Dwóch Japończyków, których nigdy nie poznałem wywarło wpływ na moje życie. Niestety nigdy nie będzie mi dane się z nimi spotkać, bo obydwaj odeszli (jeden z nich szczególnie przedwcześnie). Mówię o japońskim producencie muzycznym Nujabesie i twórcy komiksów Jiro Taniguchim. Od śmierci tego drugiego minął właśnie rok.

Taniguchi był niezwykłym autorem. Jego dzieła poruszały tysiące czytelników na całym świecie. I nic dziwnego, przepiękne rysunki, które zachwycają swoją szczegółowością oraz ujmująca w swej prostocie fabuła. Mistrzostwo tego artysty polegało właśnie na cudownym połączeniu tych dwóch elementów. Opowieści Taniguchiego są z pozoru banalne, ale kryje się w nich wyjątkowa magia. Bo widzicie Taniguchi nie pisze opowieści o wielkich robotach, magii, kosmicznych podbojach, czy też na jakikolwiek sensacyjny temat. Pod względem akcji często w jego komiksach dzieje się bardzo niewiele. Mistrz przypomina nam, jak ważne jest, by czasem po prostu zatrzymać się i cieszyć się drobnymi przyjemnościami życia. To cudowne opowieści o życiu. Tym najzwyklejszym, ze wszystkimi jego wzlotami i upadkami, z drobnymi przyjemnościami, z niespodziewanymi smutkami, czy magicznymi momentami, które właśnie powodują, że jest ono tak wyjątkowe.

Wspomniałem na początku o Nujabesie i zrobiłem to nie bez powodu. Nie chcę tutaj „ukraść” okazji, jeśli ktoś tak to odebrał, to przepraszam. Po prostu dla mnie niejako idą oni w parze. Obydwaj panowie mieli ten niezwykły talent, że tworząc z pozoru proste rzeczy potrafili uderzyć w odpowiednie struny w duszy człowieka i go głęboko poruszyć. W tak różny sposób, a jednak tak podobny. Jeden i drugi stworzyli zdecydowanie za mało. I autentycznie w obydwu przypadkach czuje czasem pustkę, kiedy sobie przypomnę, że już ich z nami nie ma. Szczęście w nieszczęściu, że mistrz Taniguchi sporo napisał i w związku z tym wydawnictwo Hanami ma jeszcze co wydawać. Za to, że mogłem dzięki nim zapoznać się z dotychczasową twórczością gorąco dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze będzie dane mi cieszyć się dziełami mistrza po Polsku.