Jeszcze przed rozpoczęciem I fazy Marvel Cinematic Universe w 2008 roku „Dom Pomysłów” miał na koncie niezaprzeczalne sukcesy na dużym ekranie. Jednak na każdego „Spider-Mana” Sama Raimiego czy „X-men” Bryana Singera przypadało kilka filmowych porażek, które dziś wydawnictwo wolałoby wymazać z pamięci.

Rywalizacja pomiędzy Marvelem a DC Comics weszła w nową fazę po sukcesie „Supermana” Richarda Donnera z 1978 roku. Zdesperowany Stan Lee, przez większą część swojej kariery usiłujący zainteresować ofertą wydawnictwa Hollywood, w latach 70. sprzedawał prawa do filmowych adaptacji komiksów komu popadło. Warunek był jeden: film z wykorzystaniem rysunkowych postaci miał powstać jak najszybciej. Ta taktyka zaowocowała kilkunastoma warsztatowo i artystycznie wątpliwymi produkcjami, rzucającymi przez długie lata cień na cały gatunek ekranizacji komiksowych. „KZ” postanowił ocalić od zapomnienia dziesięć z nich jako świadectwo tych dzikich, mrocznych czasów. Zestawienie zawiera wyłącznie pełnometrażowe filmy aktorskie.

Honorowe wyróżnienie: CAPTAIN AMERICA (1944)

Kapitan Ameryka w wydaniu Republic, giganta pulpowych seriali kinowych

Chociaż nakręcony jeszcze przed powstaniem wydawnictwa Marvel, wart wspomnienia jako jedna z pierwszych ekranizacji komiksu w ogóle. Produkcja 15-częściowego filmu (wyświetlanego jako serial kinowy) została zlecona przez Timely Comics legendarnej wytwórni Republic Pictures, z powodzeniem przenoszącej już na ekran przygody konkurencyjnych superbohaterów (choćby Kapitana Marvela w 1941 roku). Filmowcy podeszli do materiału źródłowego dość luźno. Pod trykotem Kapitana Ameryki krył się tutaj prokurator okręgowy Grant Gardner, niepoddany nigdy działaniu serum superżołnierza i znacznie częściej niż z ikonicznej tarczy korzystający ze (skuteczniejszej) broni palnej.

DOCTOR STRANGE (1978)

Czarodziej w stylu funky, czyli magiczne różowe lata 70.

Niskobudżetowy film telewizyjny pomyślany był jako pilot serialu, który ostatecznie nigdy nie powstał. Stacja Columbia Broadcasting System rok wcześniej na podobnej zasadzie zrealizowała „Spider-Mana” z Nicholasem Hammondem w roli tytułowej i w przypadku Człowieka-Pająka eksperyment się powiódł. Strange miał mniej szczęścia. Być może jedną z przyczyn porażki był fakt, że grający główną rolę Peter Hooten przez większą część filmu zajmuje się nie czarami, a, cóż, leczeniem pacjentów. Co ciekawe, w tej wersji nie jest chirurgiem, lecz… psychiatrą, który tytuł Najwyższego Czarnoksiężnika odziedziczył po zmarłym ojcu. Na upamiętnienie zasługuje jego fenomenalny, ociekający latami 70. strój i wąs.

HOWARD THE DUCK (1986)

Dziwaczny, pokręcony, absurdalny… w złym sensie

Ciężko w to uwierzyć, jednak w latach 80. jedną z największych gwiazd sprzedaży wśród komiksów Marvela był „Kaczor Howard”. Najlepiej świadczy o tym fakt, że to właśnie sarkastyczny drób doczekał się jako pierwszy wysokobudżetowej adaptacji – i to z George’em Lucasem jako producentem. Na etapie preprodukcji podjęto wiele kontrowersyjnych decyzji: np. porzucono pomysł stworzenia filmu rysunkowego na rzecz live-action i ustalono, że będzie to obraz dla dorosłych (czego owocem niesławna scena kaczej golizny). Powstał dziwaczny, wypaczający specyficzny humor oryginału potworek z paskudną opierzoną lalką w roli głównej. Słusznie poniósł spektakularną klęskę w box office.

THE INCREDIBLE HULK RETURNS (1988),

THE TRIAL OF THE INCREDIBLE HULK (1989)

i THE DEATH OF THE INCREDIBLE HULK (1990)

Pierwsza przymiarka do Marvel Cinematic Universe, póki co na małym ekranie

CBS w latach 1978-1982 wyświetlała popularny serial „The Incredible Hulk”, w którym Bill Bixby wcielał się w rolę dr. Davida (sic!) Bannera, a kulturysta Lou Ferringo użyczał swojej imponującej muskulatury jego zielonoskóremu alter ego. Po sześciu latach od zakończenia emisji wyprodukowano trzy filmy telewizyjne kontynuujące wątki z serialu. W pierwszym z nich Hulka w walce z bezwzględnymi gangsterami wspiera gościnnie Thor, w drugim zaś – Daredevil. Zamykający serię obraz miał wprowadzić postać She-Hulk, jednak zamiar nie został zrealizowany. W finale szczęśliwy Banner umiera, wreszcie wolny od potwornej części swojej osobowości. Warto odnotować, że poza statusem pierwszych oficjalnych ekranowych crossoverów trylogia o Hulku zawiera również pierwsze cameo Stana Lee.

