Genialny umysł. Żelazne pięści. Karabin w parasolu. I jedyny w swoim rodzaju płowy wąs. Pułkownik Harold Wilberforce Clifton powrócił, by rozwiązać kolejne zagadki. A właściwie pojawił się, by rozwiązać swoje pierwsze zagadki. Czwarty (a zarazem pierwszy) tom zbiorczy z jego dochodzeniami ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont Polska.
Nostalgiczna żonglerka
W 2016 roku miała premierę reedycja sagi fantasy „Hugo”. Na fali nostalgii, wywołanej publikacją komiksu nieobecnego na polskim rynku od niemal trzydziestu lat, Egmont postanowił wypromować inne prace Bernarda Dumonta (tworzącego jako Bédu). Wydawnictwo sięgnęło wówczas po zbiorcze wydania cyklu „Clifton”, rozpoczynając polską edycję od tomu, w którym w roli rysownika debiutował Dumont. Jedyny problem polegał na tym, że Bédu „przejął” Cliftona dopiero w czternastej części serii, przeszło ćwierć wieku od pierwszej przygody pułkownika. Dla Egmontu to jednak nie pierwszyzna – wydawnictwo zdążyło nas już przyzwyczaić do żonglowania kolejnością wydań zbiorczych, przyjmując kryterium popularności twórcy (czego dowodem chociażby dwie edycje „Hellblazera”, wciąż z pominięciem otwierającego serię runu Jamiego Delano).
Wehikuł czasu
Dzięki odrodzonej popularności Bédu „Clifton” odniósł sukces i wygląda na to, że doczekamy się w Polsce wszystkich albumów z cyklu. Dotychczasowe trzy tomy zawierały śledztwa z lat 1984–2008, a dwie najnowsze części cyklu (z 2016 i 2017 roku) nie mają jeszcze wydania zbiorczego. Stąd decyzja Egmontu o cofnięciu się w czasie – do pierwszych przygód Cliftona w wykonaniu twórcy postaci: Raymonda Macherota. Czwarty (a chronologicznie pierwszy) tom zawiera zatem oryginalną trylogię, w której debiutował detektyw-amator. Macherot zdążył narysować zaledwie trzy historie z udziałem Cliftona (publikowane w piśmie „Tintin” od 1959 do 1961 roku), a następnie opuścił wydawnictwo Dupois, które zachowało prawa do postaci pułkownika. Czwartą historią w tomie jest niespodziewany powrót Cliftona po ośmiu latach nieobecności w „Diabolicznych krasnalach” z 1969 roku ze scenariuszem Grega i rysunkami Jo-El Azary (dla rysownika była to jednorazowa przygoda z cyklem).
Narodziny legendy
Po poznaniu Cliftona w interpretacji innych artystów mamy zatem cenną okazję wyruszyć do korzeni i spotkać pułkownika w stanie „czystym”, zgodnie z pierwotnym zamysłem Macherota. Zauważyć należy, że jego następcy niemal nie naruszyli ustalonego w pierwszej przygodzie status quo świata przedstawionego. Emerytowany pilot RAF-u i były wywiadowca spędza emeryturę w Puddington na przedmieściach Londynu, zabijając nudę angażowaniem się amatorsko w rozmaite śledztwa. Jako wojskowy i patriota dba przy tym o rozwój brytyjskiej młodzieży, dowodząc drużyną skautowską. Istotna przewaga historii Macherota kryje się jednak w realiach ich powstania: oryginalny Clifton działa w fazie eskalacji zimnej wojny, czasach szpiegowskiej paranoi i zakulisowych działań wciąż aktywnych pogrobowców III Rzeszy. I przyznać trzeba, że z perspektywy znanych już przygód (zwłaszcza tych z polskiego tomu trzeciego) właśnie do początku lat 60. pułkownik pasuje najlepiej.
Urok klasycznego kryminału
Historie w tomie czwartym są krótkie, zaledwie 30-stronicowe. Cechuje je zatem zwartość fabuły, a zagadki nie są szczególnie zagmatwane. Jest to jednak szlachetna prostota, a nie (uprawiane namiętnie zwłaszcza przez Boba de Groota) prostactwo. Chociaż nie brak tutaj pościgów, strzelanin i kaskaderskich popisów, Clifton ma zdecydowanie mniej wspólnego z bohaterami kina akcji. W wydaniu Macherota pozostaje przede wszystkim detektywem w starym stylu. Jest równocześnie dżentelmenem w każdym calu, jak i bohaterem rozbrajających gagów. Chociaż pułkownikowi nie można odmówić wyjątkowych zdolności, w rozwiązywaniu spraw równie często co sztuka dedukcji pomaga mu iście diabelskie szczęście. I dobrze, bo mimo trudnego charakteru i angielskiej flegmy to szalenie sympatyczny starszy pan.
Szlachetna patyna
Tom czwarty „Cliftona” jest (obok drugiego) najlepszą częścią cyklu, jaka ukazała się w Polsce. Historie sprzed 60 lat naturalnie zestarzały się nieco, lecz niezwykle szlachetnie. Macherot fenomenalnie oddaje przy tym brytyjski klimat i humor. I nic dziwnego: wykorzystuje swoje doświadczenia z okresu służby w Royal Navy pod koniec II wojny światowej. Zwraca uwagę także charakterystyczny styl jego rysunków, nawiązujący wyraźnie do klasycznej kreski wytwórni animacji UPA. W istocie dochodzenia Cliftona w jego wykonaniu czyta się wartko niczym przy oglądaniu kreskówki.
Podsumowując – każdy miłośnik klasycznego komiksu kryminalnego dla dużych i małych powinien zwrócić uwagę na ten tom „Cliftona”. Nawet jeśli kogoś zawiodły najnowsze przygody pułkownika, tutaj powinien odnaleźć nieco staroświecki, ale jakże pełen uroku klimat.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 144
Format: 21,6 x 28,5 cm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 89,99