FANTASY KOMIKS #17
Oto przed nami kolejne niesamowite 146 stron komiksów fantasy. Tym razem nie mamy co prawda nowych serii, ale jak zawsze miło jest zobaczyć stare i znajome kreski. Ale po kolei! W tym tomie mamy:
Sloka – umieszczona w odległej galaktyce seria mieszająca fantastykę z science-fiction. Opowieść dzieje się dziesięć lat po wydarzeniach w ostatnim epizodzie. Kolejna wojna między imperiami wisi w powietrzu, Sven nieudolnie próbuje delektować się elitarnym życiem, a Sloka z wybrańca bogów staje się osobą czekającą na kostuchę. Dwójka spotyka się po latach i bardzo szybko pakują się w nowe intrygi oraz przygody.
Sloka to komiks, który sam w sobie jest wart ceny, jaką nam przyjdzie zapłacić za magazyn. Mikstura konwencji jest tu wyjątkowo pomysłowo i świeżo wykonana, przez co, nawet jeśli czytelnik nie będzie do końca nadążał za fabułą, siłą rzeczy nie może się nudzić. Zapewne była to świetna zabawa dla rysownika, który co rusz kreślił coś zupełnie nowego. Zresztą zasługuje on na spore oklaski. Kadry tętnią ekspresyjnością i nie brakuje detali, które chwilami łatwo przeoczyć (przy pierwszej lekturze umknęło mi, że jedna postać ma myszy użyte jako kolczyki). Właśnie przez takie komiksy troszkę żałuję, że „Fantasy Komiks” nie wychodzi w nieco większym formacie. To jedna wada, o której chyba nie miałem okazji wspomnieć w żadnej z moich wcześniejszych recenzji. Są niestety momenty, gdy wzdycham lekko – „Ale to by wyglądało genialnie gdyby było odrobinę większe”.
Samuraj – nareszcie konkluzja wydarzeń sprzed dwóch tomów sagi samuraja Takeo. Jak wspominałem ostatnim razem, to istna gratka dla miłośników japońskiej kultury, która jest tu silnie wyeksponowana, zarówno przepięknymi, bogatymi w klimat ilustracjami, jak i samą fabułą. Choć serii nigdy nie opuszcza piękny poetycki wydźwięk, ten rozdział jest również wyjątkowo naszpikowany trzymającymi w napięciu scenami walk i trudnych do przewidzenia pojedynków. Nie ukrywam, że w paru miejscach robi się nieprzyjemnie brutalnie (mamy krótkie, acz bardzo sugestywne sceny gwałtu), ale ostatecznie to jedyna historia w „Fantasy Komiks”, która stawia na realizm. Powtarzam to w kółko : Gdyby Kurosawa zrobił komiks, to tak by on wyglądał.
Zmierzch Bogów – ten komiks już na dzień dobry wita nas nieodpartym déjà vu z „Władcy Pierścieni”. Uczucie towarzyszy przez sporą część lektury i być może byłby to zarzut, gdyby nie fakt, że opowieść jest bazowana na „Pieśni o Nibelungach” – germańskim eposie z którego Tolkien zaczerpnął ogrom inspiracji dla swojego Śródziemia. Przyznam się, że moja wiedza o Nibelungach ogranicza się do filmu Fritza Langa z 1924 roku (który, nawiasem mówiąc, szczerze polecam każdemu, kto chciałby obejrzeć naprawdę niesamowity film niemy). Nie mam pewności jak bardzo jest to wierne pierwowzorowi, ale po epickiej atmosferze jaka tu panuje jestem gotów uwierzyć, że to bardzo wierna adaptacja (podobnie jak „Samuraj”, komiks pełni na swój sposób funkcję edukacyjną, zapoznając nas z zagraniczną kulturą).
Zabiwszy smoka Fanfira, Siegfried z rodu Wölsungów zdobywa wreszcie pierścień mocy (brzmi znajomo?). Nie wie jednak, że jest tylko pionkiem Lokiego, który pragnie użyć pierścień do naprawdę potwornych celów. Ów „MacGuffin” może także pomóc bogom z Asgardu w pokonaniu, mającej sporą przewagę, armii olbrzymów. Póki co, priorytetem bohatera jest jednak odnaleźć miłość swego życia – Brunhildę. Chociaż całość jest o wiele poważniejsza i bardziej melancholijna od Sloki, jest równie epicką historią. Co rusz czytelnik zaskakiwany jest nowym, pobudzającym wyobraźnię widokiem. Raz postacią, innym razem scenerią.
Gobliny/Heroic Pizza – ot, krótkie historyjki humorystyczne, które zawsze są mile widziane, gdyż wprowadzają jakieś urozmaicenie. Nie obraził bym się jednak, gdyby było ich więcej, niż tylko trzy strony…
Pisanie recenzji periodyków typu „Fantasy Komiks” jest wyjątkowo ciężkie, bo zwyczajnie nie ma do czego się przyczepić (chociaż w „Łowcach Smoków” jest mnóstwo wad scenariuszowych), a i nie zawsze łatwo jest rozpisywać się o tym, jakie dane dzieło jest dobre. Dlatego jak zawsze gorąco polecam ten numer i życzę udanej lektury.
Maciej Kur
„Fantasy Komiks” #17
Scenariusz: Jean-François Di Giorgio, Ulrig Godderidge, Nicolas Jarry
Rysunki: Frederic Genet, Djief, Ceyles
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Seria: Fantasy Komiks
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: miękka
Ilość stron: 148;
Druk: kolorowy;
Papier: offsetowy;
Format: 170×260 mm
Data wydania: Czerwiec 2012
Cena: 29,99 zł