„Ludzie Północy. Saga europejska” to trzeci i ostatni tom wariacji Briana Wooda na temat życia wikingów. Na przestrzeni serii, poprzez epizody z dziejów, scenarzysta przedstawił nam nie tylko najważniejsze wydarzenia z historii Normanów, lecz także opowiedział o ich najważniejszych cechach. O tym, co wikingów czyniło wikingami.
Każdy z albumów „Ludzi północy” to prawie 500 stron opowieści z zamierzchłych czasów, kiedy to sprawy rozstrzygało się w zupełnie inny sposób niż dziś. Pragnienia były prostsze, a zasady funkcjonowania w społeczeństwie… nieco brutalniejsze. W trzecim tomie również dostajemy kilka historii, których bohaterowie nie są ze sobą w żaden sposób powiązani. Łączą je tak naprawdę jedynie dwie rzeczy. Wszystkie rozgrywają się na kontynencie europejskim i opowiadają o różnych obliczach Normanów.
O wikingach rzeczy kilka
Podobnie jak wcześniej otrzymaliśmy kilka opowieści różnej długości. Niektóre krótkie, jak historyjka o pojedynku w bezsensownej wojnie o honor toczonej od pokoleń. Czy też epizod łowcy z lasów północy. Inne dłuższe, rzucające światło na ważne elementy z historii, jak chrystianizacja Skandynawii. Albo opowieść o kobiecie, która owdowiała w trakcie zarazy, pokazująca nam nieco, jak mogła funkcjonować wikińska osada z początku drugiego tysiąclecia naszej ery.
Tak jak poprzednio zdarzyła się także jedna nietrafiona, o nieco zmarnowanym potencjale. Wood przedstawił nam historię o oblężeniu Paryża. Temat fantastyczny, za pomocą którego można by w ciekawy sposób opowiedzieć o kilku aspektach wojny. Niestety w praktyce wyszło trochę bez polotu i rozwlekle. Ten problem mają wszystkie tomy cyklu i niestety „Ludzie Północy. Saga europejska” też. Dostajemy takie historie, które pochłania się w mgnieniu oka, a w trakcie lektury czuć na karku powiew zimnego powietrza z północy. Niestety są też takie, które są po prostu średnie albo nieco rozwleczone, tak że nawet fan tego okresu historii może poczuć się zmęczony w trakcie lektury. Czasem jest za dużo, za długo, a czasem za mało.
Nie czuć, że to koniec
Brak jednego bohatera dla całej sagi był do tej pory plusem, bo pozwalał na pokazanie wielu ważnych, ciekawych aspektów z historii wikingów. Dostaliśmy podboje i najazdy, wgląd w to, jak kształtowało się społeczeństwo i państwowość Islandii, a także różne aspekty życia w ówczesnym świecie. Chociażby, jak w przypadku tego tomu, funkcjonowanie osady w czasie kryzysu czy tragiczną w gruncie rzeczy historię łowcy zmagającego się z naturą.
Jednak, przez próbę poruszenia tak wielu aspektów z historii wikingów, tylu różnych bohaterów, nie dostajemy czegoś na kształt pełnoprawnego zakończenia. Póki byliśmy w trakcie tej czytelniczej drogi, poznawaliśmy różne elementy, często w wyrywkowy sposób, to się nawet sprawdzało. Jednak gdy skończyłem czytać ostatni tom i uświadomiłem sobie, że więcej nie będzie, odczułem niedosyt. Brakowało mi jakiegoś podsumowania po wszystkich trzech tomach.
Pojawiło się tu trochę narzekania, ale żeby było jasne, wciąż uważam, że to dobry komiks. Jeśli lubicie tematy średniowieczne, a w szczególności wikingów, to będzie wręcz świetny. Jednak nieco mu brakuje, by był świetny bez tych warunków. Osobiście wolałbym więcej krótkich form, w których Wood się sprawdza najlepiej, niż tych dłuższych. Pierwszą historię z „Ludzie Północy. Saga europejska”, w której dano nam dynamiczny pojedynek dwóch wojowników, czytałem niemal z wypiekami na twarzy. Podobnie było z opowieścią o łowcy, w której w prosty, ale intrygujący sposób przedstawiono zmagania człowieka z naturą. A przy tym w jakże piękny.
Artystyczna różnorodność
Tak jak w przypadku poprzednich tomów od strony wizualnej mamy do czynienia z pracą zbiorową kilku artystów. Są to: Vasili Lolos, Matthew Woodson, Riccardo Burchielli, Leandro Fernandez, Simon Gane. Najbardziej do gustu przypadła mi pierwsza dwójka, Vasili narysował historię o pojedynków dwóch wojowników i takiego przedstawienia dynamizmu akcji dawno nie widziałem. Z kolei Woodson stworzył historię o łowcy. Jego styl przypomina mi nieco prace naszej rodaczki Katarzyny Witerscheim. Być może to tylko kwestia zaczerwienionych policzków i pewnej okrągłości w rysach twarzy postaci. Jednak skojarzenie to nie dawało mi spokoju.
W mojej ocenie warto wyróżnić także Fernandeza, który narysował ostatni rozdział sagi, czyli „Morową wdowę”. Wprawdzie też nieco przydługa, jak opowieść o oblężeniu Paryża, ale jest coś w jego pracy, co czyniło tę historię przyjemniejszą w odbiorze.
Niestety „tylko” dobry
Egmont jak zwykle spisał się z jakością polskiego wydania. Podobnie tłumaczka, pani Paulina Braiter. Najczęściej piszemy o pracy tłumaczy w kontekście wpadek, bo nie ma co ukrywać, wtedy najbardziej ta kwestia rzuca się w oczy. Tym bardziej więc należy pochwalić w sytuacji, gdy jest ono płynne i bez żadnych zgrzytów.
Jeśli lubicie historie o wikingach, to „Ludzie Północy. Saga europejska” jest komiksem dla was. Gdy zastanawiacie się od czasu do czasu, jak mogło wyglądać ich życie, wasza ciekawość powinna zostać zaspokojona. Podobnie gdy oczekujecie po prostu dobrej lektury.
Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Wydawnictwo: Egmont
2/2019
Tytuł oryginalny: Northlanders Book 3: The European Saga
Wydawca oryginalny: DC Comics – Vertigo
Rok wydania oryginału: 2017
Liczba stron: 420
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328141285
Wydanie: I
Cena z okładki: 119,99 zł