LUCYFER TOM 8 – WILK POD DRZEWEM


222x300

Zmorą długofalowych serii komiksowych jest zjawisko zwane potocznie zmęczeniem materiału. Otóż po pewnej ilości świetnego kontentu następuje nagły regres, podczas którego fabuła grzęźnie w natłoku nierozwikłanych wątków drugoplanowych, wykorzystane motywy wracają polane co najwyżej nowym sosem, zaś długo oczekiwana konkluzja całości odłożona zostaje na bliżej nieokreśloną przyszłość. Choroba ta dotknęła między innymi wydawane przez Egmont Baśnie, które wpadły w spiralę wątków pobocznych i nudnych zapychaczy. Miałem cichą nadzieję, że chociaż mój faworyt Lucyfer uniknie tej pułapki – niestety sromotnie się przeliczyłem.

Po kolei jednak. Ósmy tom bestsellerowej sagi o ex-Władcy Piekieł autorstwa Mike’a Carey’a przynosi w końcu rozwiązanie niestabilnego status quo w związku ze sporem, kto, po odejściu Jahwe, ma zasiąść na boskim stolcu. Na plus policzyć trzeba Carey’owi, że nie poszedł na łatwiznę, bo dramatyczna końcówka albumu faktycznie może zaskoczyć. Trochę mniej może się podobać sam zamysł na główną oś fabularną – raz, że wtórną względem poprzednich historii, dwa – że naprawdę tak sobie rozpisaną. Komiks czyta się z kamienną twarzą, próżno w nim szukać zaskakujących wybiegów fabularnych czy bardziej absorbujących momentów. Beznamiętność fabuły bierze się najpewniej z jej powtarzalności – mamy tu wszystko, do czego scenarzysta zdołał nas już przyzwyczaić, możemy więc z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, jak cała rzecz się może potoczyć. Nie można też nie wspomnieć o dwóch gościnnych występach Nieskończonych. W komiksie pojawiają się znani z kart Sandmana Los i Maligna i o ile Los pełni stosunkowo istotną rolę w fabule (choć – znów – mocno wtórą, tym razem wobec gaimanowych Pór Mgieł), o tylko najmłodsza i najbardziej szalona z Nieskończonych została do komiksu ewidentnie wklepana na siłę i bez pomysłu. Nie wiem czemu miało to służyć.

Poza głównym punktem programu, czyli opisem perypetii Gwiazdy Zarannej, w tomie Wilk pod drzewem znajduje się także 48-stronicowa opowieść rozgrywająca się jeszcze przed buntem Lucyfera. Lilith to zaskakująco ciekawe spojrzenie na genezę lucyferycznego buntu, Srebrnego Miasta oraz Lilim. Historia ta stanowi przyjemną odskocznię od głównego wątku i czyta się ją naprawdę dobrze, choć nie ma w niej żadnych przełomowych informacji, a nawet trafia się motyw rozwalający wewnętrzną spójność wykreowanego uniwersum (jeden z aniołów płodzi dziecko, co, jak nam wiadomo z poprzednich tomów, jest niemożliwe).

Rysunkowo jest średnio – praktycznie żaden kadr nie wypada jakoś specjalnie zachwycająco, ale i sama seria przyzwyczajała nas raczej do surowej, mało wyrafinowanej szaty graficznej. Pochwalić należy Philipa Craiga Russella za solidną, rzemieślniczą robotę przy Lilith. Pozostali rysownicy nie wybijają się zanadto, do tego czasem można odnieść wrażenie, że niektóre plansze powstawały w dość dużym pośpiechu, przez co brakuje im dopracowania. Podsumowując ocenę szaty graficznej komiksu – nie jest tragicznie, ale bywało znacznie lepiej.

Wilk pod drzewem po raz kolejny stawia mnie przed dylematem – mam kupować kolejne tomy, czy może dociągnąć do końca? Carey wpadł w spiralę schematyzmu, z której stara się wyrwać od czasów, mniej więcej, Dworców Ciszy, póki co bezskutecznie. Lucyfer wciąż jest jednak komiksem, do którego z przyjemnością się wraca, losy bohaterów śledzi się z zainteresowaniem, a dialogi potrafią wywołać na twarzy uśmiech satysfakcji. Jestem zatem w kropce i najpewniej tkwił będę w tej kropce do czasu, aż Egmont wyda kolejny tom serii. Koniec końców decyzję o kupnie Wilka pod drzewem każdy musi podjąć sam. Jeśli nie przeszkadza ci schematyzm kolejnych opowieści snutych w ramach tego cyklu, nie wahaj się ani chwili. Jeśli jednak jesteś już zmęczony niedorżniętymi wątkami ciągnącymi się przez kolejne tomy… No cóż, na rynku jest wiele innych interesujących pozycji.

Michał Ochnik

„Lucyfer tom 8 – Wilk pod drzewem”
Tytuł oryginału: „Lucifer Vol. 8: The Wolf Beneath the Tree”
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Peter Cross, Ryan Kelly, P. Craig Russel
Kolory: Daniel Vozzo, Lovern Kindzierski
Tusz: Ted Naifeh
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: czerwiec 2012
Wydawca oryginału: Vertigo
Data wydania oryginału: lipiec 2005
Objętość: 160 stron
Format: 168x240mm
Oprawa: SC
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena: 59,90 PLN