THOR AND LOKI: BLOOD BROTHERS

GDY ZŁO TRIUMFUJE NAD DOBREM

Sztampowe opowiastki superbohaterskie przyzwyczaiły nas do schematu, wedle którego wcześniej czy później adwersarz dostaje tęgie lanie od szlachetnego herosa. Naturalna i oczywista kolej rzeczy – dobro zwycięża zło, nieważne jak, nieważne gdzie. Od tego szablonu jednak istnieje parę ciekawych wyjątków poruszających relację protagonista-antagonista z innej strony. Często zaczynają się od sceny, w której wspaniały obrońca uciśnionych pada na kolana ze zmęczenia przed swoim nemezis, akceptując swoją porażkę. Tak jest w przypadku miniserii „Loki” z 2004 roku Roberta Rodiego i Essada Roboca, niedawno wznowionej z okazji promocji filmu o bogu piorunów.

Historia zaaranżowana przez Rodiego może zaskoczyć niejednego czytelnika komiksów superhero. Jest o tyle przystępna, że właściwie nie trzeba znać ani historii Thora w świecie Marvela, ani jego perypetii w Asgardzie. Opowieść jest zaaranżowana tak, by miała miejsce w niedookreślonym czasie, z dala od świata 616 i innych poczciwych bohaterów. Stąd też w wymowie przypomina trochę „Spider-Man: Reign”, gdyż przedstawia możliwy rozwój przyszłych wydarzeń dla Thora. Jedynym miejscem akcji jest Asgard i z tego też powodu fabuła przypomina mocno mitologiczną legendę (dowodzą tego podniosłe dialogi i kompozycja rysunków).

Rodi rozpoczyna od mocnego uderzenia. Loki przejmuje władzę w Asgardzie. Udało mu się pokonać i zhańbić gromowładnego brata. Wszystkich sprzeciwiających mu się bogów zamknął w lochach, sam zaś zasiadł na tronie niegdyś należącym do Odyna. Chytry bożek dokonał niemożliwego, ale daleko mu do szczęścia, ponieważ gdy dopiął swego, do głosu doszli ludzie chcący zrobić karierę w cieniu jego sukcesu. Cześć z nich przypomina natarczywie nowemu królowi o swym udziale w jego zwycięstwie, oczekując godnego wynagrodzenia trudów.

Loki szybko zdaje sobie sprawę, że rządzenie nie jest proste i wymaga wiele wysiłku oraz samodyscypliny. Okazuje się, iż to, czego najbardziej pragnął, nie było koniecznie tym, czego potrzebował. Rozpoczyna się paranoja, która sprowadzi głównego (anty)bohatera do powolnego upadku. W międzyczasie przyjrzymy się głębiej jego dzieciństwu i dorastaniu, poznamy jego największe sekrety i pragnienia, które od zawsze  nim kierowały. Wszystko po to, by w pewnym momencie Loki sam sobie przyznał, że jedyną osobą w rodzinie darzącą go jakąkolwiek miłością był jego brat, z którym toczył brutalne bijatyki…

Zdumiewająca jest dla mnie szczerość płynąca ze scen i dialogów rozplanowanych przez Rodiego. Komiks czyta się jak dobrze przemyślany dramat polityczny, zakorzeniony w stylistyce fantasy. Dodatkowo scenarzysta bardzo dobrze poradził sobie z przedstawieniem Lokiego czytelnikowi. Z początku nemezis Thora jest obleśny, pełen pogardy do ludzi i ze smykałką do podłości. Z czasem jednak znienawidzona postać staje się godna litości. I choć wszystko sprowadza się do trochę przewidywalnego zakończenia, to jest ono w pełni satysfakcjonujące, jak i niezwykle gwałtowne.

Kunszt artystyczny Ribica mogliśmy już poznać za sprawą „Silver Surfer: Requiem” J. M. Straczynskiego, wydanego przez Mucha Comics. W „Lokim” rysownik stara się pokazać, co by było, gdyby Alex Ross połączył swoje siły z Frankiem Frazzettą. Ribic łączy najlepsze cechy obydwu legend amerykańskiego komiksu – z jednej strony jest niezwykle realistyczny, doskonale oddaje anatomię ciała oraz szczegóły w zbliżeniach. Z drugiej zaś – poprzez uproszczenia, gry cieniem i odwzorowywanie pejzaży – tworzy orientalny, niezwykły klimat baśniowej krainy, rodem z prozy fantastów. Rysunki są tym bardziej olśniewające, że opublikowano jest w powiększonym formacie Oversized HC, dzięki któremu możemy je oglądać w pełnej krasie. Dość powiedzieć, że Ribicowi udało się przedstawić mroczną, duszną atmosferę , a sceny w lochach zachwycają swoją pieczołowitością. To jeden z tych albumów, do których wraca się z powodu zniewalających grafik.

„Loki” (2004) jest tym dla Thora, czym „Zabójczy Żart” jest dla Batmana. Rodi wraz z Ribiciem odnieśli sukces w odświeżeniu dynamiki pomiędzy Thorem a Lokim. Udało im się przedstawić ich relacje z całkiem innej perspektywy i dość dobrze wgłębili się w charakterystykę tytułowego czarnego charakteru, przedstawiając jego motywacje i skrywane sekrety. Mocna, szczera rzecz, skierowana bardziej do dojrzałych fanów superbohaterów, a zwłaszcza  do antyfanów Thora, nie potrafiących dać mu szansy. Warto sięgnąć  po komiks ze względu na ciekawe dodatki, wśród których są szkice Ribica, pierwotny szkic scenariusza z alternatywnym zakończeniem oraz najważniejsze starcia Thora z Lokim w erze Stana Lee i Jacka Kirby’ego.Gorąco polecam zapoznać się z tytułem również z tego względu, że od niedawna na iTunes i Playstation 3 można zakupić animowane wstawki, będące wierną adaptacją głównej historii zaprezentowanej w „Thor & Loki: Blood Brothers”. To godna polecenia pozycja, choć największą satysfakcję z jej lektury będą mieli nade wszystko fani mitów i legend średniowiecznego folkloru.

Michał Chudoliński

„Thor and Loki : Blood Brothers” HC
Zawiera: „Loki” #1-4 (2004), Journey into Mystery #85, Journey into Mystery #112, Thor (Vol. 3) #12
Scenaiursz: Robert Rodi, Stan Lee, Larry Lieber
Rysunki: Esad T. Ribic, Jack Kirby
Tusz: Esad T. Ribic, Dick Ayers, Vincent Joseph Colletta
Kolory: Esad T. Ribic
Liternictwo: Cory Petit, Art Simek
Okładki: Esad T. Ribic
Data wydania: Marzec 2011
Format: 19 x 28 cm
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Stron: 152
Cena: $24,99