WILQ SUPERBOHATER
Na podstawie komiksu braci Minkiewicz
Scenariusz i dialogi: Tomasz Minkiewicz, Bartosz Minkiewicz
Reżyseria: Leszek Nowicki, Bartosz Minkiewicz
Obsada
Eryk Lubos – Wilq
Marian Dziędziel – Gondor
Waldemar Barwiński – Alcman
Mirosław Zbrojewicz – Entombet
Roma Gąsiorowska – Słaby Wielbłąd
Rafał Maćkowiak – Mikołaj
Przemysław Bluszcz – Duch rekina
Tomasz Knapik – Narrator
Dorota Masłowska – Kacha
i inni…
Jeśli jest w Tobie niezgoda na panujące na świecie zło, jeśli wierzysz, że ktoś mógłby przywrócić sprawiedliwość i równowagę, jeśli, jak miliony innych na tej ziemi, marzysz o superbohaterze obdarzonym nadludzką mocą, zdolnym pokonać największe zagrożenia, to dobrze trafiłeś. Przedstawiamy Wilqa – superbohatera, który wyleczy Cię z tych infantylnych fantazji. Ale za to będziesz mógł się zdrowo pośmiać.
„Wilq Superbohater” to animowany serial komediowy dla dorosłych. Oparty jest na kultowej serii komiksowej pod tym samym tytułem, od 2002 roku cieszącej się uznaniem fanów i krytyków (nie tylko komiksowych). Na Polskim rynku wydawniczym „Wilq” to prawdziwy fenomen. Nie ma drugiego tak dobrze sprzedającego się cyklu komiksowego, który zaskarbiłby sobie sympatię tak zróżnicowanego czytelnika. Sympatię do superbohatera z Opola deklarują zarówno licealiści jak i profesorowie uczelni, dziennikarze czy prezesi firm.
Jak to się dzieje, że bohater, który jest wiecznie obrażonym i zniechęconym gburem, cholerykiem, homofobem, szowinistą, który nienawidzi przyrody, studentów, obcokrajowców, rowerzystów, kosmitów, górali, hobbitów itp. jest lubiany przez całkiem normalnych ludzi?
Od dziesięcioleci historie o superbohaterach są ważną częścią amerykańskiej kultury. W Polsce były znane dość wcześnie, ale tylko nieliczne grono w pełni rozumiało i doceniało specyfikę tego gatunku. Zawsze była to dla nas w dużej mierze egzotyka. Sytuacja zmieniła się w ostatnich latach. Dzięki filmowym superprodukcjom na podstawie komiksów Marvela i DC Comics, superbohaterowie są dziś popularniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Z kolei dzięki internetowi zmienił się styl „konsumowania” kultury i rozrywki. Nowe pokolenie świadomie i naturalnie wybiera najatrakcyjniejsze dla siebie produkcje niezależnie od obszaru kulturowego z jakiego pochodzą, a jego znajomość mitologii superbohaterskiej jest tak kompletna jak u rówieśników za oceanem.
Dotychczasowy brak kultury superbohaterskiej w naszym kraju sprawił, że nie został stworzony prawie żaden polski bohater nawiązujący do tego nurtu. Wyjątkiem (bardzo udanym zresztą) był bohater „Hydrozagadki” (1970) Andrzeja Kondratiuka, ale jego incydentalność potwierdzała tylko fakt słabej percepcji specyfiki gatunku. Dziś jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Obok Wilqa Polska pochwalić może się również Białym Orłem – superbohaterem stworzonym przez braci Kmiołków czy Blerem, którego autorem jest Rafał Szłapa.
Wilq Superbohater jest pastiszem narracji superbohaterskiej. Serial o obrońcy Opola (tak jak jego pierwowzór komiksowy) na każdej płaszczyźnie nasycony jest odniesieniami do klasycznych fabuł z zamaskowanymi pogromcami zła. W warstwie scenariuszowej są to wręcz kalki: policja wzywająca bohatera wyświetlaniem znaku na niebie, obcisły strój z nieodzowną peleryną, latanie nad miastem, kalejdoskop wymyślnych wrogów z kosmitami i szalonym naukowcem na czele. Coś co widz od razu rozpozna i bez trudności „rozkoduje”. Ale każdy z motywów superbohaterskich wzbogaciliśmy o, nazwijmy to, polski, lokalny pierwiastek. Pierwiastek, który nagle zmienia odbiór danej kliszy – kompromituje jej patos, naiwność, absurdalność. Jak w historii w której Wilq nie chce lecieć w kosmos bo boi się zimna, a problemem jest to, czy dodatkowe ubranie założyć na kostium czy pod jego spód.
