Fani komiksów Janusza Christy dostają od wydawnictwa Egmont kolejny prezent. Tym razem jest to albumowa, kolorowa wersja kosmicznej epopei z Kajtkiem i Kokiem w roli głównej. Album „Zabłąkana rakieta” ukazuje się pół wieku po debiucie pierwszych pasków tej serii na łamach „Wieczoru Wybrzeża”.
Od razu trzeba przypomnieć, że nie jest to oczywiście pierwsza edycja tych przygód. Ten najdłuższy polski komiks – jak określa go wydawca – pierwotnie ukazywał się na łamach „Wieczoru Wybrzeża”. Czytelnicy gazety czytali paski z przygodami Kajtka i Koka od 29 kwietnia 1968 roku do 31 lipca roku 1972. Na kosmiczną opowieść złożyło się tysiąc dwieście siedemdziesiąt pasków! Jednak już po zakończeniu publikacji Janusz Christa nieustannie modyfikował swoje dzieło – skracał, zmieniał teksty, a nawet przerysowywał niektóre kadry i całe paski, dostosowując je do kolejnych, mniej lub bardziej udanych edycji. W rezultacie później funkcjonowało kilka różnych wydań albumowych oraz przedruków w innych gazetach (np. w łódzkim „Expressie Ilustrowanym”).
Dopiero w 2012 roku (czyli mniej więcej w czasie blamażu polskiej reprezentacji piłkarskiej na polsko-ukraińskim Euro) ukazało się pełne wydanie całości, bazujące na oryginalnej wersji gazetowej. Licząca sobie 672 strony cegła została wydana w wersji czarno-białej i zawierała ciekawe dodatki. Warto dodać, że było to trzecie wydanie tego zbioru – tym razem zawierające, według deklaracji wydawcy, wszystkie paski, jakie zostały wydrukowane w „Wieczorze Wybrzeża”. Natomiast dziś, w roku 2018 (czyli podczas blamażu polskiej reprezentacji piłkarskiej na Mundialu w Rosji), ukazuje się wydanie kolorowe, również bazujące chyba na gazetowym oryginale. Jedyną różnicę (oczywiście poza kolorami) stanowi nieco inny układ kolejnych rozdziałów. Tym razem całość została podzielona bowiem na siedem tomów liczących po 96 stron, a każdy z nich, jak można wnioskować na podstawie pierwszej części, będzie składał się z dwóch albumów. Oczywiście daty tych publikacji nie są przypadkowe – i nie chodzi tu bynajmniej o zgubny wpływ komiksów o Kajtku i Koku na polskich piłkarzy. Rok 2012 wyznaczał okrągłą, czterdziestą, rocznicę zakończenia publikacji tej serii na łamach gazety, natomiast rok 2018 przynosi pięćdziesiątą rocznicę rozpoczęcia jej publikacji. Krótko mówiąc, paski zebrane w wydanym właśnie tomie liczą sobie pół wieku!
Czy upływ czasu zaszkodził temu komiksowi i sprawił, że jest on już dziś mało atrakcyjny dla współczesnego czytelnika? Zdecydowanie nie. Kosmiczne przygody Kajtka i Koka nadal czyta się świetnie, a czasami aż trudno uwierzyć, że powstawały one pod koniec lat sześćdziesiątych. Niektóre pomysły Christy zaskakują swoją świeżością i pomysłowością. Oczywiście podczas lektury czuć, że kolejne paski powstawały na bieżąco i autor stopniowo rozwijał swoją historię (Christa musiał co tydzień złożyć w redakcji gazety sześć kolejnych pasków), nie wiedząc, dokąd go ona zaprowadzi, ale w najmniejszym stopniu nie przeszkadza to w lekturze. Wręcz przeciwnie, ta niepewność co do dalszych losów bohaterów w zaskakująco intrygujący sposób buduje napięcie i nie pozwala oderwać się od lektury. Podążamy bowiem za bohaterami i jesteśmy tak samo zaskakiwani kolejnymi zdarzeniami jak oni. Kibicujemy im w ich poczynaniach i przeżywamy wraz z nimi ich niepokoje.
Wszystko zaczyna się od eksperymentu planowanego przez światowej sławy naukowca profesora Kosmosika. Chodzi mianowicie o wyprawę kosmiczną do gwiazdozbioru Oriona. W tę niebezpieczną misję wyruszają – choć nie bez wahania – nasi bohaterowie. Po kilku początkowych perturbacjach wynikających z nieokiełznanego temperamentu wnuczka profesora – małego urwisa o imieniu Bazyli, Kajtek i Koko rozpoczynają galaktyczną peregrynację. Na pokładzie zautomatyzowanego statku kosmicznego, pełnego robotów i zarządzanego przez elektronowy mózg, wyruszają w nieznane. Na swej drodze napotykają opuszczony zniszczony statek kosmiczny, który został zbudowany przed tysiącami lat, i muszą znaleźć sposób, by zneutralizować niezwykle niebezpieczną substancję mogącą zniszczyć ich rakietę. Później lądują na małej planecie położonej gdzieś na krańcach orbity Oriona. Tu muszą stawić czoła wielu niebezpieczeństwom czyhającym na nich zarówno ze strony miejscowych stworzeń, jak i tajemniczych robotów.
Nowa edycja kultowego komiksu Janusza Christy na pewno znajdzie się na półkach nieco sentymentalnych wielbicieli jego talentu, ale ma również wszelkie szanse, by zainteresować najmłodszych czytelników. Intrygujące i zabawne przygody dwójki bohaterów, świetne i po dziś dzień prezentujące się atrakcyjnie rysunki, połączone z subtelnym poczuciem humoru autora tworzą ciekawą całość. I nawet jeśli niektóre gagi czy wypowiedzi bohaterów mogą być w pełni zrozumiałe tylko dla kogoś, kto zna choć w zarysie realia świata sprzed pięćdziesięciu lat, to i tak można się z nich zdrowo pośmiać. Krótko mówiąc, absolutna klasyka, którą trzeba znać i wypada mieć na półce.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za egzemplarz recenzencki.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: Kajtek i Koko w kosmosie. Tom 1. Zabłąkana rakieta
Autor: Janusz Christa
Wydawca: Egmont
Data wydania: 2018
Objętość: 96 stron
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 39,99