W ostatnich latach możemy zauważyć wznowienie zainteresowania tematem wikingów i ich podbojów. Seriale telewizyjne, filmy, książki, no i w końcu komiksy. Nic dziwnego, to intrygujący okres, który z powodu swojej odległości w czasie i sporych luk, jeśli chodzi o pewne wydarzenia historyczne, pozwala na popuszczenie wodzów fantazji. Właśnie to robi Brain Wood w „Ludziach Północy”, ciekawym zbiorze luźnych historii o przeróżnym podłożu, które łączy jeden temat – najazd Normanów na Wyspy Brytyjskie.

Historia najazdów Normanów na ziemie Sasów zamieszkujących Wyspy Brytyjskie to istna kopalnia tematów. To gwałtowny i burzliwy okres, w czasie którego krew lała się gęsto. Starcie dwóch różnych kultur, religii, wręcz światów. Małe przypomnienie z historii w telegraficznym skrócie. Anglosasi sami byli najeźdźcami, podbili mieszkających tam wcześniej Celtów, jednak po kilkuset latach musieli zmierzyć się z inwazją Normanów. Ci w XI wieku opanowali większość terytorium Anglii (około 80 proc.) i stworzyli własne królestwo, któremu przewodził Knut Wielki. W pewnym momencie zostali jednak wyparci w wyniku rebelii, ale powrócili i w XI wieku kolejne pokolenie Normanów podbiło te ziemie, a królem został Wilhelm Zdobywca. Jego dynastia rządziła krajem przez kolejne 300 lat.

Pierwsza opowieść zaczyna się w 793 roku od najazdu na Lindisfarne. To nie przypadek. Właśnie w tym roku na ten klasztor i osadę założoną 158 lat wcześniej napadli wikingowie. Uznaje się go za pierwszy najazd Normanów, który rozpoczął epokę wikingów. W wersji przedstawionej przez Wooda [uwaga mały spoiler] widzimy, że podbój agresorom ułatwił mały, zagubiony chłopiec, który wskazał im drogę do klasztoru i osady, co pozwoliło najeźdźcom na rozgromienie mieszkańców wyspy. Odrzucony, pomiatany przez ojca i starszego brata, poniekąd w akcie dziecięcej złości, pomógł zgładzić swoich. Gdy udowodnił Normanom swoje męstwo, ci przyjęli go w swoje szeregi. W ostatniej scenie opowieści widzimy go jako dorosłego, który walczy u boku wikingów i wraz z nimi podbija ziemie należące do jego byłych krajan. Co ciekawe, podobny wątek – wychowania Sasa przez Normanów – pojawił się w cyklu „The Saxon Stories” (a później także we wzorowanym na nich serialu „The Fallen Kingdom” – Upadek Królestwa). To raptem wstęp do cyklu opowieści w przeróżnych odsłonach. Historie nie są ze sobą powiązane, mają tylko jeden główny motyw – konflikt wikingów i Anglosasów. Dostajemy więc dramat, thriller szpiegowski wymieszany z formą przypominającą serial kryminalny i zagadką rodem z seriali z CSI w nazwie. To wszystko polane bardzo krwistym i brutalnym sosem.

„Ludzie Północy” nie są dziełem wybitnym czy odkrywczym. To jednak bardzo dobra lektura i w ogóle nie żałowałem poświęconego na nią czasu. Woodowi udało się świetnie poprowadzić narrację przez kilka opowieści, tak że całość strasznie wciąga. W każdej historii mamy do czynienia z inną wariacją na temat konfliktu. To tematy uniwersalne – zemsta, sens wojny, pojęcie honoru. To i kilka innych czynników powoduje, że komiks ten czyta się błyskawicznie, od deski do deski. Zwłaszcza że ciekawie oddano aspekty kulturowe tamtych czasów. Nie jest to może idealne odwzorowanie z głęboką analizą wpływu religii czy ustrojów społecznych, ale dostajemy wystarczająco dużo, by zrozumieć różnice między Normanami i Sasami oraz to, jak przebiegała historia podbojów tych ziem. Jakkolwiek nie znoszę tego określenia, bo często używane jest jako wytrych, tak tu pasuje idealnie – całość ma świetny klimat. Ot, tak po prostu.

Od strony wizualnej mamy do czynienia z małym miszmaszem. Za rysunki odpowiadają m.in. Dean Ormston, Davide Gianfelice, Danijel Žeželj, Ryan Kelly. Większość jest doceniana za swoje wcześniejsze prace. Ormston i Kelly współtworzyli „Lucyfera”, Gianfelice narysował „Daredevil Reborn” czy też „Wolverine’a” napisanego przez Jasona Aarona. Jedni rysują lepiej, a drudzy trochę gorzej – to wszystko rzecz gustu, ale żaden z artystów nie daje czytelnikowi powodów do narzekań. Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu rysunki Ormstona („Lindisfarne”) i Gianfelice’a („Swen, który powrócił”).

„Ludzi Północy” mogę z czystym sumieniem polecić fanom tematyki wikingów, historii Anglii czy wczesnego średniowiecza. To pozycja, która zaspokoi głód w oczekiwaniu na kolejny sezon „Wikingów” czy wspomnianego już „Upadku Królestwa”. Oczywiście nawet więcej, jest też wystarczalną, samodzielną opowieścią. Wspomniana epizodyczność, brak jednego głównego bohatera może niektórych rozczarować, ciut ciężej się z kimś utożsamić. Jednak jednocześnie powoduje to, że do lektury łatwo się wraca w dowolnym momencie. To kawał porządnego komiksu, wart swoich pieniędzy. Nie wiem, czy podobne zdanie może mieć czytelnik, którego ta epoka nie interesuje tak jak mnie, niemniej ja świetnie się bawiłem w trakcie czytania i nie mogę „Ludzi Północy” nie zarekomendować.

Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wydawnictwo: Egmont
6/2018
Tytuł oryginalny: Northlanders Book 1: The Anglo-Saxon Saga
Wydawca oryginalny: DC Comics (Vertigo)
Rok wydania oryginału: 2016
Liczba stron: 464
Format: 170×260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328134263
Wydanie: I
Cena z okładki: 119,99 zł