SEZON BURZ W PODZIEMNYM KRĘGU?

FClub2 - PL - 1 okladka_front

Istnieją produkcje, którym kontynuacji lepiej oszczędzić. Sequele czy prequele tytułów uznanych za kultowe często nie są niczym więcej jak desperacką próbą przysłowiowego odcięcia kuponów, zwłaszcza gdy autor powraca do swojego dzieła całe dekady później. Wtedy zamiast wciągającej lektury, którą lata wcześniej jak zaczarowani pochłanialiśmy z zapartym tchem, otrzymujemy jedynie rozczarowanie. Czy Fight Club 2 jest tylko odbitką odbitki odbitki?

Było tak na przykład w przypadku Andrzeja Sapkowskiego i jego „Sezonu burz”. Książka udowodniła, że „odgrzewany kotlet” może nie być smaczny nawet wtedy, gdy towarzyszy mu potężny hype wypracowany przez uznaną grę komputerową. Gdy amerykański autor Chuck Palahniuk po 19 latach znowu zszedł do „Podziemnego kręgu” (1996), nie miał wsparcia podobnego temu, na jakie mógł liczyć Sapkowski. Miał za to pomysł i wiecznie żywą pamięć fanów o filmowej adaptacji swojej książki w reżyserii Davida Finchera – pomysł na sequel w postaci 10-odcinkowego komiksu, który wydawnictwo Dark Horse Comics zgodziło się opublikować.

Pierwszy zeszyt „Fight Club 2” ujrzał światło dzienne pod koniec maja bieżącego roku, by już w lipcu trafić na polski rynek nakładem wydawnictwa Niebieska Studnia. Chuck Palahniuk we współpracy z artystami Cameronem Stewartem (rysunki) i Dave’em Stewartem (kolory) wskrzeszają (metaforycznie) cudownie antypatyczne postaci Narratora, Tylera Durdena i Marli Singer. Opowiadana w komiksie historia rozpoczyna się 10 lat po wydarzeniach znanych z oryginału. Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego główny bohater, używający obecnie imienia Sebastian, bierze Marlę za żonę, płodzi syna i razem z rodziną osiedla się na zielonych przedmieściach miasta, gdzie regularnie kosi trawnik, faszerując się przy tym przepisanymi przez doktora psychotropami. Zdaje się, że Tyler Durden przepadł, a życie Sebastiana wreszcie należy tylko do niego. Jest ono niestety podobne do tego, które wcześniej doprowadziło go do zaburzeń maniakalnych, a co gorsza, spotęgowane o nowe zobowiązania. Obecny stan rzeczy nie odpowiada również Marli. Kobieta zaczyna ponownie odwiedzać grupy wsparcia, gdzie wylewa swoje żale dotyczące małżeństwa i gotowa jest zrobić, co w jej mocy, by odzyskać mężczyznę, w którym się zakochała.

FClub2 - PL - 18

Komiks oferuje nam wszystko to, co znamy i lubimy z książki czy adaptacji filmowej: oniryczną narrację, przepełnione sarkazmem dialogi, wizyty u grup wsparcia, domową produkcję materiałów wybuchowych, a także sprytne przedstawienie przebłysków i utrat świadomości. Brzmi nieźle? Niestety, wszystko to upchnięto na 23 stronach komiksu, przez co trudno oprzeć się wrażeniu, jakby autor za wszelką cenę starał się udowodnić czytelnikom, że jest to ten sam „Fight Club”, który wcześniej pokochali. Tym samym na objawienie się Tylera nie musimy czekać długo. Takie rozwiązanie ma oczywiście swoje plusy; nowy czytelnik szybko odnajdzie się w świecie przedstawionym, jednak przyznam, że znając „Fight Club”, miałem ochotę nieco dłużej cieszyć się obrzydliwie monotonnym życiem Narratora, zanim wszystko wybuchnie mu w twarz.

Wizualnie komiks radzi sobie bardzo dobrze. Mimo że kreska Stewarta jest pozornie prosta, przez co postaci na dalszych planach tracą na detalach (zwłaszcza w małych panelach, których jest sporo), w niczym to nie przeszkadza. Co więcej, w połączeniu z kolorami budzi ona przyjemne skojarzenia z ilustracjami Pii Guerry w „Y: Ostatni z mężczyzn”. Kiedy zaś duet Stewart & Stewart ma do dyspozycji całą stronę pod przygotowanie splasha, robi go tak, że rozwiewa wszelkie wątpliwości co do swojego kunsztu. Czytelnicy narzekający na zbyt komputerowe ilustracje w niektórych komiksach amerykańskich powinni być zachwyceni. Na szczególną uwagę zasługuje to, o czym wspomniałem wcześniej – mianowicie wizualne rozwiązanie przebłysków i utrat świadomości. Artyści chowają niektóre twarze pod panelami, a inne zasłaniają „rozsypanymi” na planszach tabletkami czy płatkami róż, które wyraźnie odcinają się od reszty ilustracji. Uprzedzę jednak, że osoby chcące szukać Tylera chowającego się gdzieś na drugim planie będą zawiedzione – zwyczajnie go tam nie ma, a gdy już się pojawia, to w taki sposób, że nie można go przegapić.

FClub2 - PL - 14

Niebieska Studnia zdecydowała się na jedno dziwne rozwiązanie. Komiks w Polsce został wydrukowany w formacie wyraźnie mniejszym niż standardowe amerykańskie zeszytówki. W połączeniu z papierem offsetowym, cena w wysokości niemal 17 złotych za jeden numer może niektórych odstraszyć. Trzeba jednak zauważyć, że nie odbiega ona bardzo od wydań oryginalnych, a i część rodzimych zeszytówek (choć drukowanych na dobrym papierze kredowym) można kupić za podobne pieniądze, bo w większości od 15 do 20 zł. Jeśli polski wydawca utrzyma tempo (obecnie jesteśmy jeden zeszyt do tyłu za Amerykanami), to 17 złotych za zeszyty wydawane niemal na świeżo jest w mojej opinii ceną bardzo dobrą i „Fight Club 2” warto nabyć, nawet gdy zaciera się ręce na wydanie zbiorcze, które może powstać w przyszłości.

Czy komiksowa kontynuacja „Podziemnego kręgu” jest sequelem zbędnym, czy godnym uwagi, dopiero się okaże, bo zwyczajnie nie sposób tego stwierdzić po jednym zeszycie. Mimo mieszanych uczuć uważam, że warto rzucić na nią okiem pod kątem tak ilustracji, jak i samej narracji przyjemnie uderzającej w odpowiednie struny nostalgii.

Dziękujemy wydawnictwu Niebieska Studnia za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Dariusz Stańczyk.

Tytuł: „Fight Club 2”
Autorzy: Chuck Palahniuk, Camero Stewart
Wydawca: Niebieska Studnia
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Format: 160 x 240 mm
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-60979-36-5
Cena okładkowa: 16,90 zł