W małym miasteczku trwa wielkie święto. Prostoduszny i zagubiony trzydziestolatek o imieniu Mac wbrew swojej woli otrzymuje zadanie: ma dotrzeć jak najszybciej do określonego miejsca na pustyni i nie dać się zabić. Misja wydaje się prosta, ale morze piasku kryje wiele sekretów i niebezpieczeństw, a tropem bohatera rusza zagadkowy, diaboliczny nieznajomy z przepaską na oku…
Tak rozpoczyna się „Piaskowa opowieść”: nigdy niezrealizowany scenariusz filmowy autorstwa Jima Hensona i Jerry’ego Juhla ¬surrealistyczna historia o everymanie, który bez powodzenia usiłuje wydostać się z miejsca zaludnionego przez całą plejadę absurdalnych postaci (przy czym każda z nich stanowi odniesienie do amerykańskiej popkultury). Nowatorski skrypt przez lata był odrzucany przez kolejne wytwórnie jako zbyt problematyczny do przeniesienia na ekran – i, cóż, trudno im się dziwić. Na całe szczęście scenariusz po latach doczekał się realizacji w formie komiksu Ramona Pereza, dzięki któremu możemy poznać ten nieznany epizod twórczości Hensona jeszcze przed stworzeniem „Ulicy Sezamkowej” i „Muppet Show”.
W pozbawionej celu i sensu wędrówce bohatera można bez większego problemu wskazać multum aluzji i metafor, dotyczących roli jednostki zagubionej w społeczeństwie, zredukowania egzystencji do roli symulakrum, utraty sensu istnienia w rzeczywistości zawładniętej przez popkulturę. Można też szukać w niej cech przypowieści, traktatu filozoficznego czy romantycznego eposu o walce Człowieka z Przeznaczeniem. Przede wszystkim jednak można dać jej się porwać i, nie zważając na ciągi przyczynowo – skutkowe czy inne równie zbędne przyzwyczajenia czytelnicze po prostu uczestniczyć w niekończącej się przygodzie. „Piaskowa opowieść” to przepiękny pomnik, postawiony przez Ramona Pereza nieco dziwacznej, ciut zwariowanej, ale niezwykle urzekającej wyobraźni Jima Hensona. Na jego pustyni wszystko jest możliwe, a każde ziarnko piasku to szalony pomysł na kolejne zdarzenia. Tylko tutaj (jak zawsze stanowczy) Miś Smokey mija się zaledwie o kilka stron ze złowrogim sułtanem i jego świtą arabskich rozbójników, a martini z oliwką miesza betoniarka. Tylko tu ekscentryczne brytyjskie golfistki, kontynuujące turniej mimo wybicia piłeczki na środek pustyni, są równoprawną częścią rzeczywistości z rozgrywającą mecz na wydmach drużyną futbolu amerykańskiego. Myślicie, drodzy czytelnicy, że psuję Wam w ten sposób zabawę, zdradzając zbyt wiele szczegółów? Ha! Wiecie, co jest najlepsze? To nie jest nawet ułamek atrakcji, jakie kryją się na kartach „Piaskowej opowieści”!
Oczywiście przesadzam w kwestii konieczności odrzucenia nawyków czytelniczych. Tempo historii jest zbyt szybkie, byśmy zdążyli się ich w pełni wyzbyć, ale dzięki temu nie tracimy zabawy. Henson i Juhl pisali swój scenariusz w taki sposób, by ani na moment nie dać odbiorcy odpocząć i wyrobić mechanizmów obronnych przeciwko fali niedorzeczności uderzającej ze wszystkich stron. Obaj twórcy doskonale wiedzieli, czego w danej chwili mógłby spodziewać się widz przyzwyczajony do linearnych historii – i momentalnie proponowali mu coś innego, brutalnie wyszarpując spod nóg dywanik prawdopodobieństwa. Wędrówka przez pustynię przypomina raczej przejażdżkę kolejką górską, która po dwóch metrach zjeżdża z wytyczonego toru.
„Piaskowa opowieść” na pewno nie wszystkim się spodoba. Brakuje tu wyraźnej fabuły, a akcja w szaleńczym tempie przeskakuje od jednego nonsensownego zdarzenia do drugiego. Kolejne perypetie Maca i nieustanne kłopoty, w jakie wplątuje się ze strony na stronę, mogą wywołać istny zawrót głowy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że taka dawka surrealizmu dla wielu czytelników może okazać się nie do przełknięcia. Jednak poza możliwością obcowania z nieskrępowaną fantazją Hensona, „Piaskowa opowieść” ma jeszcze inny atut: absolutnie oszałamiającą oprawę graficzną. Ramon Perez stworzył rysunkowo – malarski majstersztyk. Żonglując technikami, bawiąc się kolorem i perspektywą całkowicie oczarowuje i zachwyca. Jestem pewien, że gdyby scenariusz doczekał się sfilmowania, nawet przy wielomilionowym budżecie gotowy obraz nie robiłby aż takiego wrażenia jak praca rysownika. Warto mieć album na półce tylko dla Pereza – nawet jeśli rozczaruje nas niedorzeczność historii, zawsze warto nacieszyć oczy kreską niezaprzeczalnego mistrza w swoim fachu.
„Piaskowa opowieść” to komiks tajemniczy i zbzikowany. Gdy w błyskawicznym tempie dotrze się do ostatniej strony, ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie „Co właśnie przeczytałem?”. Mogę się założyć, że reakcje będą skrajnie różne. Niektórzy oniemieją, zachwyceni. Inni odstawią album na półkę, by nigdy do niego nie powrócić. Mam jednak nadzieję, że w trakcie lektury w każdym, chociaż na chwilę, obudzi się żądny przygody awanturnik, gotowy, by przemierzyć bezkresną pustynię.
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Rafał Kołsut
Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
Tytuł oryginalny: „Tale of Sand”
Wydawca oryginalny: Archaia Entertainment
Rok wydania oryginału: 2012
Liczba stron: 120
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 99 zł