Trzeci tom serii „Hellblazer” autorstwa Gartha Ennisa kończy historię pisaną przez tego scenarzystę. W komiksie wydanym przez Egmont i liczącym ponad 500 stron znajdziemy nie tylko znaną już opowieść „Łajdak u piekła bram” (która ukazała się u nas 10 lat temu), w której ostatecznie skonfrontujemy się z Diabłem, lecz także poznamy inne ciekawe i przerażające historie z udziałem Johna Constantine’a.
I nastał koniec…
W ostatnim tomie serii „Hellblazer” Gartha Ennisa dzieje się dużo, nawet bardzo dużo. Dostajemy osiem historii, z czego trzy są dość pokaźnej objętości. Zaczynamy od opowieści noszącej tytuł „Płomień potępionych”, w której Papa Midnite zsyła naszego bohatera do piekła. Żeby się z niego wydostać, Constantine będzie musiał związać swój los z jednym z byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Kolejna historia to wspomniany już i pewnie przez niektórych z was znany „Łajdak u piekła bram”. Dochodzi w niej do ostatecznej konfrontacji z Diabłem, a także do ponownego spotkania z Kit. Pomiędzy tymi dwiema opowieściami dostaniemy kilka krótszych, o których nie będę pisał, żeby nie spoilerować treści.
Najlepsza moim zdaniem historia znajduje się na końcu tomu. „Syn człowieczy”, bo o nim mowa, to świetne połączenie grozy, horroru i wątków mafijnych. Początek opowieści sięga wielu lat wstecz, kiedy to John Constantine przywrócił do życia synka groźnego gangstera, umieszczając w jego ciele demona. Teraz przez przypadek sprawa ta powraca, a nasz bohater będzie musiał zmierzyć się ze złem, które wówczas przywołał.
Fatum Johna Constantine’a
Poprzednim razem wspomniałem, że Garth Ennis bardzo dobrze prowadzi postać Johna Constantine’a. W tym tomie autor robi to jeszcze lepiej. Od rozstania z Kit minął rok. W tym czasie bohater stoczył się na samo dno, jednak z czasem stanął na nogi. Nie znaczy to jednak, że wyzbył się dawnych nawyków i przestał parać się czarną magią i różnorodnymi rytuałami. Co to, to nie. Scenarzysta przedstawia nam go jako osobę, która chociaż chciałaby się zmienić, to nie może, ponieważ zło zawsze ją odnajdzie.
John Constantine to postać, która sprowadza na siebie nieszczęścia, sprawiając, że cierpią też jego najbliżsi. Egoistyczne i samolubne usposobienie to po części obrona, bo ma nie dopuścić do niego osób, na których mogłoby mu zależeć. Być może stoczenie się naszego maga było zbyt dosadne i momentami mogło się wydawać żałosne, jednak moim zdaniem Garth Ennis stworzył naprawdę ludzką i ciekawą postać.
John Higgins i pozostali rysownicy
Jeżeli zaś chodzi o szatę graficzną komiksu, to znajdziemy w nim prace takich rysowników jak Steve Dillon, William Simpson, Peter Snejbjerg i Glyn Dillon. O ile spora część albumu utrzymana jest w podobnej stylistyce, tak wspomniany „Syn człowieczy” znacząco wyróżnia się na tle innych historii. Autorem rysunków do tej opowieści jest John Higgins i kolorysta James Sinclair. Komiks jest bogatszy w kolory niż poprzednie zeszyty, jednak niepozbawiony mrocznego klimatu i elementów gore, co bardzo dobrze komponuje się z opowiedzianą historią. Jedyne zastrzeżenia mam do niektórych postaci, które są zbyt uproszczone. W materiałach dodatkowych znajdziemy jedynie kilka okładek i rysunków innych twórców.
„Hellblazer” autorstwa Gartha Ennisa to świetna i mroczna opowieść o chyba najsłynniejszym magu wydawnictwa DC Comics. Takich komiksów już się nie pisze, dlatego tym bardziej zachęcam do zapoznania się z runem irlandzkiego scenarzysty.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: John Higgins, Steve Dillon, William Simpson, Peter Snejbjerg, Glyn Dillon
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont
Data wydania: październik 2020
Liczba stron: 548
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 149,99 zł