Serial „Wilq superbohater” liczy 13 odcinków połączonych jednym uniwersum i tymi samymi bohaterami, ale będących osobnymi historiami. Tak jak Herkules (w końcu też superbohater, tylko że antyczny) miał swoje 12 prac, tak Wilq ma ich 13 – 13 z pozoru klasycznych wyzwań dla superczłowieka. Każdy odcinek oparty jest na takiej samej strukturze – rozpoczęcie przedstawia zagrożenie, antagonistów, wprowadza jakąś tajemnicę. Zaraz potem spotykamy Wilqa i jego przyjaciół, następuje krótkie przedstawienie zadania, narada i superbohater rusza do akcji zakończonej szybkim, zaskakującym finałem.
Bohaterowie
Wszystko jest tu postawione na głowie – wrogowie nie są groźni, przyjaciele przeszkadzają, a sam superbohater niezbyt skory jest do czynienia dobra. Scenariusz podkreśla wszystkie „kontry” jakie można znaleźć dla klasycznej narracji superbohaterskiej. Przede wszystkim zaznaczy ułomność postaci (brzydkich, niskich, grubych i dziwacznych) i ułomność ich języka (będącego wybuchową mieszanką infantylizmów, wyszukanych przekleństw, pleonazmów, fałszywych przysłów i najróżniejszych błędów składniowych i rzeczowych). Każda z postaci jest budowana w równej mierze poprzez swój wygląd, ruch, kwestie i głos. Każda jest przerysowana i bardzo różni się od pozostałych.
Dwaj najbliżsi koledzy Wilqa to Entombet i Alcman. Pierwszy z nich niby jest superłotrem, ale łotrem oswojonym. Nie prowadzi żadnej przestępczej działalności (bo trudno za takową uznać słuchanie death metalu, ogrodnictwo, czy rozpowszechnianie teorii spiskowych), za to całymi dniami plącze się koło Wilqa. Jest małomówny, a jego język składa się w zasadzie z dwóch wyrażeń – stosowanych w zależności od tego czy z czymś się zgadza czy nie.
W przeciwieństwie do niego Alcman jest bardzo ruchliwy, gestykulujący, gadatliwy i przez cały czas się śmieje (nawet wtedy gdy, rozjuszony jego żartami Wilq, skacze mu po żebrach). Alcman to w zasadzie cień Wilqa. Nie tylko bez przerwy mu towarzyszy, ale napędza go swoimi pomysłami, teoriami, wygłupami i docinkami. Utrzymuje go w stanie permanentnego podenerwowania. Alcman nosi strój superbohatera, ale nie stwierdzono, żeby kiedykolwiek zachował się stosownie do tego stroju.
Grupę pierwszoplanowych towarzyszy Wilqa uzupełniają jeszcze: komisarz Gondor (zmęczony życiem glina w typie Clinta Eastwooda z „Gran Torino”), Mikołaj (lokalny idiota tolerowany przez resztę ekipy) i postać kobieca – Słaby Wielbłąd. Jak przystało na fabułę antybohaterską, nasza „dziewczyna dla superbohatera” jest zaprzeczeniem wszystkiego co widz zna z filmów amerykańskich. Słaby Wielbłąd nie jest zwyczajnie brzydka, ona jest dziwaczna (pewnym wytłumaczeniem jest jej kosmiczne pochodzenie), ale jeśli myślicie, że to wyklucza wątek romansowy to jesteście w błędzie. W końcu jesteśmy w Opolu – tu wszystko jest możliwe.
Ważnym dopełnieniem bohaterów są ich głosy i interpretacja aktorska. W nagranie kwestii dialogowych zaangażowali się tacy aktorzy jak Eryk Lubos (Wilq) i Marian Dziędziel (komisarz Gondor), którzy swoim charakterystycznymi głosami uwiarygodnili rysunkowe postacie. Obok nich w serialu usłyszymy między innymi Waldemara Barwińskiego (Alcman), Mirosława Zbrojewicza (Entombet), Romę Gąsiorowską (Słaby Wielbłąd), Rafała Maćkowiaka (Mikołaj), standuperów Jaśka Borkowskiego i Łukasza „Lotka” Lodkowskiego oraz legendarnego lektora Tomasza Knapika
W każdym odcinku postacie pozostają w bardzo dynamicznej relacji, a mówiąc wprost wciąż się kłócą, docinają sobie, obrażają się nawzajem. Ich język jest językiem ciągłej konfrontacji i dominacji. A mimo to „Wilq Superbohater” jest opowieścią o przyjaźni. Takiej szorstkiej, nie potrzebującej słodkich frazesów czy sztucznych póz. Przecież niezależnie od ilości użytych inwektyw cała grupa spotyka się jak gdyby nigdy nic w kolejnym odcinku.
