JOKER


Jednym z najlepszych komiksów wymyślonych przez Briana Azzarello jest w mojej ocenie „Lex Luthor: Man of Steel” z rysunkami Lee Bermejo. Ponieważ miniseria okazała się sporym sukcesem artystycznym i komercyjnym, DC zaproponowało obydwu twórcom realizację podobnego komiksu z innym złoczyńcą w roli głównej. Ostatecznie wybór padł na Jokera i tak w 2008 roku na rynek trafiła nowela graficzna „Joker”. Pierwotnie zresztą (poprzez analogię z wcześniejszym komiksem) miała nazywać się „Joker: The Dark Knight”, jednak z uwagi na podobny tytuł wchodzącego w tym samym momencie do kin filmu Christophera Nolana, tytuł skrócono.

Główne podobieństwo obu komiksów zasadza się na wyjściowym pomyśle. W „Lexie” narratorem jest tytułowy antagonista, to jego oczyma patrzymy na Metropolis i na Supermana, który z tej perspektywy jawi się jako obcy organizm stanowiący zagrożenie dla miasta.

W „Jokerze” również w centrum wydarzeń mamy antagonistę Batmana, choć tym razem ze zrozumiałych względów narratorem musiał być ktoś inny. Wybór Azzarello padł na Johnny’ego Frosta, podrzędnego gangsterzynę marzącego o tym, żeby stać się kimś. Frost zostaje prawą ręką Jokera, a więc jego marzenie się spełnia, choć – jak łatwo zgadnąć – szczęścia mu to nie przynosi.

Od początku lektury towarzyszyło mi poczucie dezorientacji. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z tego, co jest nie tak: Joker w tym komiksie nie jest Jokerem, którego znamy! Azzarello wytworzył tutaj coś w rodzaju alternatywnej wersji uniwersum Batmana, utrzymanej w klimacie kryminału noir. Pomysł może i niegłupi, tyle że… niestety, nie sprawdził się. Wbrew znakomitej, budzącej niepokój okładce komiks nie daje w ogóle tego, co obiecuje. Zamiast podróży w głąb pokrzywionej psychiki tytułowego bohatera, zamiast Jokera przekraczającego wszelkie granice szaleństwa i deprawacji mamy opowieść o Jokerze-gangsterze. Nie wiadomo, jakim cudem wypuszczony z Arkham Asylum (twórcy olewają sprawę, nie dając żadnego sensownego wyjaśnienia), próbuje odzyskać swoje wpływy w przestępczym środowisku i odebrać swój majątek, rozszabrowany podczas odsiadki przez fałszywych przyjaciół. W ten sposób dostajemy ledwie przyzwoitą opowieść gangsterską, a przecież nie tego oczekuje czytelnik, sięgając po ten album. Joker zupełnie nie jest tutaj sobą, działa w zasadzie całkowicie racjonalnie, a nawet miewa chwile słabości w ramionach Harley Quinn. Jeśli przeraża, to głównie wizualnie, dzięki fantastycznym rysunkom Bermejo.

Nie oznacza to, że komiks jest zły. Paradoksalnie to, co nie udało się z Jokerem (przetworzenie postaci na modłę czarnego kryminału), wypaliło w przypadku innych arcyłotrów, a – na przykład – odświeżony wizerunek Riddlera wręcz mnie zachwycił (z wielką chęcią przeczytałbym jakąś oddzielną fabułę poświęconą tej postaci).

Inna kwestia, która może się podobać to efekt podskórnie wyczuwalnej obecności Batmana, upodobniający nieco „Jokera” do kapitalnej serii „Gotham Central”. Mroczny Rycerz pojawia się w tym komiksie na krótko, ale niemal od początku wraz z Jokerem czujemy, że on gdzieś tam jest, czai się w mrocznych zakamarkach ulic, obserwując i oczekując na fałszywy ruch klauna.

Wspomniałem już o rysunkach Lee Bermejo, ale zdecydowanie zasługują one na oddzielny akapit. Lee aktualnie należy moim zdaniem do ścisłej czołówki amerykańskich rysowników i tym albumem umacnia swoją pozycję. Każdy, kto choć raz widział jego rysunki, bez trudu rozpozna staranny, szczegółowy styl, choć akurat w omawianym komiksie uległ on pewnej modyfikacji: tym razem mamy do czynienia z bardziej rysunkową kreską, która jedynie w ważniejszych momentach przechodzi w malarskie rejestry. I choć osobiście wolałbym, aby cały komiks wykonany był w tej drugiej technice, to jednak muszę przyznać, że to żonglowanie różnymi kreskami sprawdza się, przynosząc ciekawy i oryginalny efekt.

Podsumowując, „Joker”, choć na tle innych wydanych ostatnio w Polsce batmanowych tytułów, prezentuje się przyzwoicie, pozostawia silny niedosyt. Dla fanów Batmana z pewnością lektura obowiązkowa, dla miłośników wysmakowanej oprawy graficznej też. Pozostałym czytelnikom doradzam jednak zainwestowanie w „Lex Luthor: Man of Steel”.

Michał Siromski

„Joker”
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Lee Bermejo
Tusz: Mick Gray
Kolor: Patricia Mulvihill
Data wydania: Październik 2011
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Obrazy Grozy
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 128
Cena: 69,99 zł