Dawno, dawno temu, gdy półki w EMPIK-ach nie uginały się od komiksów i nie istniały specjalistyczne sklepy komiksowe, ukazywało się w Polsce od dwóch do pięciu komiksów miesięcznie. Wydawały je wydawnictwa państwowe. W niebagatelnych, nawet na zachodnie warunki nakładach: kilkuset tysięcy egzemplarzy.

Dział ten stworzony został nie dla znawców, ani kolekcjonerów, ale dla tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki we wspaniałym świecie komiksu. Będą tutaj streszczane i recenzowane pozycje dawno temu wydane na naszym rynku (również w formie gazetowej) tak, aby początkujący, przekopując sterty staroci (w antykwariatach, giełdach komiksowych, na allegro lub u wujka w piwnicy) wiedzieli, na co zwrócić szczególną uwagę, a co ominąć szerokim łukiem.




PREHISTORIA, CZYLI CO DRZEWIEJ SIĘ UKAZAŁO…


NIRACZU – PRZYJACIEL Z PRERII


Witam w kolejnej „Prehistorii”. Dzisiejszym artykułem rozpoczynam nowy cykl krótkich informacji o komiksach, które ukazywały się w postaci pasków w „Świecie Młodych” ponad pół wieku temu. Do tej pory omawiałem głównie komiksy z lat 80-tych i 90-tych, teraz cofniemy się daleko w przeszłość i poznamy komiksy z początku ich ukazywania się w nowej powojennej rzeczywistości.

W tym wydaniu „Prehistorii” omówię komiks ze scenariuszem W. Chotomskiej i J. Maruszewskiego, ze znakomitymi rysunkami Szymona Kobylińskiego. Mowa o „Niraczu – Przyjacielu z Prerii”. Komiks składał się z pojedynczych (odcinki 1-17 i 24) i podwójnych (odcinki 18-23) pasków gazetowych – w sumie z trzydziestu pasków komiksowych złożonych ze stu dwudziestu-trzech kadrów – wydanych w 1956 roku.

Jest to przygodowa opowieść rodem z Dzikiego Zachodu, dziejąca się w nieokreślonym bliżej czasie. Bohaterami opowieści są nastoletni chłopiec Bob Hills i jego ojciec geolog, który razem z wynajętymi dwoma ludźmi ma pobrać z Old River próbki piasku do przebadania. Tak się jednak składa, że w nocy na obóz napadają bandyci i kradną wszystkie konie. Obozowicze postanawiają wytropić złodziei i w tym celu rozdzielają się na dwie grupy: Hills wyrusza razem z synem, a dwaj najemnicy (Roberts i Smith) idą oddzielnie. Ustalone zostaje, że wszyscy spotkają się następnego dnia przy zakręcie rzeki. Po pewnym czasie nasi bohaterowie postanawiają odpocząć. Kiedy Bob odpoczywa, jego ojciec wyrusza, aby coś upolować. Chłopiec ma wtedy dość niespodziewane spotkanie z grzechotnikiem, które – gdyby nie pomoc znajdującego się akurat w pobliżu Indianina, tytułowego Niraczu, wodza Komanczów – skończyłoby się bardzo nieprzyjemnie.

W tym samym czasie dwóch wspomnianych wcześniej najemników napada i zabija strażnika, a także rabuje pobliską wioskę indiańską. Niraczu dowiaduje się o tym od jednej z indiańskich kobiet, która przybiegła w momencie, kiedy Hills składa wodzowi podziękowania za uratowanie syna. Ponieważ biali nie mają koni, a zbliża się noc, Indianin zaprasza ich do swojej wioski, mimo że dopiero co inni biali ją napadli. Na drugi dzień geolog decyduje się wyruszyć na spotkanie z dwoma najemnikami, a Bob uprasza ojca, aby mógł razem z Niraczu, którego bardzo polubił, wyruszyć śladem białych morderców.

W ten sposób rozpoczyna się ta dość ciekawa opowieść. Jest w niej wszystko, co w westernie być powinno: Indianie i kowboje, źli i dobrzy. Jak to bywało w peerelowskich wersjach Dzikiego Zachodu, tymi dobrymi byli zawsze uciskani Czerwonoskórzy, złymi Amerykanie. Tutaj nie jest to aż tak widoczne, choćby dlatego, że główni bohaterowie to właśnie biali Amerykanie.

Pod względem scenariuszowym, nie jest to wybitne dzieło, jednak trudno się do niego specjalnie przyczepić. Mimo, że komiks powstał ponad 50 lat temu, w powojennej komunistycznej Polsce, nie jest nazbyt przesiąknięty ówczesną propagandą. Dialogi są poprowadzone sprawnie i (co było wtedy rzadkie) jedynie uzupełniają obraz, nie opowiadając tego, co na nim można dostrzec. Graficznie jest bardzo dobrze. Szymon Kobyliński czuł język komiksu i nieraz to udowodnił. W tym komiksie posłużył się delikatną kreską i umiejętnie przedstawiał postaci w ruchu. Zastosował dość dowolny podział kadrów, nie ograniczając się do stałej ich ilości w pasku, co dodatkowo wzbogaciło wizualnie cały komiks.

Nie spodziewałem się, że komiksy wykonane tuż po wojnie, w postaci gazetowych pasków, mogły być tak ciekawe, zarówno graficznie jak i treściowo. Jeśli tylko ktoś będzie miał możliwość, zachęcam do zapoznania się z nimi.

Robert Góralczyk

„Niraczu – Przyjaciel z Prerii” (24 odcinki)
Scenariusz: W. Chotomska, J. Maruszewski
Rysunki: Szymon Kobyliński
Wydanie: Gazeta Harcerska – Świat Młodych w 24 odcinkach (71-94)
Data wydania: 1956