„DC Odrodzenie” zawitało do naszego kraju we wrześniu ubiegłego roku dzięki wydawnictwu Egmont. Wprawdzie tytuły wprowadzające zaczęły ukazywać się wcześniej, ale główna inicjatywa wystartowała właśnie podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Aktualnie w Polsce ukazuje się aż 15 tytułów z tej właśnie serii, a recenzowany komiks jest crossoverem dwóch z nich: „Ligi Sprawiedliwości” oraz „Suicide Squad”. Jak wypada połączenie drużyn największych herosów i najgorszych złoczyńców wydawnictwa DC? O dziwo bardzo dobrze.

Muszę przyznać, że komiksem superbohaterskim jestem już trochę zmęczony. W ubiegłym roku ukazało się około 150 tytułów, wliczając w to kolekcje kioskowe. Dużo. Jeszcze kilka lat temu mogliśmy tylko pomarzyć o takiej liczbie. Jak wiadomo, ilość nigdy nie idzie w parze z jakością i prędzej czy później czytelnik musi dokonać wyboru, co kupować. Poprzednia inicjatywa DC, którą było „The New 52”, u nas znana jako „Nowe DC Comics”, nie tyle nie przypadła mi do gustu, co wręcz zniechęciła do czytania komiksów tego wydawnictwa. Dlatego też do „Odrodzenia” podchodziłem z dużą dozą sceptycyzmu i w sumie nadal podchodzę. Crossovery pomiędzy seriami mają to do siebie, że skupiają się głównie na akcji i efektownych pojedynkach, powielając schematy, które były wykorzystywane wiele razy. Komiks staje się wtedy przewidywalny, a czasami wręcz nudny. Nie inaczej jest z recenzowanym właśnie tytułem. „Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad” ma to wszystko, o czym pisałem powyżej, z wyjątkiem jednej rzeczy – nie nudzi.

Suicide Squad, czyli Legion Samobójców, to grupa najgorszych przestępców, którzy za obietnicę skrócenia wyroków decydują się na wykonywanie najtrudniejszych misji dla rządu Stanów Zjednoczonych. W jej skład wchodzi m.in. Harley Quinn, Deadshoot, Killer Croc, czy też Kapitan Bumerang. Grupą steruje Amanda Waller, najgorsza z najgorszych urzędniczek państwowych, która zmusza naszych przestępców do współpracy i posłuszeństwa za pomocą małego ładunku wybuchowego wszczepionego w ich karki i nie ma żadnych skrupułów, żeby wcisnąć przycisk detonatora. Kiedy Batman i pozostali członkowie Ligi Sprawiedliwości dowiadują się o istnieniu Suicide Squad, nie mogą tolerować działania jednostki. Jednak nie tylko oni chcą zakończyć jej istnienie. W oddali formuje się grupa, która chce nie tylko podbić świat, ale przede wszystkim zemścić się na Amandzie Waller. Chcąc nie chcąc, nasi bohaterowie i wrogowie muszą połączyć siły, żeby ocalić jedno i drugie.

Fabuła jest mocną stroną tego komiksu. Scenarzyści (Joshua Williamson, Tim Seeley, Rob Williams i Si Spurrier) zaczynają mocnym uderzeniem, jednocześnie stopniowo dawkując nam tajemnicę związaną z nadchodzącym zagrożeniem. Postaci w komiksie jest sporo, a każda z nich ma w nim swoje miejsce i rolę do odegrania. Jednak głównym bohaterem tej historii nie są tytułowe drużyny, a Amanda Waller. To wokół niej toczy się cała akcja. Autorzy niemalże perfekcyjnie przedstawili jej charakter, knowania i siłę manipulacji. To kobieta bez skrupułów, a życie ludzkie nie ma dla niej znaczenia. Bardzo dobrze nakreślono też wzajemną relację pomiędzy drużynami. Ciekawie było zobaczyć współpracę Flasha z Kapitanem Bumerangiem albo Batmana z Deadshotem. Wprawdzie pod koniec zaczyna się wspomniana wcześniej przewidywalność, ale na szczęście nie psuje ona całej historii.

Na uwagę zasługuje też warstwa graficzna komiksu. Rysunki są czytelne, postaci wyraźne, a dwustronicowe kadry dobrze oddają starcia pomiędzy bohaterami. Nie jest to może coś wyjątkowego, ale tytuł jest bardzo przyjemny dla oka. Jason Fabok, Tony S. Daniel i pozostali rysownicy spisali się naprawdę dobrze. Od całości odstaje właściwie tylko historia, w której Amanda Waller opowiada o pierwszej misji Suicide Squad. Postaci rysowane przez Rileya Rossmo mają często dziwną mimikę twarzy.

Polskie wydanie to standard charakterystyczny dla serii „DC Odrodzenie”. Miękka oprawa ze skrzydełkami, solidne klejenie i dodatki, którymi w tym przypadku są galerie okładek alternatywnych. Jedynie papier mógłby być odrobinę grubszy.

„Liga Sprawiedliwości kontra Suicide Squad” to prawie 300 stron dobrego komiksu superbohaterskiego. Nie jest to tytuł idealny, jednak zapewnia naprawdę udaną rozrywkę. Przyznaję bez bicia, że solowych serii obu drużyn nie czytam, ale chyba nadrobię zaległości. Tak, ten komiks przekonał mnie do tego, aby ponownie wrócić do uniwersum i bohaterów DC Comics.

Maciej Skrzypczak

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Scenariusz: Joshua Williamson, Tim Seeley, Rob Williams, Si Spurrier
Rysunki: Jason Fabok, Tony S. Daniel, Jesus Merino, Fernando Pasarin, Robson Rocha, Howard Porter, Scot Eaton, Riley Rossmo, Christian Duce, Giuseppe Cafaro
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 288
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor
Cena: 69,99zł