Miejsce akcji
Opolszczyzna to nasze uniwersum. Jest symbolem lokalności i prowincji (to w końcu stolica najmniejszego województwa w Polsce). Świat w pigułce. Dodatkowo w filmie przedstawiono ją jako wielkie blokowisko. Tym samym areną zmagań stała się przestrzeń w powszechnym odczuciu najmniej atrakcyjna, nudna, trywialna, brzydka. Kosmici na balkonie, walka przy śmietniku, tajna narada za kioskiem – tego typu kontrasty zaskakiwać będą widzów na każdym kroku. Zderzenie patosu z przeciętnością. Taki wybór tła implikuje kolorystykę całości. Serial jest kolorowy, ale raczej monochromatyczny w obrębie tej samej lokalizacji, pory dnia, lub warunków pogodowych. Barwy są zgaszone, czasami tylko przełamane jakimś akcentem. Symboliczny jest tu kostium głównej postaci – nie jest on ani złowieszczo czarny jak u Batmana, ani intensywnie kolorowy jak u Spider-Mana czy Iron Mana, ani wymyślnie wystylizowany jak u innych kreacji Marvela i DC Comics – jest zwyczajnie szary. W nocy staje się szaroniebieski, w słońcu – szarobeżowy.
Montaż i tempo
W hollywoodzkich filmach o superbohaterach dominują rozbudowane sceny walki, podniesione do rangi sztuki za pomocą efektów specjalnych. „Wilq” odrwaca ten schemat. W serialu to „zbieranie się” do konfrontacji j, a w zasadzie unikanie jej, jest najważniejsze. Miejsce fizycznych zmagań zajmują słowne „przepychanki” bohaterów. One są motorem napędzającym akcję.
Pastisz gatunków
Każdy odcinek jest pastiszem odrębnego gatunku filmowego. Zresztą amerykański pierwowzór w trykocie też płynnie porusza się miedzy gatunkami. Raz są to historie katastroficzne (Superman ratujący ludzi przed żywiołami), innym razem detektywistyczne (nocne śledztwa Batmana), w konwencji science-fiction, fantasy, horroru, a nawet opowieści wojennej (np. kapitan Ameryka walczący z Niemcami). Wilq, w kolejnych, dedykowanych konkretnym gatunkom odcinkach, bawi się tymi konwencjami, przenicowując ich immanentne schematy. Odcinek „Demony prędkości” to nawiązanie do serii „Szybcy i wściekli”, „Zagłada” realizuje założenia filmów katastroficznych, „Na nieżyczliwym asfalcie” odwołuje się do horroru, a „Siła nieczysta” do kina przygodowego w stylu „Indiany Jonesa”.
Gra z widzem
− Nazwałem Wilqa „grą z widzem”, bo chcę żeby to była gra z jego oczekiwaniami, jego wiedzą i przyzwyczajeniami. Zaskoczenie jest moją główną broni, jak mówił hiszpański inkwizytor w skeczu Monty Pythona, a celem śmiech osoby przed ekranem telewizora lub komputera – mówi Bartosz Minkiewicz, współtwórca postaci Wilqa oraz współscenarzysta i współreżyser serialu
− Ironia, anarchia, nieprzyzwoitość, niepoprawność nie są dla mnie wartością same w sobie, ale stanowią świetną odtrutkę na plastikowy patos, fałszywą szlachetność. Dopełniają ogólnego obrazu antybohaterskości. I ta antybohaterskość staje się czymś pozytywnym. Bo wierzę że superbohater w tym demaskatorskim, nazwijmy to „polskim” ujęciu jest po prostu superbohaterem w ujęciu bardziej ludzkim, ze wszystkimi wadami i dziwactwami przynależnymi wielowymiarowej naturze człowieka. Co w efekcie czyni skwaszonego Wilqa kimś bliskim i budzącym naszą sympatie. Kimś dającym możliwość odreagowania bolesnego życiowego paradoksu – zderzenia aspiracji i marzeń o wielkości z dojmującą mizerią rzeczywistości. Oczyszczenie, jak to zwykle bywa, przynoszone jest przez szczery śmiech – dodaje Minkiewicz.