„Uncanny X-Force” Ricka Remendera dobiegło końca. Ostatni tom serii domyka zaczęte wcześniej wątki i wywołuje u czytelnika uczucie pewnego rodzaju spełnienia. Całość jest ciekawa, spójna i przede wszystkim bardzo dobrze napisana. Dzięki wydawnictwu Mucha Comics spędziłem naprawdę dobry czas przy lekturze nie tylko ostatniego tomu, lecz także całej serii.
Tytuł czwartego i zarazem ostatniego tomu serii „Uncanny X-Force” to „Ostateczna egzekucja”. W nim nowo powstałe Bractwo Złych Mutantów chce zniszczyć drużynę X-Force z Wolverinem na czele. Zamierza wykorzystać do tego ich największe słabości, co początkowo przypomina „Wieżę Babel” od DC Comics, ale na szczęście nie jest to typowa kalka pomysłów konkurencji. Jednak Bractwo Złych Mutantów ma jeszcze inny cel. Chce porwać i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy” Evana, chłopca będącego klonem Apocalypse’a, pierwszego, a zarazem najpotężniejszego mutanta. Czy im się uda?
Mutanci ewoluują
Po lekturze innej serii z mutantami, którą miałem przyjemność recenzować, czyli „Astonishing X-Men”, chciałem poznać inne przygody Wolverine’a i spółki. „Uncanny X-Force” kupowałem z zamiarem przeczytania całości za jednym razem, jak tylko znajdę czas. Ponieważ pojawiła się możliwość zrecenzowania ostatniego tomu, to czym prędzej zabrałem się do lektury. I muszę przyznać, że po skończeniu wszystkich czterech tomów, które pochłonąłem w ciągu dwóch dni, jestem naprawdę usatysfakcjonowany. Rick Remender na łamach 35 zeszytów stworzył ciekawą i spójną serię. Wszystko ma tutaj swój początek i koniec. Postaci są bardzo dobrze napisane, mają swoje wzloty i upadki. Staczają się, podnoszą, ewoluują.
Najbardziej widać to w osobie Elizabeth Bardock, czyli Psylocke. W tej serii ta kobieta naprawdę wiele przeszła, a to jak pokazano jej walkę z samą sobą, z własnymi uczuciami, jest naprawdę świetne. Ogromnie zaskoczył mnie również Deadpool, za którym zazwyczaj nie przepadam. Nie spodziewałem się, że Wade Wilson może być aż tak… ludzki. Chyba pierwszy raz spotkałem się z tytułem, w którym nie jest dupkiem. Ogromny plus za poprowadzenie tej postaci.
Uncanny X-Force wygląda świetnie
Rysunki „Ostatecznej egzekucji” również trzymają wysoki poziom. Zeszyty składające się na ten tom zostały stworzone przez kilku rysowników. Największy wkład w stronę graficzną ma tutaj jednak Phil Noto, który narysował aż siedem zeszytów. Album jest bardzo spójny graficznie. Postacie są wyraźne, daleki plan bardzo szczegółowy, a sceny akcji czytelne, nie powodują chaosu. Na plus zaliczam również lekko mroczną stylizację niektórych numerów.
Jeżeli zaś chodzi o dodatki, to jest bardzo skromnie. Najważniejsze z nich to dwa bonusowe zeszyty o Wolverinie i Deadpoolu, które są fajnym uzupełnieniem całości, chociaż nie nawiązują do głównej historii. Oprócz tego znajdziemy kilka alternatywnych okładek i dwa szkice. Do strony edytorskiej również nie mam zastrzeżeń. Tłumaczenie jest bardzo dobre, a i literówek nie zauważyłem.
Koniec X-Force. Co dalej?
„Uncanny X-Force” dobiegło końca. Cieszę się, że Mucha Comics wydała w Polsce ten tytuł, bo była to naprawdę świetna przygoda, trzymająca dość równy poziom. Czekam na kolejne tomy „Astonishing X-Men” (które mam nadzieję nie zakończy się na runie Warrena Ellisa), a także na zapowiedziane na IV kwartał tego roku „New X-Men” Granta Morrisona. A to ponoć nie wszystko, co wydawnictwo planuje w temacie mutantów. Czekam niecierpliwie.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Phil Noto, Mike McKone, Julian Totino Todesco, Dave Williams i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: 264
Format: 180 x 275 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 89 zł