IKIGAMI TOM 5


Mniejsze i większe ludzkie tragedie następujące w wyniku roszczeń podyktowanych przez roz-krajowe dogmaty, plus wahania moralne okładkowego doręczyciela w tle. Każdy z wydanych dotychczas tomów wpisywał się w ramy takiego schematu. Część piąta nie wywraca do góry nogami konstrukcji opowieści, ale wprowadza przełomowy pierwiastek do samej fabuły.

Pierwsza historia skupia się na osobie grafficiarza, który zwyczajnie minął się z powołaniem – choć nie ze swojej winy. Postawa, jaką podczas odbioru Ikigami przyjmuje uliczny artysta, zadziwia samego Fujimoto. Okazuje się, że doręczycielstwo powiadomień o śmierci naraża nie tylko na huśtawkę nastrojów, lecz równie dobrze może prowadzić do skrajnie niebezpiecznych sytuacji. Zwyczajny urzędnik-domokrążca budzi raczej pejoratywne skojarzenia – pomyślmy zatem, jaką opinią wśród szarych obywateli cieszą się fachowcy od Ikigami.

Podczas gdy Fujimoto schodzi na dalszy plan, podpisujący się jako F.K writer, stawia czoła nieuchronnościom losu. Od początku można było się domyślać, że ten epizod zwieńczą fajerwerki, ale zarówno F.K, jak i autor – Motorō Mase – przeszli samych siebie. Można powiedzieć, że finał wywołuje małe trzęsienie ziemi – co prawda nie w rozumieniu fizycznym, ale z pewnością odczuwalne w skutkach. Przełom następuje na dwóch różnych torach fabuły, z czego jeden powiązany jest z Fujimoto.

Zdaje się, że druga historia tego albumu to zarazem pierwsza w serii, której bohaterowie nawiązują do wydarzeń z poprzedzającej. Tym razem pan Mase porusza kwestię zakrojonej na szeroką skalę indoktrynacji w imię „Dekretu o nieustannym rozwoju kraju”. W „Roz-krajowym fundamentalizmie” – zgodnie z tym, co sugeruje tytuł – poznajemy młodzieńca głęboko wierzącego w słuszność procesu społecznego „ulepszania”. Czy jednak pielęgnowana przez lata postawa przetrwa w starciu z ostateczną próbą?

Po raz kolejny zbity z pantałyku zostaje targany ambiwalentnymi odczuciami Fujimoto. To jednak nic w porównaniu z wydarzeniami, które mają miejsce w pewnej szkole, gdzie powiadomiony o śmierci Ikuhiko żegna się ze swoimi rówieśnikami. Epizod mógłby nosić tytuł „Między młotem a kowadłem”, gdyż tę sentencję możemy przypisać w zasadzie każdemu z jego licznych bohaterów. To jedna z najlepszych fabuł w całym cyklu, gdzie autor przeciwstawia wpojoną zachowawczość i naturalne odruchy.

Co jeszcze w piątym tomie „Ikigami”? Warto wspomnieć, że pojawia się kolejny rozgrywający, czyli tajna organizacja policyjna utworzona z myślą o walce z „krzywomyślicielstwem”. Są to służby, z którymi zetknięcie nie wyszło jeszcze nikomu na dobre i które wiszą nad wszystkimi obywatelami, niezależnie od pełnionej w społeczeństwie funkcji. Widmo ciągłego zagrożenia z pewnością uatrakcyjni fabułę.

Nie można jednak powiedzieć, żeby atrakcji jak dotąd brakowało. Część z nich bezpośrednio wynika z opracowania graficznego, które mimo surowości – co do tego nie mam już żadnych złudzeń – idealnie wpasowuje się w wizualizację opowieści, bądź co bądź, psychologicznej. Mocno eksponowane, wielkie i okrągłe twarze, są niczym lustra, w których odbijają się liczne i pełne skrajności emocje postaci. Na szczególną uwagę zasługują mocno zacieniowane splashe prezentujące zastygłych bohaterów w krytycznych momentach przeżyć. Forma wizualna „Ikigami” jest taka sama od samego początku, jednak w tym tomie osiąga kulminację zasadności. Dlatego do obowiązków należy podkreślenie jej walorów, przy równoczesnym w pełni świadomym pominięciu nielicznych wad.

W przeciwieństwie do aspektów artystycznych, „Ikigami” zmienia się od strony redaktorskiej. Kwestie nie są jeszcze całkowicie pozbawione drętwoty, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku, czego najlepszym dowodem pełna uroczych wulgaryzmów rozmowa dwóch grafficiarzy z początku pierwszej historii. Gdyby jeszcze tylko wyeliminowano literówki…

Następny „Ikigami”, cóż, w następnym roku. Całe szczęście, jest na co czekać. Piąty tom to zdecydowanie najlepszy (i najgrubszy) z dotychczas wydanych z Polsce, co z optymizmem każe patrzeć na fabularną przyszłość cyklu. Coś czuję, że bez względu na to, jakiej jakości okaże się finał, pożałujemy jeszcze, że seria jest taka krótka.

Michał Mucha

„Ikigami” tom 5
Scenariusz i rysunki: Motorō Mase
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Wydawca: Hanami
Data wydania: październik 2011
Wydawca oryginału: Shogakukan Inc.
Objętość: 232 strony
Format: 150 x 210 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 30,45 zł