STAR WARS: DZIEDZICTWO #10– SKRAJNOŚCI


222x300

„Skrajności” to przedostatni tom serii „Dziedzictwo”, opisującej uniwersum Gwiezdnych Wojen aż sto trzydzieści osiem lat po Bitwie o Yavin, a świat przedstawiony w komiksach różni się w znacznej mierze od tego znanego nam z filmów Lucasa. Podstawową różnicą jest dążenie autora, Johna Ostrandra do realizmu, co objawia się zrezygnowaniem z baśniowości czy brakiem wyraźnego podziału na „dobrych” i „złych”. Z jednej strony fanów filmowego kanonu brak idealizmu w „Dziedzictwie” może razić – tak było ze mną na początku lektury tej serii, jednak z czasem zaczęłam doceniać realizm i wielopłaszczyznowość. Sprawiają one, że „Dziedzictwo” jest świetnym cyklem dla dojrzałych fanów Star Wars.

Dziedzictwo jest jednak serią nierówną – niektóre tomy wprowadzają niewiele do fabuły, są niespójne – „Skrajnościom” nie można postawić tego zarzutu. Jest to jeden z lepszych tomów, obfituje w akcję na wielu poziomach, która nie jest jednak przedstawiona chaotycznie czy niezrozumiale. Poszczególne opowieści uzupełniają się i składają na wspólną historię.

Akcja tomu toczy się po wydarzeniach z „Tatooine” i „Potwora”. Sojusz Galaktyczny oraz Imperium Fela zaczynają ze sobą współpracować, Jedi i Rycerze Imperialni sprzymierzają się, jednak w czasie spotkania napadają ich Sithowie i porywają księżniczkę Marasię. Darth Wyrlock przejmuje władzę w Imperium Sithów po zabiciu Dartha Krayta, a zakonem targają konflikty wewnętrzne i spory. Cade Skywalker rusza na poszukiwania Vul Isena, poplecznika Sithów dysponującego truciznami, które są w stanie błyskawicznie zniszczyć niejedną planetę.

Głównym wątkiem „Skrajności” są zawirowania polityczne w imperium: eksterminacja planety Dac – ostatni etap ukarania Kalamarian za kolaborację oraz akcja ratunkowa Sojuszu, akcja ratunkowa dla księżniczki Marasii, a także poszukiwania Dartha Krayta. Oczywiście równie ważny jest wątek Cade’a Skywalkera, tym razem teoretycznie pogodzonego z sobą po ostatnich wydarzeniach z Wayland. Jednak młody Skywalker jest właśnie najsłabszym punktem tomu – rozczarowuje brak rozwoju postaci. Na początku jego bunt i niekonwencjonalne metody traktowałam jako powiew świeżości, coś, co odróżniało go od idealistycznych Jedi. Jednak przez dziesięć tomów Cade jest tym samym zapalczywym i egoistycznym młodzianem, nie można zaobserwować żadnego rozwoju jego charakteru. Czyni go to płaską i nudną postacią, mimo początkowego wielkiego potencjału i paru niejednoznacznych motywów, jak moc uzdrawiania czy niechęć do tytułowego dziedzictwa. Trzeba jednak przyznać, że wątek z jego udziałem jest ciekawy, a Cade drażni tylko jako postać. Lepiej ukazanymi postaciami w tomie są Draco Antares, Rycerz Imperialny, ukochany księżniczki Marasii, który miota się między lojalnością do Imperatora a chęcią uratowania jego córki, czy Gar Stazi, który musi stawić czoła poważnym decyzjom, dowodząc ewakuacją planety Dac.

Niezwykle mocną stroną „Skrajności” i całej sagi „Dziedzictwo” jest przekonujące oddanie politycznej sytuacji w galaktyce. Główne siły to Imperium Dartha Krayta, Imperium Roana Fela oraz Sojusz Galaktyczny. Wzajemne powiązania, sojusze, kompromisy, wewnętrzne spory są opisane przez autora z werwą. Świetnie pokazuje on mechanizmy rządzące światem polityki – coś, co było tylko zarysowane w Starej Trylogii a następnie rozbudowane w Nowej Trylogii, w serii „Dziedzictwo” jest udoskonalone. Poznajemy wiekopomnych wydarzeń z dziejów galaktyki poczynając od czasów starożytnych. Nie jesteśmy jednak ograniczeni do punktu widzenia Jedi, a szlachetnych bohaterów można znaleźć po każdej stronie barykady. Decyzje, które podejmują postacie ukazane są jako niezwykle trudne – nie ma bieli i czerni, tylko odcienie szarości. Choć właśnie z tego powodu trudno mi znaleźć w tym tomie tytułowe skrajności, bo krystalicznych bohaterów u Ostrandra nie ma, jedynie niektórzy Sithowie zdają się zdegenerowani.

Rysunki w tomie stworzyła (jak w całym „Dziedzictwie”, poza paroma wyjątkami) Jan Duursema. Jak zwykle stoją na najwyższym poziomie, panele są pięknie kolorowane. Prawie wszyscy humanoidalni bohaterowie są przedstawieni przez rysowniczkę jako niezwykle urodziwi, co może drażnić niektórych, jednak dla mnie jest dodatkowym atutem, tak samo jak staranność Duursemy.

„Skrajności” to wstęp do rozwiązania akcji w ostatnim tomie serii „Dziedzictwo: Wojna” (choć, co ciekawe, seria miała pierwotnie kończyć się na dziesiątym tomie). Łączą parę wątków, są bardziej podsumowujące niż wypełnione akcją. W świetle potwierdzonych informacji o kolejnych częściach filmowej sagi „Gwiezdne Wojny” nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć sobie, żeby zekranizowano „Dziedzictwo”. Myślę, że świadczy to o tym, jak wysoko oceniam tę serię i mogę polecić ją wszystkim fanom Star Wars.

Anna Wróblewska

„Star Wars: Dziedzictwo” #10 – „Skrajności”
Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Data wydania: wrzesień 2012 r.
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Liczba stron: 104
Format: 150 x 228 mm
Cena: 39,99 zł