Skończył się rok 2015 ‒ nadszedł czas na podsumowanie minionych dwunastu miesięcy. Specjalnie dla was obejrzałem kilkadziesiąt serii anime, tych rewelacyjnych, jak i tych nieco mniej. Na tej podstawie przygotowałem zestawienie najlepszych, najciekawszych, jednym słowem polecanych przeze mnie tytułów. Gotowi?

Co do zasad, jakimi kieruję się, wybierając konkretne produkcje na listę ‒ odsyłam do mojego zeszłorocznego zestawienia (TUTAJ), w którym dokładnie opisuję, czemu i jak wybieram dany tytuł.

Po wstępie czas przejść do meritum sprawy. Jak poprzednio, lista nie jest rankingiem, aczkolwiek jedno anime zasługuje na specjalne uznanie, gdyż w mojej opinii wyróżnia się na tle innych. Wszystkie serie natomiast są bardzo dobre, godne polecenia i obejrzenia. Tytuły zostały ustawione alfabetycznie.

Skoro wiemy już, co i jak – zaczynamy!

„Death Parade”

Liczba odcinków: 12
Gatunek: dramat, tajemnica, thriller psychologiczny
Emisja: zima 2015
Studio: Madhouse

„Quindecim” to tajemniczy bar, za ladą którego stoi równie zagadkowy Decim, mężczyzna o białych włosach. To właśnie do tego baru i przed jego oblicze trafiają dwie osoby, które już na samym wejściu zostają poinformowane, że wezmą udział w grze, której stawką jest ich życie. Gra się rozpoczyna i już po chwili zarówno kobieta, jak i mężczyzna ujawniają swoje prawdziwe oblicza.

Tak zaczyna się to genialne w mojej opinii anime, o którego fabule trudno jest pisać tak, aby uniknąć zdradzania szczegółów opowieści. Pamiętajcie jednak, że nic nie jest w tej serii takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Prawdziwa natura człowieka to jedno, a podejmowane przez ludzi decyzje to zupełnie inna historia. Przedstawione studium psychologiczne charakterów jest jednym z ciekawszych, jakie miałem okazję oglądać w swoim życiu.

Za produkcję odpowiada słynne już studio Madhouse (znane chociażby z takich tytułów jak „Animatrix”, „Beck”, „Cardcaptor Sakura”, „Chobits”, „Death Note”, „Hajime no Ippo”, czy „X”, a to tylko ułamek ich ponad 40-letniej pracy).

„Gangsta”

Liczba odcinków: 12
Gatunek: akcja, dramat, kryminał
Emisja: lato 2015
Studio: Manglobe

Miasto Ergastulum pełne jest różnych typów spod ciemnej gwiazdy ‒ zabójców na zlecenie, prostytutek, złodziei. Na policję uwikłaną w układy raczej nie ma tu co liczyć. W takim środowisku pracują Nic oraz Worick ‒ tzw. złote rączki, imają się oni różnych, często najbardziej brutalnych zadań, których nikt inny nie chce się podjąć. Wszystko do momentu, w którym znany im policjant prosi o usunięcie gangu wymuszającego haracze, który bez pardonu wkroczył na tereny „należące” do jednej z wielkich rodzin mafijnych. Robota niby prosta, ale ‒ czego można się było domyślić ‒ nic nie idzie po ich myśli, a cała sprawa okazuje się być dużo bardziej skomplikowana, niż na pierwszy rzut oka się wydaje.

Dlaczego postanowiłem polecić tę serię? Przede wszystkim historie przedstawionych postaci ‒ każda z nich, zarówno Worick, Nicolas, jak i była prostytutka Alex, niesie ciężkie brzemię, które oczywiście nie przestaje ciążyć i jest częstą przyczyną wydarzeń. Bardzo spodobał mi się tutaj również dobór kolorystyki, jest brudno, mrocznie, tak jak być powinno.

