Kilkukrotnie wspominałem w tekstach, że Non Stop Comics ma dwie strony. Tę bardziej mainstreamową, koncentrującą się na komiksach rozrywkowych. Wydaje też jednak od czasu do czasu rzeczy interesujące z innych względów, bardziej ciekawe graficznie, formalnie lub, nazwijmy to, literacko. Jedną z takich pozycji jest Boska komedia Oscara Wilde’a Javiera de Isusiego.
Oscar Wilde w Paryżu
To kolejna propozycja obok Die, serii opisywanej przeze mnie niedawno, przy której czuję, że brakuje mi odrobinę wiedzy, żeby w pełni ją docenić. Jednak w tym przypadku Oscar Wilde nie zostaje wrzucony w jakiś fantastyczny świat rodem z jego utworów, ale w bardzo realny Paryż z końca XIX wieku, w którym mieszkał i dokonał żywota po tym, jak został uwięziony i zmuszony do wyjazdu z Anglii.
Isusi nie daje nam jednak sztampowego komiksu biograficznego, który mniej lub bardziej dokładnie i zazwyczaj chronologicznie przybliża ostatni okres życia autora. Robi to dużo bardziej przebiegle. Można też powiedzieć, że w stylu bohatera. Oscar Wilde był dandysem, który stworzył sztukę z własnego życia. Nie wiem, czy był pierwszym celebrytą. Pewnie nie. Jednak dość świadomie kreował swój wizerunek i chyba nikt tak dokładnie nie wiedział, jakim człowiekiem był naprawdę.
Gra z biografią autora
Autor komiksu podejmuje grę z Wilde’em i od samego początku podkreśla, że akcja komiksu, chociaż oparta na faktach, pozostaje fikcją. Pokazuje to, choćby ustawiając bohatera na deskach teatru w pierwszej i ostatniej scenie. Niby jest to historia jego ostatnich dni, ale to wciąż część większego performance’u. Który nie skończył się wraz ze śmiercią Wilde’a. Niedługo po niej pojawiły się jego pierwsze biografie, często pisane przez przyjaciół i znajomych.
W komiksie Oscar Wilde jest pokazany właśnie przez pryzmat odbioru przez innych. Większość rozdziałów poprzedza wywiad z jedną z bliskich mu osób, który ustawia odbiór następującej po nim części. Trzeba też pamiętać, że wiele z tych osób może być niewiarygodnymi rozmówcami. Autor przyjmuje więc stosunek Oscara Wilde’a do życia jako występu. Tworzy jego wizerunek poprzez mozaikę wypowiedzi, opinii o nim, które wygłaszali inni ludzie, oraz zapisów relacji Wilde’a z nimi. Ci mieli różne cele, różne nastawienie do bohatera. Zazwyczaj pozytywne. Chociaż bywał on ciężki w obyciu.
Pomimo zgorzknienia, alkoholizmu, zepchnięcia na margines i ogólnie opłakanego stanu, w jakim się znajduje, nie przestaje żyć na własnych zasadach. Czy to kolejna kreacja? Jedyna, na jaką go stać w obliczu otaczającej rzeczywistości?
Dekadencki Paryż w sepii
Poza samym życiem poety Javier de Isusi pokazuje, jak wyglądał Paryż w fin de siècle ‒ wciąż bogaty, dekadencki, rozświetlony i roztańczony. Mnie ten okres zawsze kojarzył się melancholijnie. Możliwe, że przez perspektywę nadciągającej pierwszej wojny światowej, która położy kres „staremu światu” widocznemu na kartach komiksu. Oczywiście fabuła koncentruje się na światku artystycznej bohemy i arystokracji, ale rysuje też ogólniejszą sytuację społeczną. Pokazuje przykładowo los homoseksualistów trudniących się pracą seksualną.
Całość komiksu utrzymana jest w sepii. Trochę szkoda, bo chciałbym zobaczyć Paryż z tamtych lat w pełni barw. Z drugiej strony stonowana kolorystyka podkreśla dokumentalne walory komiksu albo ma sprawiać takie wrażenie. To co monochromatyczne zawsze kojarzy się z czymś starszym, bardziej historycznym, dokumentalnym, oderwanym od zwykłego życia ‒ w porównaniu do kolorowych materiałów. Najbardziej podobała mi się scena pijackich omamów Oscara Wilde’a, gdzie autor komiksu odchodzi od realizmu i puszcza wodze fantazji. Jest ona też pozbawiona tekstu, którego jest aż nadto w innych miejscach.
Tak jak pisałem na początku, Boska komedia Oscara Wilde’a zapewne będzie bardziej interesująca dla znawców i fanów twórczości Irlandczyka, ale i mnie nie pozostawiała obojętnym. To ciekawa formalnie lektura, dzięki której poszerzyłem swoją wiedzę. Myślę, że spodoba się każdemu zainteresowanemu tą tematyką.
Konrad Dębowski