SUPERMAN: EARTH ONE

Zapomnijcie o Supermanie, który objawił się światu ratując spadający samolot. Zagrożenie, jakiemu bohater musi stawić czoła u progu swojej kariery, jest zdecydowane większe. Za próbą reinterpretacji współczesnego mitu Człowieka ze Stali stoi nie kto inny jak J. Michael Straczynski. Dla wielu czytelników to wystarczająca rekomendacja.

Clark Kent to dwudziestolatek, który przybywając do miasta Metropolis chce prowadzić normalne życie i udowodnić – przede wszystkim sobie, że jest naprawdę wiele wart bez eksponowania nadludzkich mocy, które podświadomie czyniły go wyrzutkiem w rodzinnym miasteczku Smallville. Dlatego próbuje sił aplikując do lokalnej drużyny futbolu amerykańskiego, kierując kroki do firmy zajmującej się badaniami naukowymi, wreszcie starając się o posadę dziennikarza w mającym okres swej świetności dzienniku Daily Planet. W każdym z tych przypadków celem jest możliwość uczciwego i godnego zarobku – rzecz najnormalniejsza w świecie. A jednak gdzieś w podświadomości Clarkowi kołaczą się rady zmarłego ojca, w tym jedna, mówiąca: „Nie przeżyj reszty swojego życia jak Porsche, które nigdy nie wyjeżdża z garażu, ponieważ ktoś się boi, by go nie zadrapać”.

W gruncie rzeczy Clark nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, kim naprawdę jest. Można powiedzieć, że przeżywa kryzys tożsamości. Powinien być kimś więcej, niż jest teraz – wykorzystać swój ogromny potencjał – a jednak nie czuje się gotów stać się herosem walczącym w obronie całej planety. Odpowiedzi na trapiące go pytania przychodzą w najmniej spodziewanym momencie, właściwie w chwili zwątpienia, a jednak stają się długo oczekiwanym punktem zapalnym wyzwalającym superbohatera drzemiącego w na pozór zwykłym chłopaku.

J. Michael Straczynski niejednokrotnie udowodnił, że potrafi pisać dobre historie z herosami w kolorowych trykotach w rolach głównych. Mnie osobiście przekonał tym, co zrobił z serią „The Amazing Spider-Man”, lecz to jedynie fragment jego nad wyraz płodnej kariery scenarzysty. I tak oto w „Superman: Earth One” Straczynski próbuje delikatnie redefiniować mit jednej z największych ikon komiksu. Czyni to z rozwagą, ostrożnie naruszając ugruntowany przez lata ciąg zdarzeń prowadzących do objawienia się Supermana światu, uważnie wprowadzając nowe weń elementy, starając się nie popełnić rażącego błędu. Jak to zostało przedstawione, Clark Kent widziany oczyma Straczynskiego cierpi na samotność związaną z poczuciem odmienności. Niby banalna rzecz, ale wyeksponowana na planszach tego komiksu nadaje bohaterowi nieco odmiennego charakteru, rzuca na postać herosa światło z trochę innego miejsca nad sceną. Podobnie jest chociażby z kostiumem Supermana, stanowiącym obiekt szyderstw wielu czytelników. Również ten aspekt wizerunku bohatera Straczynski stara się określić na nowo, usprawiedliwić taki, a nie inny stan rzeczy, pozostając przy klasycznym niebiesko-czerwonym uniformie i pelerynie.

Aby nikt nie odniósł mylnego wrażenia, że mamy do czynienia z komiksem obyczajowym, spieszę nadmienić, że historia obfituje w dynamiczną akcję, są w niej pojedynki i eksplozje, ale pozostające w równowadze ze scenami poświęconymi przede wszystkim rozmowom pomiędzy odgrywającymi swoje role postaciami. To chyba naturalne u tego scenarzysty, że nie tylko daje prowadzonym przez siebie herosom możliwość do wyeksponowania szczególnych mocy, w skrócie mówiąc: daje im powalczyć, ale również nie zapomina, że jako postaci z krwi i kości muszą prowadzić w miarę interesujące dla czytelnika życie prywatne. Warto jeszcze nadmienić, że Straczynski ma ciągoty, ale również dobrze ukształtowany zmysł do tego, by powoływać do życia zupełnie nowych przeciwników dla zmęczonych monotonią herosów i zgłębiających ich przygody czytelników. Dla wspomnianego wyżej Spider-Mana taką postacią był Morlun. Nie mówiąc więcej, by nikomu nie psuć rozrywki, również Kal-El doczekał się nowego nieprzyjaciela czyhającego na jego życie.

Za stronę wizualną komiksu odpowiada trio: Shane Davies (rysunek), Sandra Hope (tusz) oraz Barbara Ciardo (kolor). Mamy do czynienia z realistyczną kreską, często operującą detalem, zarówno w przypadku przedstawiania postaci, jak również otoczenia. Co kluczowe dla opowiadanej historii, rysownik potrafi oddać emocje rysujące się na twarzach bohaterów, umiejętnie przedstawia też sceny dynamiczne oraz wszelkiego rodzaju elementy otoczenia, w tym wszelkiego rodzaju przedmioty o zaawansowanej technologii – a takich na planszach nie brakuje. Niestety zdarza mu się również popełnić anatomiczne i perspektywiczne kiksy, ale na pewno nie przeszkadzają one w lekturze, aczkolwiek mogą zwracać na siebie uwagę. Moim faworytem do kooperacji ze Straczynskim byłby zdecydowanie Mike Deodato Jr, ale osobiste upodobania wypada odsunąć na bok. Warto jeszcze napomknąć, że praca kolorystki wymaga szczególnego docenienia, ponieważ pod tym względem komiks dużo zyskuje na wyrazistości, a na pewno wydobywa ze szkiców pewną plastyczność. Tam, gdzie jest to wymagane, barwy zostały przytłumione, w innych miejscach są z kolei bardziej żywe, nie mniej cały album jest utrzymany w raczej przygaszonej tonacji.

„Superman: Earth One” jest dosyć nietypowym, jak na Stany Zjednoczone, produktem. Ukazuje się w postaci długiej, pełnometrażowej historii o objętości przeciętnego wydania zbiorczego pięciu zeszytów. Kolejnej części można spodziewać się za rok. Tym samym siłą rzeczy przedstawiane fakty trafiają się na półkę z innymi pozycjami gatunku elseworlds, nieingerującymi w kontinuum wydarzeń rozgrywających się w regularnych seriach z przygodami Człowieka ze Stali. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy gorzej, czy lepiej się stało, że już wcześniej J. Michael Straczynski nie dostał do dyspozycji jednego z klasycznych tytułów: „Action Comics”, „Superman” czy „The Adventures of Superman”, a gdy tak się stało, porzucił bardzo szybko miesięcznik „Superman” dla kontynuacji omawianej pozycji. Tak czy owak wkład, jaki poczynił w przedstawienie postaci superbohatera z charakterystycznym „S” na piersi jest niewątpliwie godny zauważenia. Nie jest to może przełom, ale śmiem twierdzić, że na naszych oczach powstaje zupełnie nowy rozdział historii.

Jakub Syty

„Superman: Earth One”
Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: Shane Davies
Tusz: Sandra Hope
Kolor: Barbara Ciarko
Wydawca: DC Comics
Data publikacji: 11.2010
Objętość: 136 stron
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Cena: $19,99