"Tajne imperium" - recenzja

„Tajne imperium” – recenzja

Komiksem „Avenger: Impas – Atak na Pleasant Hill” rozpoczęła się historia, która odcisnęła piętno na uniwersum Marvela. Nick Spencer, odpowiadający za przemianę największego bohatera Stanów Zjednoczonych w agenta faszystowskiej organizacji Hydra, zakończył swoją historię eventem „Tajne imperium”, który niedawno ukazał się na naszym rynku dzięki wydawnictwu Egmont. I jest to event całkiem udany.

Nowa rzeczywistość Steve’a Rogersa

Kobik, świadoma kosmiczna kostka, która przybrała postać małej dziewczynki, odmłodziła Kapitana Amerykę. To jednak nie wszystko. Za sprawą knowania Red Skulla zmieniła mu także wspomnienia. Teraz Steve Rogers wierzy, że tak naprawdę przez cały czas był uśpionym agentem Hydry, a jego prawdziwym celem jest przejęcie władzy nie tylko nad Stanami Zjednoczonymi, lecz także nad całym światem. I ten cel skrupulatnie zaczął wprowadzać w życie.

Jak już wspomniałem, historia przemienionego Kapitana Ameryki ma swoje początki w komiksie „Avengers: Impas – Atak na Pleasant Hill” i nabiera kształtu również w „II wojnie domowej”, a w szczególności dwutomowej serii „Kapitan Ameryka. Steve Rogers”. Znajomość dwóch pierwszych komiksów nie jest wprawdzie aż tak konieczna do zrozumienia „Tajnego imperium”, jednak warto się z nimi zapoznać. Wyjątkiem jest seria o Stevie Rogersie, a w szczególności jej drugi tom, ponieważ zeszyty w niej zawarte przeplatają się z tymi znajdującymi się w recenzowanym tomie.

"Tajne imperium" - przykładowa strona

„Tajne imperium” – przykładowa strona

Kapitan Ameryka przejmuje władzę

„Tajne imperium” zaczyna się w momencie, kiedy Steve Rogers, będący aktualnie dyrektorem SHIELD w miejsce zwolnionej z tej funkcji Marii Hill, koordynuje działania poszczególnych superbohaterów. Część z nich pod wodzą Kapitan Marvel wyruszyła w kosmos, żeby odeprzeć inwazję gigantycznej floty Chitauri, która zamierza zaatakować Ziemię. Kolejna grupa musi zmierzyć się z uciekinierami z więzienia Pleasant Hill, które stworzyła wspomniana Maria Hill. To właśnie w nim dochodziło do zakrzywiania rzeczywistości przez Kobik. Jakby tego było mało, Hydra pod wodzą Red Skulla zaatakowała Sokovię i przejęła tam władzę, zdobywając tym samym dostęp do sowieckich głowic nuklearnych, które uważano za zniszczone. Wszystkie te sytuacje wystąpiły niemalże jednocześnie i wydawać by się mogło, że Kapitan Ameryka stoi przed trudnym zadaniem, niemal bez wyjścia. Może i tak by było, gdyby nie fakt, że to wszystko jest częścią jego planu, który ma na celu przejęcie władzy nad światem.

Steve Rogers zawsze był genialnym strategiem, jednak teraz przerósł samego siebie. Po przemianie stał się prawie całkowicie pozbawiony skrupułów, współczucia i miłosierdzia. Piszę „prawie”, ponieważ nadal kieruje się swoimi ideałami i w dalszym ciągu wierzy w lepszy i bezpieczniejszy świat. Tylko że tym razem chce to osiągnąć za sprawą Hydry. Wprawdzie wprowadzanie rozwiązań siłowych jest dla niego ostatecznością, jednak kiedy trzeba, nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel.

Stany Zjednoczone pod wodzą Hydry

W szkołach zmieniana jest historia, mutanci i nosiciele genu Inhumans są prześladowani i zamykani w specjalnych obozach. Wszelki opór jest tłumiony siłą przez żołnierzy Hydry. Stanowczość i dotychczasowe dokonania Kapitana Ameryki sprawiają, że mimo wszystko ma on wielu zwolenników. Są też tacy, którzy nie podzielają porządku rzeczy, który narzuca im nowy Najwyższy Wódz Hydry. Tworzą się ruchy oporu, gdzie jedni chcą go zabić, a drudzy ocalić. Tylko czy w Stevie Rogersie pozostała jeszcze chociażby odrobina jego samego? Czy też manipulacji Kobik nie da się już odwrócić?

Fabuła „Tajnego imperium” jest interesująca i wciągająca. Wprawdzie dążenie do władzy i stopniowa realizacja celu przejęcia rządów nad światem przedstawione w serii „Kapitan Ameryka. Steve Rogers” podobały mi się odrobinę bardziej, to jednak nie mogę narzekać na tę historię. Nick Spencer stworzył całkiem sporo zwrotów akcji i w interesujący sposób przedstawił nową rzeczywistość, z którą musieli zmierzyć się Avengersi, a także inni bohaterowie, a przede wszystkim zwykli ludzie. Odrobinę rozczarowuje może zakończenie, bo całość ponownie skupia się na konkretnym oklepaniu przeciwnika, jednak taki już urok komiksu superbohaterskiego. Jednak po tych wszystkich knowaniach, planach i przemyślanych akcjach liczyłem na coś odrobinę innego.

"Tajne imperium" - przykładowa strona

„Tajne imperium” – przykładowa strona

Andrea Sorrentino i inni

Mieszane uczucia mam co do oprawy graficznej komiksu, za którą odpowiada kilku rysowników. Praktycznie tylko prace jednego z nich utkwiły mi w pamięci i sprawiły, że zatrzymywałem się przy nich na dłużej. Mowa tutaj o znanym chociażby z serii „Gideon Falls” Andrei Sorrentino. Jego przepełniony czernią i czerwienią styl idealnie wpasowuje się w tę jednak poważną i mroczną historię (chociaż nie brakuje tu momentów humorystycznych). W materiałach dodatkowych znajdziemy jedynie kilka okładek alternatywnych i polecajki innych komiksów z uniwersum Marvela wydanych przez Egmont.

„Tajne imperium” Nicka Spencera to całkiem udany event. Jednak w jakim stopniu wpłynął on na uniwersum Marvela, dowiemy się pewnie w kolejnych komiksach poświęconych Avengersom i innym superbohaterom. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak polecić go wam z czystym sumieniem. Hail Hydra!

Maciej Skrzypczak

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

 

Scenariusz: Nick Spencer

Rysunki: Andrea Sorrentino, Francis Yu, Daniel Acuna i inni

Tłumaczenie: Marek Starosta

Wydawca: Egmont

Data wydania: lipiec 2020

Liczba stron: 484

Format: 167 x 255 mm

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Druk: kolor

Cena: 99,99 zł