„Gangsta” jest ostatnim anime studia Manglobe, działającego od 2002 roku do 2015. Znane z takich tytułów jak „Samurai Champloo”, „Ergo Proxy”, „The Sacred Blacksmith” czy „Hayate the Combat Butler” przestało istnieć w listopadzie z powodu niewypłacalności.

Z ciekawostek ‒ mangę „Gangsta” w Polsce wyda wydawnictwo Waneko. Premiera w kwietniu 2016 roku.

„Kiseijuu: Sei no Kakuritsu”

Tytuł angielski: „Parasyte: The Maxim”
Liczba odcinków: 24
Gatunek: horror, sf, akcja, dramat, seinen
Emisja: jesień 2014 ‒ zima 2015
Studio: Madhouse

Jest ciemna noc. Naokoło cisza, totalna ciemność. Wtedy przybywają oni, kosmici. To niewielkie pasożyty, które potrzebują człowieka jako żywiciela, aby przeżyć. Wślizgują się najczęściej przez nos czy uszy i przejmują kontrolę nad ludzkim mózgiem. Jednemu z obcych takie przejęcie nie do końca się udało. Siedemnastoletni Shinichi Izumi w momencie ataku miał bowiem na uszach… słuchawki. Pasożyt ostatkiem sił wślizguje się do ciała chłopaka przez jego dłoń. Shinichi za pomocą kabla od słuchawek odcina w ostatniej chwili możliwość przejścia kosmity do głowy i tym sposobem obydwaj zachowują swoje osobowości. Obcy zostaje nazwany Migi (jap. prawy), gdyż przejął kontrolę nad prawą dłonią chłopaka.

Od tej pory obydwaj muszą nauczyć się koegzystować. Nie jest to łatwe, gdy przeciwnikami są zarówno inni kosmici (kierujący się zupełnie różnymi pobudkami), jak i policja oraz inne zainteresowane strony.

Anime jest skierowane do grupy seinen, a więc głównie do młodych mężczyzn w wieku pomiędzy 18 a 30 lat. Nie stroni od brutalności, ale nie za wszelką cenę. Widzimy tutaj obcych usiłujących przejąć władzę, podszywając się pod polityków, są też tacy, u których, gdy trafiają na ziemskie kobiety, budzi się mocny instynkt macierzyński (czego do tej pory nie doświadczyli), czy też spotykający na swojej drodze zwierzęta, a to dopiero początek.

Serię polecam, bo nie mogłem się od niej oderwać. Świetnie napisany scenariusz, znakomite rysunki, tak charakterystyczne dla Madhouse, wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa ‒ to wszystko buduje klimat prawdziwego zagrożenia i horroru.

Tę i kolejną pozycję na liście łączy (poza studiem Madhouse) nazwisko seiyuu. Nobunaga Shimazaki w „Parasyte” podkłada głos pod Shinichiego…

„Ore Monogatari!!”

Tytuł angielski: „My Love Story!!”
Liczba odcinków: 24
Gatunek: komedia romantyczna, shoujo
Emisja: wiosna ‒ lato 2015
Studio: Madhouse

…a w „Ore Monogatari” pod Makoto Sunakawę, jedną z głównych postaci tego anime. Makoto jest niesamowicie przystojny, nic więc dziwnego, że wszystkie dziewczyny się w nim zakochują. Jest najlepszym wieloletnim przyjacielem i kolegą z klasy Takeo Goudy i to właśnie historię Takeo możemy nazwać „moją historią” (jap. ore monogatari).

Takeo jest bardzo wysoki, bardzo umięśniony i to przyciąga uwagę wszystkich ludzi dookoła niego (jest wysoki nawet jak na standardy europejskie, a co dopiero mówić o Japończykach). Pomimo olbrzymiej siły, witalności jest niezwykle łagodny i życzliwy dla wszystkich. Nie jest jednak zbyt urodziwy. W połączeniu prowadzi to często do wielu czasem śmiesznych, a czasem dramatycznych na pierwszy rzut oka sytuacji.

