Przygody Wojowniczych Żółwi Ninja zna chyba każdy, czy to za sprawą kultowego serialu animowanego, filmów pełnometrażowych, czy też komiksów. Niestety, tytuł ten nie miał szczęścia na naszym rynku, ale to nie zraziło wydawnictwa Nagle Comics do wydania na naszym rynku „Ostatniego Ronina”, jednego z najlepszych tytułów o zmutowanych gadach.
„Przyszłość Nowego Jorku, wysoce stechnicyzowanego pola bitwy kontrolowanego przez Klan Stopy i ich cybernetycznych żołnierzy, maluje się w mrocznych barwach. Z jałowych pustkowi okalających miejskie mury, z misją skazaną na niepowodzenie, zakrada się jedyny żyjący jeszcze Żółw – Ostatni Ronin. Chce raz na zawsze położyć kres rodzinnej waśni. Uzbrojony we wspomnienia o tych, których zostawił za sobą, połączy siły z nowymi i starymi sojusznikami, by odzyskać kanały… lub zginąć.
Ostatni Ronin to największy komiksowy hit ostatnich lat. I tryumfalny powrót twórców jednej z najbardziej rozpoznawalnych serii współczesnej popkultury. Kevin Eastman i Peter Laird stworzyli dzieło poważne, zaskakujące, dynamiczne i emocjonujące. Żółwie jakich dotąd nie znaliście.”
„Wojownicze Żólwie Ninja” w innej odsłonie
Przygody Wojowniczych Żółwi Ninja znam głównie z serialu animowanego, emitowanego w latach 90. w polskiej telewizji, jak i komiksów wydawanych przez nieistniejące już wydawnictwo TM-Semic. W późniejszych latach powstały także filmy aktorskie i kolejne seriale animowane, które chociaż całkiem udane, to były przeznaczone głównie dla młodszego odbiorcy. Można powiedzieć, że „Ostatni Ronin” sięga do korzenie przygód zmutowanych żółwi i prezentuje nam historię niezwykle dojrzałą, przejmującą i brutalną. Jeżeli do tej pory znaliście to uniwersum tylko z produkcji stacji Nickelodeon, to sięgając po ten komiks możecie doznać lekkiego szoku.
„Ostatni Ronin” to świetna historia
„Ostatni Ronin” to komiks, który od pierwszych stron prezentuje nam niesamowitą dawkę emocji i akcji w najczystszej postaci. Tytułowym bohaterem jest ostatni żyjący żółw, który chce pomścić śmierć swoich bliskich i raz na zawsze zakończyć wieloletni konflikt pomiędzy Klanem Stopy, a jego rodziną. Historia osadzona jest w przyszłości, gdzie jeden z przedstawicieli wspomnianej organizacji przejął władzę nad Nowym Jorkiem. Więcej informacji nie zdradzę, ponieważ przyjemność z odkrywania całej tej opowieści jest naprawdę ogromna i nie mam zamiaru nikomu jej odbierać.
Scenarzysta Kevin Eastman w niesamowity wręcz sposób przeskakuje pomiędzy wątkami osadzonymi w przyszłości i przeszłości. Z dowiemy się jak to się stało, że przetrwał tylko jeden z żółwi, a także poznamy losy innych bohaterów. Postacie są tutaj bowiem najmocniejszą stroną komiksu i dotyczy to zarówno tych dobrych, jak i złych. Jak już wspominałem „Ostatni Ronin” jest historią niezwykle dojrzałą, która niemal na każdym kroku odnosi się do wielu ważnych wartości, takich jak chociażby honor, pamięć o bliskich i szacunek do życia. Znajdziemy tutaj kilka interesujących i zaskakujących zwrotów akcji, a także kilka dość sentymentalnych motywów. Fabuła poprowadzona jest w sposób niemal filmowy i bardzo ciężko mieć do niej jakiekolwiek zastrzeżenia.
Filmowa kreska Petera Lairda
Bardzo mocną stroną „Ostatniego Ronina” jest oprawa graficzna. Autorem rysunków jest Peter Laird, który tworzył rysunki do wielu innych historii ze zmutowanymi żółwiami. Na szczególną uwagę zasługują tutaj przede wszystkim sceny akcji, które podobnie jak fabuła prezentowane są w filmowym niemal stylu. Właściwie przez cały czas miałem wrażenie, że całą historię śledzi się niczym dobry film animowany. Nie brak tutaj bardzo dobrze zaprezentowanego drugiego planu, szczegółowych postaci, które bardzo wiarygodnie potrafią ukazywać odczuwane emocje. Nie brak tutaj również dobrze wyważonej kolorystyki. Kiedy trzeba jest nie tylko mrocznie i brutalnie, ale też spokojnie i nastrojowo. „Ostatni Ronin” wydany został w twardej oprawie o wymiarach 180×276 mm, a album liczy 224 strony. Cena okładkowa komiksu wynosi 129,90 zł.
„Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin” to niesamowita i wciągająca lektura. Polecić mogę ją z czystym sumieniem nie tylko miłośnikom zmutowanych gadów, ale też tym, dla których liczy się dobra i wciągająca historia. Teraz pozostaje nam tylko czekać na ekranizację tego tytułu, która została zapowiedziana jakiś czas temu.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Nagle Comics za przekazanie cyfrowej wersji komiksu do recenzji.
ja jebie czlowieku, nie spojleruj tym ktorzy nie czytali kim jest ostatni zolw!
Nie wiem czy jest to aż tak istotna informacja, ale poprawiłem.