Kroniki jerozolimskie
Plamy czerwieni
Pora na kolejny rok życia z dala od domu. Czas znów spakować walizki, załatwić paszporty, wyrobić przepustki Lekarzy bez Granic w nowym języku. Guy Delisle, animator i autor komiksowych reportaży „Pjongjangu” oraz „Kronik birmańskich”, wraz z żoną Nadege, synem Louisem i kilkuletnią córeczką Alice, wyruszają do najświętszego miejsca na świecie: do Jerozolimy. Miłośnicy twórczości kanadyjskiego autora znajdą w jego najnowszym dziele to, co najlepsze: całe mnóstwo fascynujących spostrzeżeń, zabawne anegdoty z życia codziennego i możliwość dotknięcia innego, niedostępnego dla większości czytelników świata. Tym razem jednak sytuacja jest inna.
Nie towarzyszymy autorowi w zamkniętym, spętanym dyktaturą kraju, ale odwiedzamy ogromne centrum międzynarodowego ruchu turystycznego. Dzieci są już na tyle duże, że można je posłać do szkoły, więc i Guy, chociaż wciąż pełni obowiązki kury domowej, ma o wiele więcej czasu na samodzielne wędrówki po mieście i jego okolicach, niż w trakcie pobytu w Birmie (niedługo po narodzinach synka). Korzystając z wolności, stara się poznać i doświadczyć jak najwięcej: zarówno jeśli idzie o próby zrozumienia zagmatwanych kwestii polityczno – społecznych, jak i specyficznej obyczajowości ogromnego kulturowo – religijnego tygla, jakim jest dzisiejsza Jerozolima.
„Kroniki jerozolimskie” to zdecydowanie najbardziej uderzający album Delisle’a. Jego dotychczasowe rysunkowe wojaże były pełne rozładowującego napięcie dystansu; nawet gdy w Birmie pojawiał się w miejscach (mniej lub bardziej) niedostępnych, ryzykując zatrzymanie przez wojsko, zawsze robił to jako gość, licząc na opieszałość strażników na checkpointach i przepustkę żony. Większa część pobytu upływała mu jednak na obowiązkach domowych lub zawodowych, podczas których obserwował codzienne życie ludzi, biegnące (w gruncie rzeczy) spokojnie, z dala od koszmaru, jaki rozgrywa się w strefach zmilitaryzowanych. Chociaż w Birmie eksplodują bomby, to zawsze gdzieś daleko albo wiele godzin po tym, jak Guy był w tym miejscu. Tym razem jest inaczej.
Widmo wojny towarzyszy rodzinie Delisle’a już od pierwszych stron albumu, gdy rysownik zauważa na przedramieniu bawiącego się z jego córką Rosjanina, spotkanego w samolocie, tatuaż z numerem z hitlerowskiego obozu koncentracyjnego. Wszechobecne siły wojskowe i ogromna liczba uzbrojonych cywili na terenie Świętego Miasta jest przytłaczająca. Już na samym początku pobytu Guy staje się świadkiem pacyfikacji tłumu muzułmanów, oczekujących na przejście przez punkt kontrolny, by zdążyć na modlitwę do największego meczetu w Jerozolimie. Po rozpędzeniu ludzi pociskami z gazem łzawiącym, żołnierze zostają zaatakowani kamieniami przez nieznanych sprawców. Chociaż autor próbuje nadać niebezpiecznej sytuacji znamiona absurdu, wspominając przede wszystkim ciążące mu w torbie (i utrudniające ucieczkę przed pociskami) ogórki kiszone, które dopiero co kupił od ulicznego handlarza, groza zdarzenia staje się wręcz namacalna. Kilka miesięcy później rozpoczyna się pierwsze od 1948 roku bombardowanie Gazy przez armię izraelską. Członkowie rodziny Guya stają się mimowolnymi świadkami otwartej wojny. Śmierć i przemoc czekają za każdym rogiem. Nie ma już podziału na strefy bezpieczne i zagrożone atakiem – punktem zapalnym może stać się każde miejsce. To pierwszy album Delisle’a, w którym na monochromatycznych stronach pojawiają się plamy czerwieni. Czasem jest to krew zarzynanych koszernie zwierząt. Czasem nie.
Po licznych próbach uzyskania pozwolenia na wjazd do strefy Gazy, z kolejną już odmową Delisle dowiaduje się od znajomego, iż jednym z powodów odrzucania wniosków jest fakt, że rysuje komiksy. Po chwili konsternacji pyta: „Nie mylą mnie czasem z Joe Sacco?” Delisle na szczęście nie ma z nim prawie nic wspólnego, a jego „Kroniki” są zupełnie inne niż „Palestyna”. Kanadyjski twórca nie jest dziennikarzem, nie próbuje przedstawiać konfliktu w jak najszerszym spektrum. Nie ocenia i nie wskazuje ofiar i agresorów. Nie szuka usprawiedliwień. Po prostu obserwuje. Przede wszystkim obserwuje.
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Kroniki Jerozolimskie
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Tytuł oryginalny: Jerusalem. Chronicles from the Holy City
Wydawca oryginalny: Drawn and Quarterly
Rok wydania oryginału: 2008
Liczba stron: 336
Format: 165×230 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 74,90 zł