Pewnego dnia Takeo, który bez chwili wahania bieży na ratunek każdemu w opałach, ratuje z opresji Rinko Yamato, która padła ofiarą molestowania w pociągu. Po tym jak Takeo ocalił ją z rąk zboczeńca, dziewczyna natychmiast się w nim zakochuje, nie zwracając uwagi na jego aparycję. Tak zaczyna się „Ore Monogatari”.

Uwielbiam tę komedię romantyczną. Takeo jest tak cudownie nieporadny i nieświadomy tego, co ma na myśli płeć przeciwna, że bez problemu wielu mężczyzn odnajdzie się w jego skórze. Przez dwadzieścia cztery odcinki obserwujemy rozkwit uczucia między nim a Rinko, ich wzloty i upadki, których ‒ jak to w anime shoujo (dla młodych kobiet) ‒ musi być dużo. Naprawdę polecam tę niezwykle ciepłą serię, również ze swoją drugą połową.

„Overlord”

Liczba odcinków: 13
Gatunek: akcja, fantasy
Emisja: lato 2015
Studio: Madhouse

„Overlord” jest ekranizacją light novel Kugane Maruyamy, a za produkcję odpowiada wspomniane już studio Madhouse.

Wyobraźcie sobie grę MMO u schyłku jej istnienia, gdy do zamknięcia serwerów pozostały minuty. Ostatnią osobą w grze „Yggdrassil” jest tutaj Momonga, w życiu prywatnym pracownik biurowy, a w grze przywódca największej i najpotężniejszej gildii. Mija czas wyłączenia serwerów, ale… dzieje się coś dziwnego. Gra się nie kończy, NPC zaczynają żyć, mówić i czuć jak ludzie (zgodnie jednak z opisami postaci), a Momonga staje się liderem, tytułowym Overlordem tej opowieści. Uwięziony póki co pod postacią licza (co oznacza, że nie potrzebuje ani jeść, ani spać, nie można go otruć, ani zabić metodami konwencjonalnymi), postanawia stać się legendą w nowym świecie.

Czemu polecam? Bo czyż samemu będąc graczami, nie wyobrażamy sobie czasem, co by było, gdybyśmy rzeczywiście znaleźli się w alternatywnym świecie, gdzie jesteśmy potężni, ale wszystko, co znajduje się naokoło, pozostaje wielką niewiadomą? To anime to idealne połączenie tajemniczości z akcją. Szkoda tylko, że takie krótkie, ale sądząc po zakończeniu (i fakcie, że autor mangi wciąż rysuje kolejne tomy), spodziewam się kolejnych serii.

„Plastic Memories”

Liczba odcinków: 13
Gatunek: dramat, romans, sf
Emisja: wiosna 2015
Studio: Doga Kobo

Philip K. Dick zadał dawno temu pytanie, czy androidy śnią o elektrycznych owcach. Ja zadam inne ‒ czy androidy są zdolne do uczuć i miłości? I czy na nią zasługują? O tym właśnie jest to anime.

„Plastic Memories” dzieje się w niedalekiej przyszłości. Androidy wyglądają jak ludzie, mają także ludzkie emocje i wspomnienia. Przełomem było wprowadzenie na rynek modelu Giftia, który charakteryzuje się tym, że można go nawet pomylić z człowiekiem, zarówno od strony fizycznej, jak i mentalno-emocjonalnej. Giftie mają tylko jeden problem ‒ długość ich życia wynosi około 82 tys. godzin (dziewięć lat i cztery miesiące). Po tym czasie ich osobowość ulega zatraceniu, a one same stają się agresywne i brutalne. Dlatego muszą być przed tą datą wyłączone.

Tsukasa Mizukagi jest pracownikiem jednostki zajmującej się odzyskiwaniem androidów, którym zbliża się data wygaśnięcia. Każdy z ludzi pracujących w tym zakładzie ma za partnera właśnie Giftię. Androidem przydzielonym chłopakowi zostaje Isla (czyt. ajra). Ten duet odwiedza rodziny, które mieszkają z androidami, aby uzyskać zgodę właściciela i je odzyskać. Prowadzi to oczywiście do wielu emocjonalnych chwil. Dodatkowo między Islą, której również powoli kończy się czas, i Tsukasą budzi się uczucie.

