swoją historię, a co istotne i warte podkreślenia, za rysunki i scenariusz każdej z nich odpowiada inny zestaw ludzi.

W mojej opinii ta seria Deadpoola nie powinna się nazywać „Najlepszy komiks świata: Deadpool”, a raczej „Deadpool: opowieści o najemnikach”. Gdybym miał tę wiedzę przed sięgnięciem po tom pierwszy, moje postrzeganie go byłoby nieco inne. Ok, nadal byłby to tom średni, ale przynajmniej rozumiałbym, jaki pomysł miał scenarzysta. Teraz to dla mnie oczywiste. Podejrzewam, że i w kolejnych częściach będziemy otrzymywać takie opowieści. Chociaż to Deadpool i tu wszystko jest możliwe.

Przyszłość serii niepewna?

Dobra, to jak już clickbaitowy tytuł mamy za sobą, mogę napisać, o co mi chodziło. Za rysunki w tomie pierwszym odpowiadał Mike Hawthorne. W drugim natomiast Scott Koblish, mający za sobą pracę przy takich tytułach jak „G.I. Joe”, „The Punisher”, „Elektra” czy „Excalibur”. W trzecim (błogosławmy zapowiedzi i okładki nowych tomów) będzie to duet Koblish i Mateo Lolli. Każdy z nich ma swój styl i dorzuca cegiełkę do postrzegania wyszczekanego najemnika.

Co więcej, jak już napisałem wyżej, ponad połowę drugiego tomu stanowią rysunki zupełnie innych autorów, gdzie każdy rysuje zdecydowanie inaczej, co jednym się może podobać, a innym nie. I w tym właśnie widzę niepewność serii. I nie chodzi nawet o to, że seria by miała się skończyć. Ten cykl na Zachodzie zakończył się bowiem na dziesiątym tomie. Chodzi mi o jej poziom, a dokładnie o jego utrzymanie. Z jednej strony bowiem lubię eksperymenty i zabawę konwencją, różnymi rodzajami kreski, ale jeśli są to prace od tzw. czapy, to jestem przeciwny takim zabiegom. Póki co tutaj jest dobrze, ale zachowuję swoją dozę ostrożności.

Chcę podkreślić, dlaczego powyższy akapit jest dla mnie tak istotny. Ostatnio miałem okazję zapoznać się z serią „Rat Queens”. Tam też było tak, że przez pierwsze cztery tomy przewinęło się kilku artystów. I gdy jeden tom mi się bardzo spodobał, następny już odstraszył mnie rysunkiem. Mam nadzieję, że tutaj jednak rysownicy będą bardziej konsekwentni.

Deadpool 2 - Plansza przykładowa

Deadpool 2 – Plansza przykładowa

Krok we właściwą stronę

Jak dla mnie seria scenariuszowo rozwija się we właściwym kierunku. W tomie drugim powrócił ukochany przeze mnie humor Deadpoola. Muszę dodać, że i żarty w historiach najemników trzymają poziom. Jest więcej łamania czwartej ściany, puszczania oka do czytelnika, czyli jednym słowem to, co tygryski lubią najbardziej.

Gdyby ktoś mnie zapytał dzisiaj, czy polecam tę serię, to odpowiem mu, że wygląda jak dziecko Elvisa Presleya i jednego z elfów Świętego Mikołaja. A jeśli w tej chwili macie wyraz twarzy mówiący: „o czym on k***a pie***li?”, to dość mojej pracy na dziś. Marsz do sklepu, bo ten tomik sam się nie nabędzie, a wtedy zrozumiecie mój pocisk. Polecam, rzekłem.

Dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Michał „Emjoot” Jankowski

Format:165×255 mm
Liczba stron:132
Oprawa:miękka ze skrzydełkami
Papier:kredowy
Druk:kolor
ISBN-13:9788328134898
Data wydania:27 marzec 2019
Numer katalogowy:388437