Kiedy Ziemia staje się niegościnnym pustkowiem, gdzie niedobitki ludzi egzystują w oparciu o pozostałości zniszczonej cywilizacji, starając się przetrwać i przystosować do niesprzyjających warunków, mamy do czynienia z postapokalipsą. Może to być wielka pustynia, wieczna zmarzlina, lub – jak w komiksie „Bajka na końcu świata” – świat obrócony w zgliszcza po nieznanej katastrofie.
Recenzje poprzednich tomów możecie znaleźć u nas. Na rynku pojawiła się niedawno czwarta część serii o podtytule „Opowieść gołębia”, w której autor – Marcin Podolec przedstawia dalsze losy małej Wiktorii i jej wiernego psiego towarzysza – Bajki. W dalszym ciągu próbują one odnaleźć rodziców dziewczynki, przeżywając przy tym niezwykłe przygody.
Bajka i stare dobre czasy
W każdym z kolejnych tomów autor dozuje nam informacje dotyczące przeszłości i historii naszej pary głównych bohaterów. W „Opowieści gołębia” przeżywamy stare dobre czasy z Bajką. Poznajemy jej „najfajniejszą bandę na osiedlu”, składającą się z niej samej oraz dwóch psów – wielkiego Tawiego oraz małego Serwusa. Okazuje się, że psy też chodziły na ustawki (przez płot), uprawiały sporty (błotne) czy chodziły na koncerty. Do czasu aż… a tego nie zdradzę.
Bajka Na Krańcu Świata Tom 4 – Plansza Przykładowa
Spotykamy też tajemniczego gołębia, który uważa czasy po Wielkim Wybuchu za wspaniałe. Radości ptaka i suki nowymi czasami nie podziela jednak Wiktoria. Który punkt widzenia przeważy? Najlepiej będzie, jak przekonacie się sami. Wraz z całą trójką zawędrujemy do Królestwa Gołębi z miłościwie tam panującym królem, gdzie Bajka weźmie udział w turnieju… jedzenia. A to jedynie kilka z mnóstwa ciekawych przygód naszych bohaterów.
Emocje przede wszystkim
Od razu wyrzucę z siebie jedną bardzo istotną kwestię. „Bajka na końcu świata” bardzo mi się podoba. Ok, napisałem to. A teraz wam powiem, dlaczego. Jako wielki fan postapokalipsy we wszelkim wydaniu, miałem wielkie obawy, czy autor podoła zadaniu (nie czytałem wcześniejszych tomów, dopiero po zapoznaniu się z tym nadrobiłem całość). I niech mnie dunder świśnie, na Teutatesa, nie sądziłem, że można trudne i ciężkie tematy końca cywilizacji przekazać w tak przyjazny młodemu czytelnikowi sposób.
Co uderzyło mnie przede wszystkim, to sposób, w jaki zbudowano i pokazano emocje. Scenarzysta nie skupia się na jakichś wewnętrznych rozterkach, długim budowaniu napięcia, a wprost przekazuje uczucia wszystkich bohaterów. Jeśli Wiktoria czy Bajka są smutne – okazują smutek i o tym mówią. Gdy tęsknią – także opowiadają o tym wprost. Z perspektywy człowieka dorosłego takie zabiegi są bardzo proste, ale absolutnie nie prostackie. Po prostu dostosowane do odbioru emocjonalnego młodego człowieka i za to Podolcowi należy się wielki kudos.
„Opowieść gołębia” na piątkę
Gdybym miał wskazać dodatkowe argumenty, dlaczego ten komiks warto pokazać młodemu czytelnikowi, jednym z nich byłaby bez wątpienia niesamowita szata graficzna. Rysunki są piękne, a jednocześnie w swojej prostocie pokazują skomplikowanie świata po zagładzie. Z drugiej zaś strony nie ma tutaj pokazanej przemocy. Także scenariusz jest sprawnie napisany i wciągający. Ponadto przekazywane są prawdy i wartości uniwersalne, które zrozumie każdy, bez względu na wiek, płeć czy pochodzenie.
Nie mam do komiksu „Bajka na końcu świata” absolutnie żadnych uwag. Może poza jedną, ale napiszę o tym raczej z przymrużeniem oka. Bo pomimo że komiks jest w pięknej, twardej oprawie i znakomicie się prezentuje, nadając się oczywiście na prezent, to jest dla mnie po prostu za krótki. A wspominam o tym dlatego, że po każdym tomie mam niedosyt i chciałbym więcej. I już niech te słowa świadczą o rekomendacji dla tej pozycji.
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu, za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Liczba stron: 60
Format: 185×250 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
ISBN-13: 9788366128132
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,90 zł