THE PUNISHER (1989)

Znaki charakterystyczne: posępno-uwodzicielskie spojrzenie i motocykl do jeżdżenia po kanałach

Pierwszy kinowy film Marvela z obrońcą sprawiedliwości w kostiumie. Prawie. Grający główną rolę Dolph Lundgren, pierwszoligowy gwiazdor kina akcji lat 80., ani na moment nie zakłada bowiem czarnego trykotu i białych kozaków. Nie nosi nawet koszulki z emblematem czaszki, preferując gładki, szary podkoszulek. Frank Castle, nieprzekupny policjant (!), przysięga zemstę przestępczemu półświatkowi po tragicznej śmierci rodziny w trakcie mafijnych porachunków. W tym celu ukrywa się w kanałach, służących mu jako baza wypadowa do prywatnej wojny z Yakuzą. Klasyk epoki VHS, rozpaczliwie udający, że nie ma nic wspólnego z historyjką obrazkową.

CAPTAIN AMERICA (1990)

Po pięćdziesięciu latach nawet Red Scullowi odrosła twarz

Film planowano jako uczczenie 50. rocznicy debiutu postaci Kapitana Ameryki. Nie udało się – przez problemy dystrybucyjne został wyświetlony wyłącznie w Wielkiej Brytanii. W USA trafił z dwuletnim opóźnieniem bezpośrednio na kasety wideo. Znacznie wierniejsza od dotychczasowych prób adaptacja, w której amerykański superżołnierz zamarza na Alasce, gdzie wyniosła go nazistowska rakieta. Szczęśliwie w latach 90. udaje mu się wrócić do formy i powstrzymać nieśmiertelnego Red Skulla przed zabiciem prezydenta Stanów Zjednoczonych i przejęciem władzy. Specjalne wyróżnienie za doskonale oddany kostium.

FANTASTIC FOUR (1994)

Mimo śmiesznego budżetu, wygląd postaci oddano perfekcyjnie

Film-legenda. Pierwsza ekranizacja „Fantastycznej Czwórki” została nakręcona w kilka dni i po kosztach. Budżet miał wynieść, w zależności od wersji, od 750 tysięcy do 2 milionów dolarów. Film reżyserował Oley Sassone, dotychczas zajmujący się teledyskami, a scenografii użyczył Roger Corman – król horrorów klasy B. Szaleńcze tempo spowodowane było zbliżającym się terminem wygaśnięcia kontraktu: ekranizacja powstała tylko po to, by zablokować powrót praw do Marvela. Rychło po zakończeniu produkcji zakazano dystrybucji kinowej i zniszczono (niemal) wszystkie kopie.

NICK FURY: AGENT OF S.H.I.E.L.D. (1998)

Lepszego Fury’ego nie narysowałby nawet Jim Steranko

Ostatni telewizyjny film Marvela. W roli głównej David Hasselhoff – ikona lat 90. i notabene idealny wybór obsadowy. Wyrzucony z organizacji S.H.I.E.L.D. Fury po przymusowej emeryturze wraca do służby, by rozprawić się z siłami Hydry. Twórcy skupili się na odwzorowaniu wyglądu postaci z kompletnym pominięciem jej historii i statusu, korzystając z zaledwie kilku komiksowych szczegółów. Jedyny ekranowy występ klasycznej wersji jednookiego Nicholasa, zanim rola przypadła Samuelowi L. Jacksonowi.

ELEKTRA (2005)

Nie każde zmartwychwstanie wychodzi na dobre

Pierwszy film Marvela z kobiecą protagonistką (i jeden z powodów, dlaczego tak długo trzeba było czekać na kolejne). Jennifer Garner powtarza swoją rolę niebezpiecznej zabójczyni z „Daredevila” z 2003 roku. Chociaż postać Elektry Natchios wówczas zginęła, film rozpoczyna się sceną jej mistycznego przywrócenia do życia. W filmie ani na moment nie pojawia się postać Matta Murdocka (wycięto scenę z jego udziałem), a nowa misja mistrzyni sztuk walki nie wiąże się fabularnie z poprzednią ekranizacją. Niewiele brakowało, by klęska filmu złamała karierę Garner, którą ocalił udział w niezależnym obrazie „Juno” z 2007 roku.