Nie jest trudno domyślić się, jak skończy się to anime. Samo zakończenie nie jest jednak tak istotne (chociaż bardzo emocjonalne), jak droga do niego i wydarzenia, które zbliżają młodych do siebie. Z mojego serca gorąco polecam.

„Ranpo Kitan: Game of Laplace”

Liczba odcinków: 11
Gatunek: tajemnica, dramat, komedia
Emisja: lato 2015
Studio: Lerche

Zdarzyło wam się kiedyś obudzić na środku swojej klasy w szkole podstawowej i ujrzeć oparte o ścianę pod tablicą ciało swojego nauczyciela w niezwykle groteskowej pozie? Mnie też nie, ale tak właśnie rozpoczyna się „Ranpo Kitan”. Niefortunny bohater tej opowieści to Kobayashi, który jest wszystkim, tylko na pewno nie typowym uczniem. Uwielbia zagadki, a sama myśl o rozwiązaniu sprawy śmierci nauczyciela wywołuje u niego uśmiech na twarzy i w sercu. Kobayashi bywa często mylony z dziewczyną, co prowadzi momentami do komicznych sytuacji. Ale nie tylko.

Anime opowiada o nietypowych zagadkach kryminalnych rozwiązywanych przez Kobayashiego oraz 17-letniego detektywa Akechiego, z którego usług korzysta również miejscowa policja. Dwóch inteligentnych nastolatków kontra przestępcy – kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku?

Warto wspomnieć, że seria ta powstała w nawiązaniu do utworów literackich znakomitego japońskiego pisarza Edogawy Ranpo, który zmarł w lipcu 1965 roku, dokładnie 50 lat temu, co stało się okazją do ekranizacji jego dzieł. Już pierwsza historia, „The Human Chair”, nawiązuje do opowiadania autora o tym samym tytule. Edogawa Ranpo jest do dzisiaj postrzegany jako jedna z ważniejszych postaci japońskiej literatury kryminalnej z dreszczykiem, a Kogoro Akechi to wykreowany przez niego detektyw.

Całość zamyka się w jedenastu odcinkach, jednak każdy z nich przykuł moją uwagę od pierwszej do ostatniej minuty. Anime, w której mamy w odpowiednich proporcjach podane wątki dramatyczne i komediowe polane sosem akcji, może być tylko dobre.

„Shigatsu wa Kimi no Uso”

Tytuł angielski: „Your Lie in April“
Liczba odcinków: 22
Gatunek: dramat, romans, muzyka, szkoła
Emisja: jesień 2014 ‒ zima 2015
Studio: A-1 Pictures

Tak jak napisałem wcześniej, tak też czynię. „Shigatsu wa Kimi no Uso” to najlepsza w mojej opinii seria minionych 12 miesięcy. Już dawno żadne anime nie sponiewierało mnie emocjonalnie tak właśnie jak to. Ale po kolei.

Głównym bohaterem serii jest Kousei Arima, chłopak, który jako dziecko został obwołany cudownym objawieniem świata muzycznego. Wygrywał po kolei wszystkie konkursy pianistyczne. Do czasu. Momentem przełomowym stała się śmierć jego nauczycielki i matki zarazem. Kousei załamał się. W efekcie przestał słyszeć dźwięki klawiszy, gdy zasiadał za instrumentem. Od tamtej pory świat stał się dla niego szary i monotonny.

Wydawałoby się, że nie ma dla chłopaka ratunku. Nawet jego dobrzy przyjaciele, Tsubaki oraz Watari, nie mieli pomysłu, jak poradzić sobie z tym kłopotem. Wszystko się jednak zmieniło, gdy poznał Miyazono Kaori, młodą skrzypaczkę, która stanowi niejako jego przeciwieństwo. Wolna jak ptak ‒ tak można ją najkrócej określić. Kaori poprosiła Tsubaki, by ta poznała ją z Watarim, który wpadł dziewczynie w oko. Jako czwarty do towarzystwa został zaproszony właśnie Kousei.

Przez dwadzieścia dwa odcinki dostajemy niesamowitą huśtawką emocjonalną, jak jazda na kolejce w wesołym miasteczku. Te uczucia tak mocno zapadają w pamięć, że muszę kilkakrotnie przerywać pisanie tego akapitu. Gdy zaczynam sobie przypominać wydarzenia z tego anime, łzy same cisną się do oczu. Tak, osoby wrażliwe muszę ostrzec ‒ to wyciskacz łez, niemal od samego początku do końca. Aby jednak zrozumieć całość, trzeba obejrzeć tę serię do ostatniego odcinka. Wtedy dowiadujemy się, czym tak naprawdę było to kwietniowe kłamstwo.

Od siebie jeszcze dodam, że anime to ma jeden z najwspanialszych pod względem muzycznym openingów ‒ piosenka „Hikaru nara” w wykonaniu Goose House jest w mojej opinii jedną z najlepszych, na jakie miałem okazję trafić, oglądając setki anime na przestrzeni lat. Sam tekst piosenki także idealnie opisuje wydarzenia w serii. (Posłuchaj tutaj) Również polecam!

„Subete ga F ni Naru”

Tytuł angielski: „Everything Becomes F: The Perfect Insider”
Liczba odcinków: 11
Gatunek: tajemnica
Emisja: jesień 2015
Studio: A-1 Pictures

„Subete ga F ni Naru” to powieść japońskiego autora Hiroshi Mori, która na rynek trafiła w 1996 roku. Od czasu swojej premiery doczekała się adaptacji pod postacią mangi, visual novel, czy też j-doramy. Teraz przyszedł czas na anime.

Głównymi postaciami serii są Sohei Saikawa, zajmujący się architekturą systemów, oraz Moe Nishinosono, córka jego mentora. Dwójka ta bierze udział w wycieczce do położonego na odległej i odseparowanej wysepce laboratorium. Podczas ich pobytu dochodzi do podwójnego morderstwa. Sohei i Moe próbują wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło i kto jest zabójcą. Każde kolejne odkrycie wywraca nasze myślenie do góry nogami, a finał opowieści może wielu zaskoczyć.

Polecam tę serię ze względu na głębokie rozmowy o podłożu psychologicznym prowadzone przez główne postaci opowieści. Nie powiem, seria jest przegadana i część osób może odrzucić z tego powodu, ale naprawdę warto dać jej szansę. Dużą frajdę sprawia również odkrywanie kolejnych elementów układanki, włącznie z odpowiedzią na kwestie zawarte w tytule.

Podsumowanie

Jak zwykle spodziewam się tego, że moja lista nie wszystkim przypadnie do gustu (do tej pory prowadzę długie dyskusje, dlaczego w swoim zestawieniu za 2014 rok umieściłem „Gokukoku no Brynhildr”, gdyż to ponoć taka słaba seria, z czym się oczywiście nie zgadzam). Jak każda lista, również i ta jest moim czysto subiektywnym wyborem. Owszem, pewnie mogłem wspomnieć o wielu innych niezłych i całkiem udanych seriach, jak szkolne „Ansatsu Kyoushitsu” oraz „Denpa Kyoushi”, muzyczne „Hibike! Euphonium”, dramaty jak „Owari no Seraph” czy komediowe „Shokugeki no Souma”, „Yamada-kun to 7-nin no Majo” czy „Jitsu wa Watashi wa”. Dlatego podkreślam, że jeśli spodobała się wam jakaś inna seria ‒ to znakomita wiadomość. Bogactwo anime, które co roku opuszcza granice Kraju Kwitnącej Wiśni, jest na tyle duże, że każdy krewny i znajomy królika znajdzie tu coś dla siebie. Czego sobie i wszystkim życzę.

Michał „Emjoot” Jankowski